Po dłuższej chwili, gdy już wszyscy, w mniej lub bardziej godny sposób dotarli na miejsce, można było brać się do roboty. Co prawda biegający z plotkami ludzie mówili coś o kwarantannie i zarazie, ale nie było to nic co mogło odwieść pewnych swego herosów od zadania.
Ale coś było nie tak. Zwykle walący spoconym wieprzem Vince tym razem pachniał ładnie kadzidłami. Grubas sam z siebie nie poruszał tego tematu zdając się ignorować niespotykany zapach.
Interesujący ich magazyn zdawał się być nie pilnowany, co prawda przed wejściem na ławce zrobionej z deski i dwóch beczek siedziało dwóch obwiesi o przyciasnych w ramionach kaftanach. Ale wyglądali na znudzonych kamerdynerów o cokolwiek więziennej aparycji. Najwyraźniej bardzo się nudzili. I jak widać nasi bohaterowie mogę spełnić niechcący dobry uczynek urozmaicając im dzień.
Magazyn szeroki na prawie 50m oboma bocznymi ścianami przylegał do sąsiadujących z nim innych magazynów. O ile w sąsiednich magazynach wrzała praca, wnoszono i wynoszono paki i skrzynie, to przed interesującym magazynem nic się nie działo. |