Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2018, 21:39   #67
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Po południu Żeńka postanowiła skoczyć do sklepu. Nie wyobrażała sobie szczerej rozmowy z Jarkiem z całą watahą pod ręką. Wyprawa po “coś słodkiego” brzmiała dostatecznie niewinnie by wyciągnąć jednookiego najlepiej obeznanego z okolicą mieszkania swojej krewniaczki.
- Szukam sponsora i przewodnika - zastukała palcem w ramię Zaara. - Sklepik? Pieniążek? Proszę? - wyciągnęła złożoną w łódeczkę dłoń z oczami kota w butach.

Zaar odstawił tableta, z którym był nierozłączny i wstał z uśmiechem. Zaczął nosić czarną opaskę na oku, co poprawiało jego wygląd. Spod opaski wystawał kawałek blizny.
- Chodźmy.
Zaar przed wyjściem zabrał jeszcze ciemne okulary.
- Yesssss - syknęła po cichu, zgrywając się, jakby przekonywanie Jarka zajęło jej wieki.
Zbiegła po schodach jak na skrzydłach.

- Nie pamiętam ostatniego spaceru do sklepu - uśmiechnęła się do Jarka, gdy w końcu wyszli poza rejon możliwych obserwacji i podsłuchów. - Jak się czujesz?

Szedł z rękami w kieszeniach rozpiętej bluzy z kapturem. Ostatnio zmienił styl ubierania. Tak, żeby się ukryć w razie potrzeby? W zasadzie nadal byli na widelcu.
- Martwię się nadal twoim bratem. W końcu się podniesie. Nie wiem jakie ma zaplecze w tej chwili. Nie mogę ustalić jak Pentex poradził sobie z jego dyskredytacją w ABW. No i jeszcze twoje wspomnienia. - urwał nagle Zaar.
- Zabezpieczyłeś swoich krewniaków? A Pentex pewnie ma więcej ludzi w ABW. Jaka jest szansa, że Ty też masz? Antek mówił, że macie powiązania.
- W ABW zrobili czystki po odsunięciu poprzedniego ministra obrony. Trochę mi to pokrzyżowało plany. Mam ludzi w rządzie i w samym ministerstwie, ale ABW to państwo w państwie. Jestem na etapie wprowadzania nowych ludzi, ale tego nie robi się w tydzień. Za kilka lat moi ludzie będą znowu mieć dostęp do informacji o najwyższym stopniu poufności, ale aktualnie ta agencja jest poza moim zasięgiem. Co do krewniaków… Zabezpieczyłem ich najlepiej jak potrafię, ale jednak Marek jest Tancerzem Spirali - Zaar naprawdę się martwił.

- No to teraz muszę odzyskać jak najszybciej wspomnienia, żeby zrobić wjazd do Pentexu. - Żenia wsunęła rękę pod ramię Zaara - Myślę, że mój brat przeniesie punkt ciężkości zainteresowania z Ciebie na mnie. Teraz to już nie jest zlecenie Pentexu, ABW czy innych. Teraz to już kwestia honorowa. - Żenia wzruszyła ramionami - Uciekłam kilka razy, a teraz jeszcze to. Dlatego myślę, że jesteś potrzebny bardziej tutaj. Nie rozerwiesz się na dwoje. Gutek i Michał to słodziaki ale trzeba nimi pokierować. Tak samo jak Burakiem. Dalemir ma dołączyć, żeby mnie pilnować. Nie wiem co wykmini Harad w między czasie. Myślę, że na jakiś czas się z nim dogadałam ale mam wrażenie, że będzie chciał kombinować. Lepiej, żeby Czarny miał kryte plecy tu i mógł się skupić na Handlarzu. - marzenia Żenii o krótkim spacerze bez zmartwień prysnęły już dawno. - A potem Pentex. Ok?

- Spokojnie. Tu wszystko jest opanowane. A co z Tam? Jak się czujesz z myślą o tym, że odzyskasz wszystkie wspomnienia? - na twarzy Zaara pojawił się lekki uśmiech.

- Jeszcze nie wiem czy je odzyskam. Nie zastanawiałam się nad tym do tej pory. Mało czasu było. Na wszystko. I na Ciebie też. - dodała ciszej.

- Teraz mamy jeszcze ładnych kilka godzin - po uśmiechu i ruchu brwi za okularami mogła się domyślić, że zdrowe oko mrugnęło.

- Hmmm daleko ten sklep, co? - Żenia patrzyła przed siebie.- To jak mamy kilka godzin, to opowiedz mi o Justynie.

- Sklep był za rogiem. Chciałem pogadać, dlatego idziemy do czegoś dalej. Chyba, że jesteś bardzo głodna - Rozmyślnie uciekł od tematu Justyny.

- No to gadamy. - uśmiechnęła się lekko - Bardzo chcesz wywołać zazdrość? Czy faktycznie coś między wami jest? - dziewczyna w końcu odwróciła twarz ku Jarkowi.

- To kuzynka Zapalniczki. Córka dawnego prezydenta miasta. Posłałem jej ojca z torbami, ale jej pomogłem. Teraz u niej się ukrywam. Nic między nami nie ma - zakłopotany Zaar ściszył głos - kiedyś było.

- To źle? Źle Ci z tym? Przecież to krewniaczka.
- Tak, ale znalazłem inną krewniaczkę, z którą się pokomplikowało - zagryzł zęby.
- Wiesz. Krewniaczek nie ma nieskończonej ilości. Może lepiej odkomplikiwać? Sam mówiłeś, że musimy się rozstać. Może to znak?
- Znak? Ale, że co jest tym znakiem? Bo ja jakoś nic takiego nie widzę. - Zaar zdawał się zdenerwować.
- Straciłeś przeze mnie oko, mieszkanie, zasoby, ludzi - Żenia ściszyła głos - Mało?
Powstrzymała dalsze kroki i stanęła naprzeciwko towarzysza.
- Straciłem? No oko tak - odwrócił się patrząc na nią czujnie lewą stroną twarzy - dom, zasoby i ludzie są do odzyskania. Ale za to ile honoru zdobyłem. No i wreszcie miałem gdzie użyć Kleiva.
Uśmiechał się szczerze.
- Faceci i ich priorytety. - Żeńka pogładziła lekko prawy policzek Jarka - no a jak sobie to pokomplikowanie wyobrażasz dalej? Wataha rośnie, więcej Poznania na świeczniku. Nie chcę, żeby ktoś na Ciebie sikał. Sama mam opory przed takimi jazdami. - Żenia wyszczerzyła się bezczelnie.
- Póki co idzie nam ukrywanie się. Po postawieniu caernu oficjalnych spotkań nie będzie więcej. No może trochę. No ale nie zaczniemy się na nich całować, ani obściskiwać. A reszta? Kto nam będzie siedzieć w sypialni w czasie wolnym? Czarny? - Zaar objął dziewczynę w pasie.
- Nie chcesz mieć dzieci? Przedłużyć linię? Zamieszkamy razem? - Żenia z jakiegoś powodu nie mogła przestać drążyć. Przy okazji nie omieszkała wtulić się ciaśniej w Zaara. Zacisnęła lekko dłonie na jego ramionach.
Objął ją ściskając mocno. Chciał. Bardzo chciał wszystkich tych rzeczy. Ale nie miał ochoty rozmawiać o tym teraz w obliczu niepewnego jutra.
- Chodź, zjemy coś w prawdziwej knajpie - Zaar wyjął telefon i kliknął coś dwa razy.
- Ok - Żeńka odpuściła. Nie odpuściła jednak cmoknięcia Zaarowego ucha. - Chodźmy.

***


Rozmowę kontynuowali chwilę później w małej włoskiej restauracji wciśniętej między blokowiska. Była wczesna godzina, więc w zasadzie byli na miejscu sami. Choć kuchnia zdawała się pracować pełną parą. Dużo zamówień wysyłano na wynos.

- Jaki masz plan na układanie się z Handlarzem Wspomnień? - spytał Jarek maczając kawałek pieczywa w oliwie.

- Nie mam planu. - Żenia wzruszyła ramionami - Na Spirale też nie miałam.
Zakręciła się na krześle niepewnie.
- Nie… - zaczęła i ugryzła się w język. - Nie martw się, Pieseńku. - poruszyła brwiami z rozbawieniem.
Zaar wykrzywił minę słysząc nową ksywkę.
- Nie możesz tak całe życie brylować na fali tego, że się udaje. Zresztą to duch. Może się nie złapać na Twój urok osobisty - kwestionował Jarek.
Żeńka zamoczyła strategicznie usta w szklance z wodą i pokiwała głową bez słowa. Myślami była przy spotkaniu z Pasikonikiem.
Przełknęła łyk wody.
- No to co sugerujesz? Pewnie będzie coś chciał w zamian.
- Nie mam pojęcia, czego może chcieć w zamian. Wspomnień kogoś innego? - wzruszył ramionami Jarek.

Żenia uśmiechnęła się:
- Wiesz, że jesteś słodki?
- Wiem - odpowiedział z dużą pewnością siebie. Co więcej odsunął się w krześle.
- A wiesz, że tobie każdy je z ręki? Jakimś sposobem wiesz dokładnie kiedy i co powiedzieć, żeby owijać sobie innych wokół palca.
Sięgnął po kieliszek.
- Za najmłodszą stażem wilkołaczkę w naszej wataże.
- Nadal nie jestem częścią watahy, wiesz o tym przecież - brunetka spojrzała na Jarka z ukosa z kuszącym uśmiechem - Trzeba wymyślić nazwę dla caernu. Masz coś ciekawego?

- Nadal nie wiemy kto zostanie duchem opiekuńczym. Od tego też sporo zależy. Ale pomyślę. W końcu to musi być chwytliwa nazwa. Jedyny caern w kraju. I czarny na jego czele. Ciekawe jak Antek sobie poradzi. Raczej unikał ludzi odkąd go znam - Zaar zdawał się zamyślić.

- Ja tam bardziej kmnię jak poradzi sobie Zapalniczka albo chłopaki jako strażnicy. Albo Ty … jako Beta - Ostatnie słowa dziewczyna rzuciła niewinnie.
- Ja zawsze robię to, co do mnie należy. Cóż, będziemy się tym martwić jak już ten caern postawimy. Samo tworzenie caernu jest dość kłopotliwe. To tak duże miejsce mocy, że w czasie rytuału przyciągniemy różne siły z tamtej strony. To nie będzie łatwe.

Nawet nie wiedział o ile trudniejsze z Pasikonikiem na karku. Oczy dziewczyny błysnęły.
Jeśli Smok chciał caern, to warto z nim się dogadać by pomógł chronić obecnych w rytuale. “Tak. To brzmiało jak dobry układ” - postanowiła Żenia.

W końcu Pasikonik sam mówił, że pierwszy caern to próbny. Żeby miał mu kto caern stawiać potrzebuje pozostałych. Żywych. I z doświadczeniem.

- O czym myślisz? - wyrwał ją z milczenia Zaar gdy kelnerka podała danie główne i zabrała talerze po przystawkach.

- O Toruniu. - Żenia mruknęła zabierając się za jedzenie - Ciekawe… ciekawe… co dzieje się z Czarną Spiralą bez wspomnień?
- Czarną Spiralą bez wspomnień? Toruniu? Rany, przez ten czas spędzony z Czarnym stajesz się Enigmą - powiedział Jarek.
- Nieee jestem podobno Kami czy coś. - Żenia machnęła dłonią - No myślę, czy nie przehandlować wspomnień Marka.

- No proszę. A wymyśliłaś już jak zabierzesz wspomnienia brata? A może już planujesz szkolenie go jako jednego z nas? Wiesz, kiedyś, jak byłem szczeniakiem to była taka gra na kompa… KOTOR, czy coś innego o Jedi. W każdym razie tam mistrzowie Jedi złapali najgorszego i najpodlejszego typa w galaktyce i wyczyścili mu pamięć. A potem wzięli na szkolenie do swoich, żeby mu wkręcić, że jednak był tym dobrym - Zaar po przydługim wspomnieniu gry postanowił zabrać się wreszcie za makaron w śmietanowym sosie.

- Prawie jak wy mnie - skwitowała krótko dziewczyna - Może robicie mnie wszyscy w bambuko. A pamięć czyściłeś mi Ty? I wkręcasz mi to wszystko? Burak musi być bohaterem.
- Gdybym to był ja, to zaimplementował bym ci wspomnienia mojej seksualnej niewolnicy - uśmiechnął się i dopił wino.

- Mhm. - brunetka pokiwała głową z udawaną powagą - A co jeśli pamięć sczyścił Pentex i jestem ich wtyczką?

Zaar zamarł i dziewczyna nawet na moment miała wrażenie, że pobladł. Przełknął kęs dość głośno.
- Powrót do Justyny nie wydaje się już takim złym pomysłem, co? - Żenia obserwowała Jarka jedząc spokojnie.
- Może powinienem z wami iść do tego Handlarza? Kto wie co tam sobie przypomnisz.
- Myślisz, że Czarny sobie nie da rady jakbym zamieniła się w smoczycę?
- Czemu w smoczycę? Planujesz wrócić jako Mokole?
- Jako co?
- Mokole. Dinozaurołaki. Takie tam miejskie legendy. Podobno zanim zrodzili się ludzie, to oni rządzili światem, a ich formy bojowe wyglądały jak smoki. Teraz jest ich jeszcze mniej niż wilkołaków, a w ich krwi więcej jest z padalców i jaszczurek niż smoków. - wykładał dzielnie gaillard.
- A są inni?! W Polsce? - dziewczyna ożywiła się zdecydowanie
- Inni co? Mokole? Nie… chyba nie - zamyślił się.
- No inni. Jak dinozaury i wilkołaki? Tacy jak my co się potrafią zmieniać?
- Hmm - Odchylił się w krześle, wyciągnął lewą dłoń przed siebie i zaczął wyliczać - kotołaki, szczurołaki, krukołaki. Hmm… to chyba wszystko w tej części świata. Kiedyś mieliśmy też turołaki, no ale tury wyginęły. Szkoda. Ponoć zmienione wyglądały jak minotaury.

- Masz kontakty w czarnym notatniczku? Ustawiłbyś spotkania? - Żenia aż pochyliła się zapominając o jedzeniu.
- Nie. W notatniczku są kontakty do tych, których imiona i nazwiska znasz. Jakoś muszą być zapisane. Po co chcesz się z nimi spotykać? Może naprawde jesteś Kami? Czyżby Gaia zesłała cię, żebyś zjednoczyła wszystkie nacje? A może to ta wyprana pamięć i program zaszczepiony ci przeze mnie i Czarnego?
- Już wolę jak mi zasuwasz od Enigm - dziewczyna prychnęła opadając na oparcie - Trudno byłoby ich znaleźć? - rzuciła wyzwanie niczym pytanie o pogodę.
- Wężołaki i pająkołaki pewnie siedzą pod kamieniami. Szczurołaki hmm, w śmietnikach? Reszta nie wiem. Widzisz, oni są poszukiwani tak jak my. Więc im nie zależy na tym, żeby ktoś ich znalazł. W caernie i tak nam nie pomogą. Twoich wspomnień nie mają. Czego więc od nich byś chciała?
- Niuchacz nie znajdzie? Czego? Nas jest ledwo garstka. Na palcach rąk policzysz. Jakoś nowych fal nie widzę na horyzoncie. Krewniaków hmmm uznajmy że nie ujmę w rozrachunków. Jeśli można znaleźć pomoc przeciw Pentexowi to czemu nie? Tym bardziej, że wojna na Ukrainie nie jest tak daleko.

- Czuję tu jakiś mistrzowski plan. Dobrze więc. Ty będziesz szukać wspomnień, a ja poszukam zmiennokształtnołaków. Zobaczymy jak sobie poradzę. Zamawiamy deser? - zmienił temat Zaar.

- Myślałam, że ty jesteś moim deserem. - Żeńka poczuła napływ nadziei. Może uda się znaleźć innych? Może uda się ich przekonać.
- Cóż, z tym deserem to może da się coś zrobić. A co do innych… oni nadal nie specjalnie lubią nasz gatunek. Jakiś czas temu, będzie kilka wieków, nasza rasa stwierdziła, że tylko my możemy godnie reprezentować Gaię. No i ruszyliśmy z naszą wersją holokaustu. No niby było to dawno temu, no ale teraz ty chcesz wystąpić w roli Niemca proponującego sojusz Żydom.

- Oj tam. Niemiec i Żyd obawiają się tego samego,nie? Nie bądź negatywnie nastawiony. Nie lubię gorzkich deserów - Żeńka mrugnęła do Jarka wesoło.
- Gorzkich? - nie zrozumiał Zaar
- Mhm, negatywizm, gorycz. Ty - mój deser. Wolę po prostu jak jesteś słodki.
- No dobrze. Wierzę, że uda ci się przekonać innych. Ale jak poznają naszą alfę, to jego urok może do nich nie trafić - roześmiał się głośno.
- To się idealnie składa, że mamy słodkiego Betę. Widzisz? Wszystkie klocki wpadają we właściwe miejsca. - zawtórowała mu Bondar.
- Jaaj - zawtórował i pomachał entuzjastycznie rękami nad stołem.
- No to mamy ustalone. Oswoimy dinozaurołaka i spalimy Pentex.
- Za to wypijmy! - Żenia wzniosła toast resztką soku. - Hmmm to ile mamy jeszcze czasu? - jedna brew dziewczyny uniosła się sugestywnie.
- Myślę, że jeszcze jakąś godzinę - odpowiedział, po czym odstawił talerz i przetarł usta po wypiciu wina.
- To chodźmy - Żenia wstała wyciągając dłoń do Jarka - później zjesz sobie Marsa.
Galiard przywołał kelnerkę, zapłacił kartą za rachunek, po czym wyszli z restauracji.
- Będę też musiał wypić energetyka, żeby móc całą noc zaglądać pod kamienie.
- Mój rycerz - mruknèła Żenia cmokając Jarkowy policzek i obejmując go w pasie.
- To dokąd teraz? - objął ją i lewą dłonią złapał jej lewą rękę, przyciągając ją do siebie.
- Do sklepu po kakao i do łóżka z Tobą?
Zaar tylko kiwnął głową, a prawą dłonią wybierał aplikację wzywającą taksówkę.
Żenia przymknęła oczy wtulona w Jarka. Chwila spokoju i wytchnienia w zawierusze.
Dziwne, że pomimo wątpliwości w jego postępowanie, w takich chwilach zdawał się jej opoką.
Nie odsunęła się od Zaara nim nie podjechała taksówka.
 
corax jest offline