Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2018, 23:17   #60
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- Jestem tylko czarodziejką, nie cudotwórcą. Trzeba było się tak pchać na tych orków jak głupi? - powiedziała złośliwie do Rysia, kiedy ten marudził na swoją nogę.
Jednak na złośliwości słownej się skończyło, bo od razu spojrzała na ranę mężczyzny i coś zaczęła mruczeć pod nosem cicho, lekko przymykając powieki. Dłonie miała ułożone w łódeczki i uniesione nad miejscem, w którym najbardziej dokuczał Rysiowi ból. Po krótkiej chwili z jej dłoni zaczął bić blady blask, który rozpływał się po nodze łowcy i sprawiał przyjemne uczucie mrowienia. Zaklęcie jednak nie zdołało całkowicie wyleczyć rany.
- Jak mówiłam, cudotwórcą nie jestem, to tylko proste zaklęcie leczące - powiedziała gorzko, niezadowolona z braku lepszego rozwiązania. Gdyby tylko miała szansę dokończyć naukę w Akademii…
Iskra spojrzała na Rysia i uśmiechnęła się blado. Było jej okropnie nieprzyjemnie, ponieważ nie mogła w żaden lepszy sposób pomóc, mimo że we władaniu miała magię. Frustrowało ją to. Nachyliła się nad mężczyzną i złożyła pocałunek na jego policzku. Zarost mężczyzny przyjemnie podrażnił jej wargi.
- Idę się przejść - powiedziała, po czym wstała i otrzepawszy się z trawy i kurzu, ruszyła na krótki spacer, pogrążona we własnych myślach.

***

- Czy ja ci wyglądam na jakąś byle jaką zielarkę? - Iskra rzuciła oburzonym tonem w stronę Liwarda, który zaproponował jej zebranie ziół. - Nie znam się na ziołolecznictwie, znam się za to na magii. Zrobiłam, co mogłam.
Wzruszyła ramionami. Wciąż była wściekła sama na siebie, że więcej nie potrafiła, że nie znała silniejszych zaklęć, które mogły całkowicie wyleczyć nogę Rysia i ta frustracja przełożyła się na nieprzyjemną odpowiedź Liwardowi.

***

Kolejny poranek przywitał ich niezbyt przyjemną wiadomością. Uldir gdzieś zniknął. Czyżby stchórzył i nocą ich zostawił? To dopiero… Tak zupełnie bez nocnej warty. Gdyby ktoś chciał, to mógł się w nocy do nich spokojnie zakraść i wszystkim poderżnąć gardła. Było to nierozsądne, ale skąd mogli wiedzieć, że nocą opuści ich jeden z towarzyszy?

- Myślicie, że stchórzył i uciekł z powrotem? - spytała w końcu Iskra. - W sumie kompletnie go nie znaliśmy, niewiele się odzywał, był jakiś taki dziwny. Cóż, szkoda, ale poradzimy sobie bez niego. Nie mamy wyjścia.

Iskrze był obojętny los Uldira. Nie zdążyła go polubić, ani też znielubić. Po prostu go nie znała, a zachowywał się przez cały czas tak, jakby go nie było, więc większej różnicy w towarzystwie nie odczuła.

***

Czasami? No ten kurdupel śmiał chyba żartować. Magia bez ustanku była użyteczną rzeczą. Otaczała ich cały czas, była wszędzie, ludzie nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, jak często polegają właśnie na magii.
Iskra przemilczała jednak tę wypowiedź krasnoluda. Ostatecznie uznała, że w jego ustach to i tak musiał być jakiś pokraczny komplement, więc ostatecznie wzruszyła ramionami.

Kiedy wszyscy wyciągali latarnie, Iskra wyciągnęła przed siebie dłoń i szybko splotła proste zaklęcie, które wytworzyło magiczne światło.
- Niestety, Ryś, musimy polegać na magicznym świetle i świetle waszych latarni. Magicznie nie jestem w stanie sprawić, byś widział w ciemności - odparła Iskra. Uważała jednak, że magiczne światełko w zupełności im wystarczyło.
Czarodziejka cały czas próbowała też wykryć czy nie czekają na nich jakieś magicznie ukryte przejścia czy pułapki. Różne rzeczy mogły kryć te splugawione korytarze.

- Gdziekolwiek się udamy, miejmy się na baczności...
 
Pan Elf jest offline