Otto znieruchomiał słysząc rozkazy sierżanta. Wyprostował się i oparł na lasce ciężko dysząc.
- Panie. Te plugastwa rozpełzły się po mieście i chcą zlikwidować jedynych, którzy mogą zaprowadzić ład w tej osadzie. Wcześniej odesłałem do piekielnych czeluści jednego z demonów a teraz wspólnie pozbyliśmy się dwóch następnych chcących zmieść z drogi Kapitana.- Odezwał się Biały mag po chwili i złapaniu oddechu.
- Część moich towarzyszy ruszyła wspomóc Kapłana Ulryca a Siostra Bogini miłosierdzia już jest bezpieczna.- Mówił spokojnie chociaż było słychać, iż czas dla maga ma wielkie znaczenie.
- Pozostał Burmistrz a następnie wspólnymi siłami Wy możni tego miasta wspólnie opanujecie ten chaos.- Skończył po czym spojrzał na Dziadygę.
- Ten człowiek może i jest heretykiem, a może nie. Nie nam teraz to sądzić. Teraz stoi po naszej stronie i chce tego co My Panie. By to miasto przetrwało i byśmy ten plugawy kult wytępili i przepędzili z miasta. Teraz najważniejsze to ocalić Was Panie i Kapłąnów i Burmistrza a następnie wyeliminować głównego prowodyra tych zajść w mieście.- Widdenstein chciał przekonać oficera o słuszności swoich słów. Z resztą ten nie miał innego wyboru i musiał przystać.
- Zamykając się tu skazujemy się na śmierć bądź dołączenie do szeregów wroga. Armia otoczyła miasto i żywego ducha nie wypuści z niego a sama nie przyjdzie z pomocą. Musimy sami zadbać o siebie. Teraz tylko jedność jest po naszej stronie.- Dodał i liczył, że przemówił do rozsądku co niektórym.