***Po meczu***
Wygrali! Może i niewiele brakowało do utraty flagi, ale wygrali! To było warte wypicia jednego czy dwóch kieliszków. Jakoś trzeba będzie uczcić te kolejne upokorzenia prowadzące do milionów. A skoro o milionach mowa, trzeba było też uczcić większą nagrodę. No i łatwiejszą do zdobycia, skoro drugie i trzecie miejsce również były teraz nagradzane. Taki sponsor w ostatniej chwili był może i nieco podejrzany, ale przecież nie wylądują przez to w slasherze czy coś.
***Podczas burzy***
Już pierwsze gromy zwróciły uwagę
Phila. Może i nie wiedział dokładnie gdzie są, jednak domyślał się, że to jakaś tropikalna wyspa. A jak wiadomo, burze w tropikach są potężne jak jasna cholera. Postanowił więc siedzieć w sypialni czerwonych i spróbować przespać noc, zwłaszcza że miała ich czekać pobudka o piątej.
Jednak okazało się, że jego plany były z grubsza bezużyteczne. Gdy usłyszał huk, zerwał się z łóżka, czując, że niewiele brakowało do tego, aby zszedł na zawał. To była jakaś bomba, piorun czy co? W każdym razie było zdecydowanie zbyt blisko… Niestety, to nie był jedyny niepokojący dźwięk. Była jeszcze ta syrena, a raczej coś podobnego do syreny. No i grzmoty, ale tych przynajmniej można się było spodziewać.
A ponieważ nieszczęścia lubią chodzić parami,
Irmina była na tyle tępa, aby wyjść w tę pogodę na zewnątrz. To nie mogło skończyć się dobrze… Na jej szczęście szybko znalazło się kilku “bohaterów”, którzy ruszyli na pomoc. On został w domu, usiłując jakoś przypomnieć obsłudze
Domu, że to powinno być
ich zadaniem.