Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2018, 13:38   #68
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Po chwili znaleźli się w hotelu. Zaar płacił kartą za taksówkę i za pokój. Być może miał trefne karty na taką okazję? A może jakoś jego duchy zacierały za nim ślady w internecie? Nie unikali też monitoringu. Zaar podał prawdziwe nazwisko. Jedynym środkiem ostrożności było wypisanie kwitów meldunkowych na niego dwa razy. Żenia nie musiała niczego wypisywać. Nie pokazywała też żadnych dokumentów.

Pokój był ciekawym połączeniem. Z jednej strony cena jaką Zaar zapłacił za całą dobę pozwoliłaby wykarmić kogoś przez miesiąc. Z drugiej strony zdawał się być luksusowym motelem, do którego jeździ się w jednym celu.


Sypialnia połączona z łazienką. Prysznic bez żadnej kotary. Tak, żeby ktoś leżący na łóżku mógł obserwować kogoś biorącego prysznic.

Zaar zamknął za nimi drzwi pokoju. Od razu przysunął się do Żenii. Złapał ją z tyłu za ramiona i zaczął delikatnie całować jej szyję.
- Tęskniłem - szepnął będąc tuż przy jej uchu.
- Tak? - nie dał się nie dosłyszeć ciepła w nagle ściszonym głosie brunetki - Bardzo? -Żenia odchyliła nieco głowę w bok by odsłonić szyję na kolejne muśnięcia ust Jarka. Oparła się też wolno plecami o mężczyznę.
- Bardzo - wyszeptał i zaczął całować jej szyję. Co jakiś czas czuła na niej jego zęby. Jakoś nie pamiętała, że obydwoje są wilkołakami. Tymi samymi zębami mógł przecież zabijać. Jego dłonie puściły jej ramiona. Zamiast tego wodziły powoli w stronę piersi i brzucha. Jedna wsunęła się pod koszulkę.
- Muszę jakoś podtrzymywać Twoje zainteresowanie, wiesz? - Żenia przymknęła powieki i poddając się nietypowo zdecydowanym pieszczotom Zaara odwróciła twarz by poszukać jego ust.
Mężczyzna jednym zdecydowanym ruchem podciągnął koszulkę dziewczyny zdejmując ją przez jej głowę. Gdy jej ukryte pod stanikiem piersi przycisnęły się do jego klatki jego dłonie ruszyły do rozpinania jej spodni. Usta zaś całowały ją namiętnie niemal pożerając. Od czasu do czasu wilkołak pomrukiwał.
Dziewczyna sięgnęła do zapięcia bluzy Jarka i szarpiąc się z nim nieco rozpięła ją. Nie przerywając ani na chwilę pocałunków i wbrew logice wtulając się w Zaara ciaśniej zaczęła ściągać z niego ciuch.
Przygryzła lekko dolną wargę Jarka, próbując na nowo uwolnić jego dłoń.
Zaklęła lekko w duchu, gdy straciła przez to nieco bliskości. Mruknęła protestująco.
Delikatnie pchnął ją na łóżko i nie tracąc czasu zdjął z niej spodnie, które odrzucił gdzieś w kąt, po czym sam ułożył się na niej, zatapiając dłoń w jej włosach. Całował ją szybko po szyi, po czym wolno wsysał się w usta.
Dłonie wilkołaczki miały własne plany i pomknęły przez plecy, wzdłuż kręgosłupa Galiarda. Wróciły tą samą drogą w górę tuż po tym jak odnalazły jego ciepłą i gładką skórę. Żenia zaplotła nogę na nodze Zaara. Paznokciami podrażniła skórę tuż nad paskiem spodni by zacisnąć je na pośladkach Bety. Zatracała się w budzonym przez Zaara podnieceniu.
Położył dłoń na jej rozgrzanym podbrzuszu. Przycisnął. Zaczął gładzić przez delikatną bieliznę. Twarz w końcu oderwał od jej ust i zsunął się niżej. Uwalniając jej piersi z więzienia stanika. W szerokimi ustami objął cały jej sutek i zaczął na przemian drażnić językiem i ssać. Co jakiś czas czuła też jak delikatnie wciskał zęby w miękką tkankę jej piersi.
Westchnienie ulgi zmieszanej z rosnącym napięciem wypełniło powietrze.
Żenia wyprężyła się, wyciągając ramiona za głowę. Zacisnęła palce na grubej narzucie.
Poczuła mocniejszy wybuch gorąca pod dłonią Zaara i poruszyła biodrami nakierowując centrum żaru pod jego czuły dotyk. Ugięte w kolanach nogi rozsunęła nieco i wbiła pięty w brzeg materaca. Całą sobą nadstawiała się pod dotyk Zaara.
- Ja też tęskniłam…
- Mhm - mruknął, po czym ugryzł płatek jej ucha. Po chwili usłyszała dźwięk rozpinanego zamka w spodniach. Napierał na nią. Ocierał się swoją męskością ukrytą pod bielizną.
Żenia nie pozostała dłużna. Poruszyła uniesionymi biodrami sugestywnie, leniwie. Otworzyła przymknięte powieki i uśmiechnęła do Jarka czując ciepło na policzkach.
- Dasz mi Cię pokochać? - dobór słów wypadł naturalnie gdy przesuwała czule dłonią po policzku Zaara. Wsunęła palce w jego włosy i uniosła nieco by sięgnąć ustami jego ust.
Pocałował ją mocno. Potem zdecydowanym ruchem zsunął jej majtki. Przez moment bawił się jej nagością. Muskał opuszkami palców. Czuł jak jej ciało porusza się pod jego palcami. Był niczym artysta grający na wspaniałym instrumencie. Gdy w nią wszedł nadal był delikatny. Lecz zdecydowanie bardziej stanowczy. To nie był Labrador jakiego poznała. Ba, nie był nawet tak delikatny jak za pierwszym razem. Czy za którymś z kolei… ale pierwszym który pamiętała. Wciskał się w nią mocno. Z ich ciał znikały resztki ubrań.
Żeńka otuliła Jarka nogami i wbiła palce w plecy wilkołaka. Cieszyła się poczuciem wypełnienia, zespolenia. Lubiła czuć ciężar Zaara na sobie. Czuć jego napinające się mięśnie, wilgotną od wysiłku skórę.
Z ust brunetki wyrwał się pierwszy głośniejszy jęk. Zdusiła go kąsając ramię jednookiego.
- Mocniej… - poprosiła napiętym głosem. - Mocniej.
Jej ugryzienie zdawało się napełnić go jeszcze większym podnieceniem. Jego biodra zaczęły uderzać o nią jeszcze mocniej. Wdzierał się głęboko. Czuła jego rosnące podniecenie z każdą chwilą. Robił to nie tylko mocniej, ale i szybciej.
Dziewczyna wcisnęła zaczerwienioną twarz w zagłębienie szyi Zaara. Każdy ruch wilkołaka witała cichym jękiem. Gorący oddech omiótł skórę kochanka. Brunetka czuła narastające napięcie, pierwszy przedsmak rozkoszy. Wbiła palce głębiej w plecy Jarka rysując głębokie zadrapania paznokciami.
Druga dłoń zacisnęła się kurczowo na pośladku kochanka.
- Ja...rek - stęknęła wraz z kolejnym ruchem. Chciała powiedzieć coś ale kolejna iskra przyjemności przerwała trzeźwość myśli.

Jarek zaś nieprzerwanie pracował. Rytmicznie. Jakby chciał ją przebić na wylot, albo co najmniej przepchać łóżko tymi ruchami. Przez chwilę też zdawać się mogło, że warknął. Żenia mu na to pozwoliła. Pozwoliła mu ujawnić swą zwierzęcą naturę. I tak właśnie było.

Kochali się niczym dwa zwierzęta. Jakby nic dookoła nie miało znaczenia.
Pogoń Pentexu.
Ranny brat Żenii.
Łamanie Litanii.
Nic.
To wszystko przestało istnieć.
Było tylko tu i teraz.
Z powarkującym Zaarem, który pracował w niej z zapałem drwala ścinającego kolejne drzewa.

Jego wysiłek wkrótce przyniósł rezultat. Żenia wykrzyczała go głośno, napiętym, drżącym ciałem przylegając ciasno do Jarka. Pod kurczowo zaciśniętymi powiekami orgazm rozbłyskiwał białym światłem. Wciśnięta głęboko w rozgrzebane łóżko, przygwożdżona ciężarem Zaara, wypełniona przez niego, czuła, że to jest jej miejsce. Że należy właśnie tu i teraz. wciąż przyspieszony Oddech i jej i jego rozsadzał jej uszy. A moze to bylo bicie jej serca?

- Kocham Cię, Jarek - ni to szepnęła ni to wymamrotała w jego pierś.
Jarek sapnął głośniej niż wcześniej. Padł obok niej. Objął ją. Przytulił tak, jakby nigdy więcej nie miał pozwolić jej się oddalić. Zanurzył dłoń w jej włosy. Pocałował jej czoło, bo nie mógł sięgnąć ust.

- Ja Ciebie też Żeniu. Ja Ciebie też.
Leżeli tak wtuleni przez kilka minut, aż wibracja telefonu Galiarda nie przypomniała im, że świat nie zatrzymał się czekając na ich spełnienie. Obydwoje mieli masę rzeczy do załatwienia. Obiad zdawał się w tym najbardziej trywialny.


***



Dalemir przyjechał około 21:00. Najpierw poszedł rozmawiać z Czarnym. Obaj wyglądali na zdenerwowanych i spiętych. Coś się działo, ale nikt nie wiedział co.

W końcu Czarny i Dalemir przyszli do Żenii czekającej razem ze Szramą.
Bez zbędnych powitań Dalemir zapytał:
- To prawda, że droga tam prowadzi przez Bliznę.
Wilczyca skinęła głową.
- Ale są też inne prawda?
Ponownie skinęła potwierdzając.
- Znasz je?
Tym razem pysk przemieścił się z lewej do prawej zaprzeczając.
- Może poszukamy? - tym razem młody szaman zapytał Czarnego.
- Pełnia jest za cztery dni. Nie mamy czasu szukać. Dalemir - zamilkł na moment, a cisza w pomieszczeniu zdawała się niemal namacalna - nie musisz z nami iść, jeżeli się boisz.
Szaman spochmurniał. Przechylił głowę, tak, że coś chrupnęło w jego karku. Czarny rozegrał to po mistrzowsku, bo młodzieniec zapytał tylko:
- To gdzie jest lustro?

***



Blok w którym było przejściowe mieszkanie Zaara zdawał się nie zmieniać od wielu lat. Układ pomieszczeń był identyczny. Nawet kolor farby na korytarzu znalazł odbicie w Umbrze. Zeszli te dziesięć pięter po schodach. Miasto już nie było takie wesołe po tej stronie zasłony. Wszystko aż dobijało szarością. Po okolicy szwędały się pająki wielkości sporych psów. Wkoło były też postaci podobne do tych, jakie wzywał Fedir, jednak zdawały się ich ignorować.

Wszyscy zmienili się w wielkie wilki, gdyż ta forma uchodziłą za najszybszą. Szrama nie znała drogi w odbiciu Poznania. Jednak wszystko wskazywało na to, że z jakiegoś określonego miejsca uda się im trafić do celu.

- Powodzenia! - usłyszała czarna wilczyca w maleńkiej słuchawce wciśniętej w ucho.

Żenia szczeknęła cienko dwa razy.
Nie wiedziała kogo pociesza: Jarka czy siebie.
Była podminowana.
Nie wiedziała czego się dowie.
Ani czy to co się dowie spodoba się jej.
Będzie więcej pytań czy uzyska jakieś odpowiedzi.
I czy te odpowiedzi ją przedefiniują?
Póki co biegła za Czarnym i Szramą obok Dalemira.

Przebiegli sporą część miasta zanim dotarli na dworzec. Żenia czuła, że jest zadymiony i paskudny. Było tu więcej ciemnych sylwetek. Ale za to Szrama zdawała się ożywić. Wąchała uporczywie po ścianach, aż w końcu zaszczekała. Czarny przybrał formę Crinosa i przyjrzał się ścianie. Była iluzją. Ruszył jako pierwszy. Szrama za nim. Dalemir spojrzał na Żenię i również pocwałował znikając za murem z cegieł.
Wadera wahała się. Zakręciła się w kółko. Uniosła łapę jakby chcąc pacnąć powierzchnię muru. Pisnęła odruchowo i oblizała nos. Warknęła w końcu cicho i ze zniecierpliwieniem i zrobiła krok za pozostałą trójką.
W pierwszej chwili zdawało jej się, że się odbiła. Stała na dworcu, tak jak przed chwilą. Był może ciut większy i bardziej zaludniony. Widziała na nim różne istoty. Niektóre przypominały ludzi. Inne cienie. A jeszcze inne nie przypominały kompletnie niczego.

Szrama też była już wielkim szarym Crinosem
- X I I I - podała cztery litery w taki sposób, że Żenia pomyślała, że się jej coś stało. Jednak Czarny szybko przetłumaczył
- Sczynaście - mówił przez zęby. Prawie warcząc.
Po tych słowach ruszył po torach w stronę dalekiego peronu. Reszta wilkołaków nie czekała i puściła się biegiem za alfą.
Nie pozostawało więcej niż tylko zaufać dwójce szefów watah. Dawno nie gnała na ślepo - Bondar złapała się na tej myśli - ledwo dwa dni temu.
Przyspieszyła, wydłużając krok.
Czego będzie chciał Handlarz?
Smok chce caernu, jakie życzenie będzie miał ktoś kto ma pod ręką pamięć innych?
Dotarli na miejsce. Peron XIII. Teraz pozostawało im czekać.

Minął może kwadrans i na tory wjechał najdziwniejszy pociąg jaki mogła sobie wyobrazić młoda wilkołaczka.


Z jednej strony wyglądał na coś super nowoczesnego, z drugiej strony przywodził na myśl maszynerię osiemnastowieczną. Czarny przybrał ludzką postać.
- Dobra, to teraz wmieszamy się między pasażerów.

Wsiedli i kontynuowali podróż w nieznane. Podróż do Blizny.
 
corax jest offline