Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2018, 22:40   #117
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Woda w niektórych basenach bywała podgrzewana i Mark to wiedział z własnego doświadczenia. Ale... to wyglądało raczej na kociołek pełen wrzącej wody. Z pewnością nie była to sztuczka zorganizowana przez gospodarzy Domu. Jakaś awaria instalacji?
Nieco naciągane rozwiązanie rozwiało się jak poranna mgła, gdy ciało Irminy, a raczej to, co z niego zostało, wylądowało na brzegu basenu.
A Mark nie zwymiotował tylko dlatego, że serce stanęło mu w gardle.
Chwilę później okazało się, że koszmar na tym się nie skończył.

MACKA?!
Mark zamknął oczy i ponownie je otworzył.
Macka nie zniknęła.
Inwazja z Marsa? Wojna światów w wydaniu lokalnym?
Nie zamierzał sprawdzać, czy śni, czy też dzieje się to na jawie. I nie zamierzał robić za herosa z komoksów Marwela, co to zawja takie macki w precelki, prowadząc równocześnie uprzejmą konwersację z ratowaną panienką.
Nie mówiąc już o tym, że tu nie było już kogo ratować, chyba że tych, co stali na brzegu basenu, stanowiąc idealny wprost łup dla mackowatej istoty.
Miała oczy? Reagowała na ciepło czy słyszała bicie ich serc? Tornada wszak dopadła bez pudła...

Huk, błysk, kolejny...
Trzask łamanego dachu wyrwał Marka z otępienia. Trzeba było brać nogi za pas i wynosić się z tego miejsca.
- Do domu. - Złapał za ramię stojącą obok niego April i pchnął ją we wskazanym kierunku, po czym sam biegiem ruszył w stronę domu. Miał zamiar zabrać swoje rzeczy, a potem uciec, chociażby do kręgielni, by tam spróbować przemyśleć to, co się działo dokoła.
 
Kerm jest offline