Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2018, 12:43   #25
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
- Mówi John Shiraishi z telewizji Hokkaido One. Dzisiaj około godziny piętnastej Sapporo nawiedziło trzęsienie ziemi o mocy około sześć i pół stopnia w skali Richtera. Nadal nie wiemy ilu mieszkańców straciło życie, a ilu tylko dach nad głową. Trwa akcja wydobywania ofiar katastrofy spod gruzów. Premier Japonii zadeklarował daleko idącą pomoc dla ofiar kataklizmu...
Drużyna zebrała się przed dużym telebimem na dworcu w Sapporo. Nie tylko wy zresztą byliście ciekawi co mają do powiedzenia przedstawiciele mediów, ratownicy i politycy.
Trwała akcja ratunkowa, na obrazie widać było właśnie Plac Przyjaźni. Pokazywano głównie pracę służb ratowniczych z psami na smyczach, reporter komentował zdarzenie ze śmiertelna powagą, jakaś kobieta w tle zawodziła w ataku beznadziejnej rozpaczy. Płacz, pokrzykiwania, szczekanie psów, huk wirników śmigłowca, sygnały karetek.
Wyglądało na to, że epicentrum wstrząsu znajdowało się w okolicach Placu. Po eleganckim bankiecie pozostały gruz, popiół i ruiny.
Biorąc pod uwagę, że większość ekipy stała teraz w milczeniu przed telebimem mieliście sporo szczęścia.
Brakowało Hisoki i Hiramatsu.
Trener, blady, w podartej marynarce, z okrwawionym bandażem na skroni, zdążył wypytać chłopaków na okoliczność zdarzenia. Nieco dłużej zatrzymał się przy Hiroshim i Schinchiro. Ponury i milczący Krzeszewski wysłuchał spowiedzi obu chłopaków, wyglądało na to, że obaj zagubieni członkowie drużyny trzymali się razem z nimi.
- Pomówimy o tym w domu – obiecał solennie trener – Póki co siedźcie tu i nie kręćcie się po okolicy. Ja muszę wykonać parę telefonów.
Klepnął jeszcze po ramieniu Hajime po czym odszedł na bok ze słuchawką przy uchu. Mówił po japońsku i wyglądało na to, że obdzwania szpitale.
Chłopaki patrzyli po sobie ponuro. Hajime klnąc cicho oglądał to co zostało z jego garnituru i aparatu. Johnatan rozmawiał przez telefon z ojcem. Starszy Garret był bezpieczny i w akcji więc przynajmniej jego syn nieco się rozpogodził. Hiroshi z ponurą miną siedział przed telebimem jakby chciał wywołać swoje zgubione szczęście. Pozostali dzielili uwagę między ekran i pierwsze rozmowy. Można było zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie strata dwóch przyjaciół byłaby to świetna anegdota. Trzęsienie ziemi! Przeżyliśmy! Żyjemy!
No ale.
Minuty wlokły się jak pszczoły oblepione miodem. Jakieś piętnaście minut później trener ponownie podszedł do ekipy chowając telefon.
- Chodźcie tu wszyscy!
Rozmowy umilkły, chłopaki stanęli kręgiem wokół trenera. Donośny, lekko chrapliwy głos mężczyzny z łatwością przebił się przez gwar dworca.
- Może was zainteresuje, że nasi zaginieni koledzy żyją – szmer ekscytacji i ulgi – Obaj własnymi siłami wydobyli się z zagrożenia i teraz znajdują się w jednym z miejskich szpitali. Obaj są poobijani, Hisoka dodatkowo w szoku, ale żyją.
- Jadę po nich. Powinniśmy być z powrotem w ciągu góra dwóch godzin. Za dwie godziny z małym kawałkiem odchodzi pociąg do Furano. Jak dobrze pójdzie złapiemy go i odjedziemy do domu. Póki co zrelaksujcie się. A ja jadę. Soroyama! Jedziesz ze mną.

*****


Garret po odejściu trenera z ciężkim westchnieniem schował telefon do kieszeni. Miał co wspominać. Choćby to, że na Placu uratował dwa istnienia. Z pomocą wysokiego Japończyka wydostali z rozpadliny małą dziewczynkę, a potem wspólnie, pomagając sobie, wyrwali się na równy grunt. Kilkanaście sekund później szczelina w ziemi zwarła się.
Garret zacisnął zęby. Wciąż pamiętał przedśmiertny krzyk staruszka, którego wydostać nie zdążyli...

*****

Hiroshi cierpiał. Siedział na ławeczce pod ostrzałem spojrzeń kolegów i zastanawiał się czy mógł zrobić coś więcej. To, że Kędzior i Kazuhiro żyli, przyniosło mu ulgę, ale nie mógł się opędzić od myśli, że mógł wykazać się większą odwagą.
Pamiętał, że w pierwszej chwili uciekali cała trójką, on, Hideoshi i Kazuhiro, ale ten ostatni nieoczekiwanie zawrócił, dopadł do szczeliny łapiąc rękę Kędziora, po czym obaj zniknęli pod ziemią. Hiroshi nie spodziewał się już ich ujrzeć.
A teraz obaj żyli. Co on im powie gdy się spotkają znowu? „Sorki, chłopaki, ale trzeba liczyć na siebie”?
Ta myśl wystarczyła by młody rozgrywający skręcił się ze wstydu.
Niech to szlag...

*****

Kenji siedział na obrotowym fotelu w swym pokoju i myślał. Wspominał.
Błysk stali.
Strach i łzy w oczach Koishi.
Nie wtrącaj się koleś, bo...
Ciężkie pięści spadające na kulącego się opryszka.
Kenji! Przestań! Proszę!
Młody Urashima ponownie zacisnął pięści. Po czym rozluźnił je z uczuciem głębokiego wstydu.
Dobrze wiedział, że wystarczyło walnąć raz, góra dwa. Wystarczyłoby, prawda? I nie pomagało powtarzanie sobie, że gnojek zasłużył sobie na to.
Kenji czuł się paskudnie. Zupełnie jakby przekroczył granicę dzielącą przyzwoitego faceta od zbira. Źle się odkrywa w sobie takie ciemne zakamarki.
Koishi.
Nagle poczuł chęć, żeby ją usłyszeć. By pomówić, a co tam, nawet słuchać jak płacze do słuchawki. Lepsze to niż miałaby łkać w poduszkę. Ale nie siedzieć tu samotnie. Nie pozwalać jej na samotność.
Telefon leżał na biurku, obok.
Zadzwonić?


*****

Bjoereng wrócił do domu późno. Z ulgą zrzucił kurtkę i buty padając na łóżko.
Zamknął oczy.
Gdy ponownie je otworzył zegar przy łóżku wskazywał kilka minut po północy. Młody Norweg nie spał ani chwili.
Wciąż buzował w nim ogień.
Wtedy wszystko wyglądało gładko. Przecież Kenji poradził sobie z łatwością. Niemal. Błysk noża tnącego rękaw bluzy kolegi. Ten obraz nie dawał mu spokoju. Mało brakowało, a Kenji odniósłby poważną ranę.
Bjoereng nie miał wątpliwości, że musi to jakoś Kenjiemu wynagrodzić. Ale jak?

*****

Pociąg do Furano wyglądał jak bliźniak tego, którym tu przyjechaliście. Tym razem jednak nie było śmiechu i przekomarzania. W przedziale królowała cisza. Współpasażerowie, zarówno starsi jak młodsi, ze wzburzeniem komentowali wydarzenia sprzed kilku godzin.
Chłopaki poświęcili się głównie surfowaniu po necie z komórek. Czytali newsy z Sapporo.
Trener przypomniał tylko, że za parę dni zaczyna się liga, a pierwszym rywalem będzie Consadole Sapporo. Jako gość na waszym stadionie.
Jeszcze parę dni.
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 21-05-2018 o 13:41.
Jaśmin jest offline