Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2018, 13:10   #74
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Bezsenna Noc

Przełęcz Lodowego Wichru, Góry Czarne
14 Vorgeheim, 2529 K.I.
Noc

Po rozmowie z kapitanem oddziału zwiadowców z Karak Hirn, bohaterowie ruszyli za Thubedorfem, który obiecał zaprowadzić ich do położonego w głębi wąwozu obozowiska, gdzie mieli zamiar w spokoju spędzić nadchodzącą noc. Kręta ścieżka, którą podążali, prowadziła ukosami pomiędzy niemalże pionowymi ścianami piaskowca, który z każdym pokonanym krokiem zwężał się coraz bardziej ku gościńcowi, aż w końcu utworzył ciasny korytarz, którym jednocześnie przejść mogła zaledwie jedna osoba. Wiesiołek, będąc ciągniętym przez Dairaenn, miał wyraźne problemy z poruszaniem się w tym terenie i z trudem przeciskał przez wąskie skały, kilkukrotnie odmawiając posłuszeństwa swojej właścicielce, jednakże za każdym razem soczyste jabłko motywowało go do dalszej podróży. Na swojej drodze awanturnicy napotkali dwóch kolejnych, skrytych pod brunatnymi płaszczami zwiadowców, którzy stali na szczycie wąwozu, bacznie obserwując otoczenie. W rękach dzierżyli potężne garłacze, a przynajmniej do takiego wniosku doszli wędrowcy na podstawie zdumiewająco dużego kalibru tychże broni.

Po pewnym czasie ścieżka przed nimi otworzyła się niespodziewanie. Wciąż otoczeni byli ścianami piaskowca, lecz te tworzyły w miejscu tym szeroki krąg, w centrum którego rozstawione były namioty, a nawet rozpalone zostało ognisko. Otaczające wąwóz drzewa i skały doskonale maskowały ów posterunek przed niepożądanym wzrokiem. Po obozie kręciło się trzech krasnoludów, zajętych wyciąganiem worków amunicji z dostarczonych z Karak Hirn skrzyń. W pobliżu, na szczycie wąwozu znajdowało się działo z runicznymi inskrypcjami w starożytnym języku krasnoludów. Thubedorf wyjawił awanturnikom, że obóz znajduje się w bezpiecznej odległości od miejsca, w którym rozegrać ma się niebawem bitwa. Zapewniał jednak, że nigdy nie wiadomo dokąd będą uciekać niedobitki armii goblinów, dlatego na wszelki wypadek warto spać z bronią pod ręką. Krasnolud wydawał się być całkowicie przekonany o nadchodzącym zwycięstwie armii Karak Hirn. Miał ją poprowadzić sam król Alrik Ranulfsson i ten jeden fakt w szczególności wydawał się go ekscytować…


Chylące się ku horyzontowi słońce z każdą chwilą pogrążało Stary Świat w coraz to głębszych ciemnościach. Ostatnie promienie muskały ściany potężnego piaskowca, na szczycie którego zebrała się grupa zwiadowców. Rozstawione pomiędzy skałami działo i utrudniające dostęp do niego zasieki jasno dawały znać, że nie jest to już zwykła misja rekonesansowa, a jawne przygotowania do odparcia potencjalnego zagrożenia. Oddalona o niecały kilometr od tego stanowiska, była bowiem górska dolina, gdzie toczyła się właśnie bitwa. Kanonada wystrzałów z armat, szczęk oręża i jęki umierających z echem rozbrzmiewały w całej okolicy. Uniemożliwiało to zaśnięcie awanturnikom, którzy zgromadzili się w obozie przy ognisku, nerwowo tuląc się do bijącego od niego ciepła w tę chłodną, letnią noc. Niebo było bezchmurne, naznaczone tysiącem błyszczących gwiazd. Mannslieb jaśniał w pełni, odganiając swym blaskiem mroki nocy, która awanturnikom wydał się być dziwnie złowroga.

Bitwa, która rozgorzała na dole, ciągnęła się przez wiele godzin, uniemożliwiając strudzonym wędrowcom spokojny odpoczynek. W końcu jednak nastąpił przełom i dało się usłyszeć wzniesione bojowe okrzyki walczących w dolinie krasnoludów. Nawet zgromadzony na szczycie piaskowca oddział krasnoludów zawtórował im. Ktoś krzyknął wtedy w Reikspielu do znajdujących się w obozie awanturników:
- Wygramy! Karak Hirn przeszło do kontrofensywy! Baruk Khazad!

Po całej dolinie potoczył się głośny wrzask przy akompaniamencie tupotu tysięcy stóp. Ziemia drżała od biegnących w dół zbocza krasnoludów i uciekających przed nimi zielonoskórych, kiedy nagle odezwał się głośny wystrzał z działa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że miał on miejsce w pobliżu obozu. Awanturnicy niemalże podskoczyli od głośnego, niespodziewanego huku, który instynktownie zmusił ich do chwycenia za broń. Na szczycie górującego nad obozem piaskowca wzniosły się obłoki gęstego, gryzącego oczy dymu. To zwiadowcy oddali salwę, lecz nie w stronę uciekających w dole goblinoidów, którzy powinni być daleko poza zasięgiem armaty. W szeregach krasnoludów wdarło się małe zamieszanie, kiedy na prędko ładowali działo, a strzelcy ustawiali się w szeregu do oddania salwy. Chwilę później odezwał się charakterystyczny, złowrogi chichot, który rozwiał wszelkie wątpliwości… Gobliny!
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline