Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-05-2018, 13:33   #71
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Lelianę cały ten czas męczyła gorączka. Nie dało się ukryć, że jej stan wcale się nie polepszał. Przez jakiś czas się nie pogarszał, to prawda, ale nie był to zbyt długi okres.
Młoda akolitka czuła, że nie pozostało jej już zbyt wiele czasu. Starała się stłumić takie myśli, jednak szło jej coraz gorzej - a paskudne samopoczucie wcale nie pomagało.
Starała się skupiać swoją uwagę na tym, co działo się wokół niej, jednak co chwilę zmęczone powieki przymykały się, a kiedy je otwierała - znajdowali się już w zupełnie innym miejscu.

Frustrowało ją to, ale nie mogła zbyt wiele zrobić. Nie lubiła być bezradną, ale nie miała tyle siły, by samodzielnie się poruszać. Była po prostu bezużyteczna i czuła się jak ciężar dla swojej drużyny.
Przez jej stan musieli zwolnić tempo podróży, a także zmienić priorytety. Przez nią najpierw musieli znaleźć jakiegoś medyka, który był w stanie jej pomóc, a dopiero później skupić się na misji. Nie czuła się z tym dobrze.

- Zostawcie mnie, idźcie dalej, jakoś sobie poradzę - wymamrotała pewnego razu, kiedy zatrzymali się przy jakichś krasnoludach. Tak przynajmniej jej się wydawało z prowadzonych rozmów, które gdzieś pobrzmiewały echem w jej głowie. - Nie chcę być dla was ciężarem.

Nie wiedziała czy ktoś w ogóle usłyszał jej słowa, ani też czy otrzymała odpowiedź. Dopadło ją znów zmęczenie i wyczerpanie i po wypowiedzeniu tych słów znowu zamknęła oczy i odpłynęła myślami do dalekiej Tilei.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 15-05-2018, 23:52   #72
 
Ascard's Avatar
 
Reputacja: 1 Ascard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputację
Warta ciągnęła się niemiłosiernie. Słowik siedział na kamieniu przed ich schronieniem i obserwował leniwie dym przybierający fantastyczne kształty. W rękach trzymał krótki łuk z założoną strzałą, trofeum z ostatniej bitwy. Strzelcem był raczej miernym ale na pewno podszkoli się pod okiem któregoś z towarzyszy. Przekręcił się na drugi bok i momentalnie jego twarz przeszył grymas bólu. Cholerne zarękawie wpiło mu się w rękę. Nowa skórzana zbroja była niewygodna ale zapewniała ochronę. Tak samo jak szyszak zwinięty jednemu z bandytów. Podobny hełm uratował życie Hansowi więc Słowik miał zamiar go nosić nie zważając na niewygody. Całe szczęście, że jeden z oprychów był mniej więcej jego budowy. Poprawił parę rzemyków i w końcu znalazł wygodną pozycję. Z wnętrza jaskini dobiegały odgłosy cichej krzątaniny. Jego nowi towarzysze poradzili sobie z zasadzką. Nie obyło się bez ran, ale i tak wynik batalii był więcej niż korzystny. Na pewno będzie w stanie wiele się od nich nauczyć. Z tą optymistyczną myślą wrócił do patrolowania wzrokiem okolicy i nasłuchiwania podejrzanych odgłosów.

* * *

Kolejny dzień upłynął na marszu górskim szlakiem. Słowik szedł za osiołkiem mając oko na okolicę dodatkowo co chwilę zerkając na Leilanę. Miał nadzieję, że zdołają jej pomóc na czas. Usłyszał huk zbliżającego się niebezpieczeństwa zanim Dietrich zdążył zareagować, jednak młodego chłopaka ogarnęła niemoc i strach. Przez moment stał jak wryty i dopiero okrzyk bardziej doświadczonego awanturnika wyrwał go z oszołomienia. Znaczenie słów nie dotarło do umysłu Słowika, więc zadziałał automatycznie i ruszył za osłem. Po paru susach w bok schował się za krzakiem leszczyny i mimowolnie zerknął w stronę hałasu. Momentalnie strach zaatakował ze zdwojoną siłą a młodzian otworzył usta w niemym zachwycie. Potężne bestie, wielkie jak dęby w starym lesie. Capiło od nich niemiłosiernie. Mimo, iż słowik widział je po raz pierwszy w życiu słyszał z opowiadań, że tak wyglądają trolle. Chłopak przywołał imiona wszystkich bogów prosząc o wybawienie. Daleki odgłos trąb pogonił jednak bestie w dół traktu. Powoli wrócił na trakt wraz z innymi. Spojrzał jeszcze za siebie, czy czasem trolle nie wracają. Miał dość przygód i zaczynał tęsknić za spokojem domowego ogniska.

* * *

Krzyk. Huk. Dym. Słowik odruchowo przykucnął za zadem osła rozglądając się wokół. Dłonią gorączkowo szukał trzonka topora. Dopiero widok krasnoluda który pojawił się jak spod ziemi i szorstkie powitanie przywróciło mu zmysły. Otarł wierzchem dłoni pot z czoła. Huk widocznie wyrwał z letargu Leilanę gdyż ta zaczęła coś mamrotać pod nosem. Słowik podszedł do niej i zaczął łagodnie ocierać jej twarz zmoczoną w zimnej wodzie szmatką.

- Ciii, już dobrze. Nie jesteś ciężarem, jesteś członkiem drużyny. Obiecuję, że znajdziemy Ci medyka. Obiecuję! - ostatnie słowo wypowiedział bezgłośnie do samego siebie. Dziewczyna ponownie odpłynęła w niebyt i tylko płytki oddech świadczył o tym, iż Morr jeszcze nie wezwał jej do siebie.
 

Ostatnio edytowane przez Ascard : 16-05-2018 o 00:19.
Ascard jest offline  
Stary 17-05-2018, 07:40   #73
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Durak wysłuchał tego co miał do powiedzenia Dowódca krasnoludzkich wojowników. Nie przeszkadzał mu i się nie wtrącał.
Gdy zaproponowano podążanie za nimi uśmiechnął się pod nosem kiwając głowę a kompani sami pierwsi wyrwali się do odpowiedzi.
- Jak też człeczyny gadają podłączymy się do Was za pozwoleniem Twoim Panie Thubertof. Jam od lat prowadziłem oddziały rodaków na powierzchni gór i wiem, że Wasza propozycja jest zacna.- Skłonił łbem po czym zerknął na Lelianę.
- Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto będzie umiał zadbać o życie i zdrowie mojej człeczej towarzyszki. Umgi w takim stanie długo nie wytrzymują.- Dodał.
 
Hakon jest offline  
Stary 18-05-2018, 13:10   #74
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Bezsenna Noc

Przełęcz Lodowego Wichru, Góry Czarne
14 Vorgeheim, 2529 K.I.
Noc

Po rozmowie z kapitanem oddziału zwiadowców z Karak Hirn, bohaterowie ruszyli za Thubedorfem, który obiecał zaprowadzić ich do położonego w głębi wąwozu obozowiska, gdzie mieli zamiar w spokoju spędzić nadchodzącą noc. Kręta ścieżka, którą podążali, prowadziła ukosami pomiędzy niemalże pionowymi ścianami piaskowca, który z każdym pokonanym krokiem zwężał się coraz bardziej ku gościńcowi, aż w końcu utworzył ciasny korytarz, którym jednocześnie przejść mogła zaledwie jedna osoba. Wiesiołek, będąc ciągniętym przez Dairaenn, miał wyraźne problemy z poruszaniem się w tym terenie i z trudem przeciskał przez wąskie skały, kilkukrotnie odmawiając posłuszeństwa swojej właścicielce, jednakże za każdym razem soczyste jabłko motywowało go do dalszej podróży. Na swojej drodze awanturnicy napotkali dwóch kolejnych, skrytych pod brunatnymi płaszczami zwiadowców, którzy stali na szczycie wąwozu, bacznie obserwując otoczenie. W rękach dzierżyli potężne garłacze, a przynajmniej do takiego wniosku doszli wędrowcy na podstawie zdumiewająco dużego kalibru tychże broni.

Po pewnym czasie ścieżka przed nimi otworzyła się niespodziewanie. Wciąż otoczeni byli ścianami piaskowca, lecz te tworzyły w miejscu tym szeroki krąg, w centrum którego rozstawione były namioty, a nawet rozpalone zostało ognisko. Otaczające wąwóz drzewa i skały doskonale maskowały ów posterunek przed niepożądanym wzrokiem. Po obozie kręciło się trzech krasnoludów, zajętych wyciąganiem worków amunicji z dostarczonych z Karak Hirn skrzyń. W pobliżu, na szczycie wąwozu znajdowało się działo z runicznymi inskrypcjami w starożytnym języku krasnoludów. Thubedorf wyjawił awanturnikom, że obóz znajduje się w bezpiecznej odległości od miejsca, w którym rozegrać ma się niebawem bitwa. Zapewniał jednak, że nigdy nie wiadomo dokąd będą uciekać niedobitki armii goblinów, dlatego na wszelki wypadek warto spać z bronią pod ręką. Krasnolud wydawał się być całkowicie przekonany o nadchodzącym zwycięstwie armii Karak Hirn. Miał ją poprowadzić sam król Alrik Ranulfsson i ten jeden fakt w szczególności wydawał się go ekscytować…


Chylące się ku horyzontowi słońce z każdą chwilą pogrążało Stary Świat w coraz to głębszych ciemnościach. Ostatnie promienie muskały ściany potężnego piaskowca, na szczycie którego zebrała się grupa zwiadowców. Rozstawione pomiędzy skałami działo i utrudniające dostęp do niego zasieki jasno dawały znać, że nie jest to już zwykła misja rekonesansowa, a jawne przygotowania do odparcia potencjalnego zagrożenia. Oddalona o niecały kilometr od tego stanowiska, była bowiem górska dolina, gdzie toczyła się właśnie bitwa. Kanonada wystrzałów z armat, szczęk oręża i jęki umierających z echem rozbrzmiewały w całej okolicy. Uniemożliwiało to zaśnięcie awanturnikom, którzy zgromadzili się w obozie przy ognisku, nerwowo tuląc się do bijącego od niego ciepła w tę chłodną, letnią noc. Niebo było bezchmurne, naznaczone tysiącem błyszczących gwiazd. Mannslieb jaśniał w pełni, odganiając swym blaskiem mroki nocy, która awanturnikom wydał się być dziwnie złowroga.

Bitwa, która rozgorzała na dole, ciągnęła się przez wiele godzin, uniemożliwiając strudzonym wędrowcom spokojny odpoczynek. W końcu jednak nastąpił przełom i dało się usłyszeć wzniesione bojowe okrzyki walczących w dolinie krasnoludów. Nawet zgromadzony na szczycie piaskowca oddział krasnoludów zawtórował im. Ktoś krzyknął wtedy w Reikspielu do znajdujących się w obozie awanturników:
- Wygramy! Karak Hirn przeszło do kontrofensywy! Baruk Khazad!

Po całej dolinie potoczył się głośny wrzask przy akompaniamencie tupotu tysięcy stóp. Ziemia drżała od biegnących w dół zbocza krasnoludów i uciekających przed nimi zielonoskórych, kiedy nagle odezwał się głośny wystrzał z działa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że miał on miejsce w pobliżu obozu. Awanturnicy niemalże podskoczyli od głośnego, niespodziewanego huku, który instynktownie zmusił ich do chwycenia za broń. Na szczycie górującego nad obozem piaskowca wzniosły się obłoki gęstego, gryzącego oczy dymu. To zwiadowcy oddali salwę, lecz nie w stronę uciekających w dole goblinoidów, którzy powinni być daleko poza zasięgiem armaty. W szeregach krasnoludów wdarło się małe zamieszanie, kiedy na prędko ładowali działo, a strzelcy ustawiali się w szeregu do oddania salwy. Chwilę później odezwał się charakterystyczny, złowrogi chichot, który rozwiał wszelkie wątpliwości… Gobliny!
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline  
Stary 18-05-2018, 21:02   #75
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie da się ukryć - krasnoludy były gościnnymi, chociaż bardzo hałaśliwymi gospodarzami. Nijak nie dało się zasnąć, o czym Dietrich wnet się przekonał. Nawet zatkanie uszu niewiele dało.
No ale trudno było mieć do kogokolwiek pretensje, skoro niedaleko toczyła się bitwa. Nad wyraz długa bitwa, zdecydowanie wbrew temu, czego można było się spodziewać po wypowiedziach Thubedorfa. Nawet jeśli krasnoludy miały zostać zwycięzcami, to z pewnością nie miało to być zwycięstwo łatwe i proste.
A jeśli coś nie szło zgodnie z planem, to mogło sie okazać, że i końcowy wynik tego planu mógł być nieco inny, niż zakładały krasnoludy. Zielonoskórzy też z pewnością mieli swoje plany, a było rzeczą oczywistą, że kolidowały one z tym, co wymyśliły krasnoludy. W końcu nikt nie idzie na wojnę po to, by przegrać, prawda?

No i w końcu okazało się, że nie wszystko zostało do konca przewidziane. Albo też ktoś czegoś nie dopatrzył. Cokolwiek było tego przyczyną, sytuacja z interesującej zmieniła się w stosunkowo niebezpieczną. Krasnoludów w obozie było nieco zbyt mało, by stawić czoła (ze skutecznością) nadciągającym goblinom.
Gdyby było więcej czasu, można by zorganizować jakąś w miarę skuteczną obronę (szczególnie że broni w obozie było pod dostatkiem), ale wspomnianego wcześniej czasu było jakby przymało.
Dietrich zabrał swój bagaż, chwycił jeden z krasnoludzkich garłaczy i ruszył w stronę grupy wyniesionych ponad poziom doliny skał. Uznał, że z wysokości łatwiej będzie dać odpór goblińskiej nawale.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-05-2018, 22:20   #76
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Hansa nie wiele obchodziła sprawa krasnoludów, chciał przeżyć, a wdawanie się w niepotrzebną bitwę znacznie zmniejszało jego szanse na przeżycie. Nie spodziewał się wyspać w obozie krasnoludów, miał jednak nadzieję, że nie będą musieli walczyć. Wszystko jednak zmieniło się gdy usłyszał wystrzał. Nie zamierzał uciekać, ale sceptyczny był do wbiegania w sam wir walki.

Sprawdził zatem stan swojego magazynka w kuszy samopowtarzalnej, zabrał ze sobą swój bagaż po czym wychylił się z namiotu w którym aktualnie się znajdował. Gdy droga była bezpieczna zwrócił się do Lilou - Idziesz, trzeba zebrać resztę, sami mamy mniejsze szanse na przeżycie.
 
Feniu jest offline  
Stary 19-05-2018, 14:09   #77
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Lilou wcale nie spodziewała się, że wypocznie. Wśród tej hałastry to było po prostu niemożliwe. Jej negatywne podejście do krasnoludów wynikało z odbicia ich stosunku w jej stronę. Po prostu gdy tylko zorientowała się, że jest nienawidzona z powodu długich uszów, sama zaczęła mieć awersję do rasy, która kierowała w jej kierunku takie emocje. Elfka po prostu odbijała to, co świat jej fundował, otaczała się grubym murem i nie dopuszczała nikogo do swojego wnętrza, aby przypadkiem nie odkrył jej słabości, uczuć i życiowego przygnębienia - rozpaczy z powodu niesprawiedliwości, jaka spotkała ją na świecie.


W jednej chwili poczuła, że mogłaby mieć na nią wpływ. Nadarzyła się okazja, gdzie miała możliwość pokazania się rasie, która jej nienawidziła za uczynki przodków. Mogła w końcu udowodnić ile jest warta, ktoś byłby z niej dumny, pochwaliłby, powiedział coś miłego, może i na rękach niósł...

...dziewczyna rozmarzyła się, w wyniku czego na jej buzi pojawił się drobny uśmiech pełen nadziei. Bardzo by chciała być szanowana, lubiana i akceptowana. Chciała, aby ktoś był z niej dumny, bo jej rodzice nigdy nie mieli ku temu okazji, tak jak ona nie miała okazji, by to poczuć i pamiętać.

Lilou zerwała się na równe nogi i chwyciła swój łuk oraz kołczan. Była sprawna, pewna siebie i zdeterminowana. Słowa Hansa przeszły tylko koło jej ucha. Pewnie byłyby tylko tłem, gdyby nie uczucia, jakie żywiła do mężczyzny. Spojrzała więc na niego na krótko. Dostrzegł ten bojowy nastrój w jej spojrzeniu, a następnie w tonie głosu.

- Idę, nie będę uciekać jak przez większość życia. Tylko zbiry dają nogą. - mówiąc to poprawiła paski i sprzączki, aby mieć pewność, że jest gotowa na sto procent.

- Może w końcu ktoś doceni to jaka jestem, a nie kim mogłabym być - pożegnała go lekkim uśmiechem, posłanym specjalnie i wyłącznie dla niego. Ruszyła w stronę krasnoludów będących na szczycie, ale w półkroku zorientowała się, że nie zawsze będą wychodzić ze starć obronną ręką. Że już raz Hans omal nie zginął... Cofnęła się więc, a jej gest był równie błyskawiczny, co niespodziewany. Tuż po tym, jak szybko i niezgrabnie złożyła krótki i subtelny pocałunek na jego ustach, pognała przyjąć pozycję do walki. Nie potrafiła teraz na niego patrzeć, nie mogłaby się skupić. Nie wiedziała czy pójdzie za nią, czy może zajmie inną pozycję, ale... Wiedziała, że da radę się skoncentrować, gdy nadejdzie pora. Chciała pokazać innym swoją wartość.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 19-05-2018 o 14:15.
Nami jest offline  
Stary 21-05-2018, 14:41   #78
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Obóz był przyzwoity. Jedyne co nie podobało się Durakowi to, że był w dole. Jakikolwiek atak z zaskoczenie i w niecce odbył się tylko pogrom i rzeź. No, ale byli zbyt zmęczeni a do tego z ranną nie będą się po górach szwendać.

Krasnoludy wydawały się pewne siebie. Widać były, że bliskość twierdzy dodawała im animuszu i nie wierzyli by zielonoskórzy mogli zaatakować ich obóz.
Skoro rodacy się nie przejmowali to i Durak zamierzał odpocząć i oddać się w ręce kogoś kto by zobaczył jego ranę.

Spać się nie dało. Odgłosy walki w oddali były dość uciążliwe mimo kilku zabiegów. Zatykanie uszu nie dawało nic bo ziemia drżała od eksplozji dział.

Durak zerwał się na równe nogi gdy zagrała armata koło obozu.
- Co się dzieje?- Rzucił do jakiegoś krasnoluda biegnącego na pozycje. W sumie Durak nie potrzebował odpowiedzi i szybko się domyślił. Grobi atakowali.
Khazad złapał trzy nabite garłacze i tarcze. Wbiegł na górę i zatrzymał się niedaleko drzewa przy dwójce drużynowych papużek nierozłączek.
- No to szykuje się zabawa.- Z uśmiechem krzyknął do Hansa i Lilou po czym przygotował się do odparcia atakujących goblinów chmurami śrutu, gwoździ i innego odłamkowego patałajstwa./
 
Hakon jest offline  
Stary 24-05-2018, 00:21   #79
 
Ascard's Avatar
 
Reputacja: 1 Ascard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputację
Slowik przysiadł sobie niedaleko centralnie położonego paleniska. Spoglądał w stronę odgłosów bitwy i chciwie łowił nowe dla wiejskiego chłopaka dźwięki. Wystrzały armat powodujące drżenie ziemi, gardłowy skowyt zielonoskórych i basowe okrzyki krasnoludów, czy raczej "Dawi" jak zwykł mawiać Durak.

Nagły huk zerwał chłopaka na nogi. Chwilę zajęło mu zorientowanie się w sytuacji, jednak po chwili ruszył za drużynowym krasnoludem zgarniając po drodze jeden garłacz ze stosu. Młody chłopak tym razem nie zamierzał zostawiać walki swoim towarzyszom i sam bohatersko ruszył na prawą flankę. Zajął pozycję przy starym pniu obok obcego krasnluda dobywając topór i tarczę. Niecierpliwy młodzik nie wytrzymał jednak długo.
Słowik przeskoczył przez powalony pień, następnie wycelował krasnoludzkim garłaczem w grupę zbliżających się wrogów i zasypał ich śrutem. Odrzut był tak silny, że prawie urwało mu rękę, a przynajmniej tak później Słowik opowiadał swoim towarzyszom. W znacznie gorszej sytuacji były jednak gobliny po drugiej stronie lufy, po których zostały jedynie nafaszerowane ołowiem zwłoki.
Gdy wiatr rozwiał dym Słowik spojrzał z zachwytem na resztki zielonoskórych. Poczynione w ich szeregach szkody dodały mu sił. Z krzykiem rzucił się na kolejną wredną istotę w uniesieniu wznosząc swój topór.
Widząc śmierć swoich towarzyszy, jeden z ostatnich goblinów zaczął uciekać. Słowik próbował go dopaść, nawet trafił go toporem w bark, ale goblin wyrwał się i pognał w dół zbocza.
Chłopak nawet nie gonił pokracznej kreatury. Pogroził mu jedynie toporem po czym wzniósł go w zwycięskim geście i gromko zakrzyknął. W końcu udało mu się dowieść swojej wartości. Szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy po pochwale dowódcy krasnoludów. Skorzystał też z ich uprzejmości przygarniając wspaniały garłacz który powalił tylu goblinów. Topór i tarcza krasnoludzkiej roboty również były lepsze od jego dotychczasowego ekwipunku więc i te z radością przyjął. Przeszedł jeszcze się po pobojowisku co by przyjrzeć się dokładniej goblinom, a może i co ciekawego znaleźć wśród zielonych trucheł.
 
Ascard jest offline  
Stary 26-05-2018, 20:12   #80
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Khazid Grentaz

Huk ulokowanej na szczycie wzniesienia armaty postawił na nogi wszystkich w obozie. Zwiastował on bowiem nadejście zagrożenia, którego żaden z awanturników nie mógł tak po prostu zignorować. Na zajęte przez krasnoludy pozycje nacierał liczący kilkadziesiąt osobników regiment karłowatych humanoidów, o chorobliwie zielonej skórze i czerwonych ślepiach, w których czaiła się nieopisana złośliwość. Ta parodia życia, zwana goblinem, od zarania dziejów toczyła krwawe wojny z dumnym potomstwem Grungniego, na zawsze zapisując swe podłe imię w Wielkiej Księdze Uraz. Nic więc dziwnego, że stojących na krawędzi skarpy krasnoludów ogarnął bitewny amok, kiedy ich oczom ukazał się odwieczny wróg. “Khazuul Khazaa!” dało się słyszeć wśród wznoszonych ku nocy okrzyków. Ostrza toporów błysnęły w świetle księżyca i odezwał się huk muszkietów.
Zapowiadała się iście walna potyczka, w której awanturnicy wcale nie musieli brać udziału. Wybrali jednak pomoc, choć z początku nie wiedzieli z jak bardzo licznym nieprzyjacielem przyjdzie im walczyć. To był ich świadomy wybór, dlatego na twarzy Thubedorfa Mordinssona pojawił się szeroki uśmiech, kiedy u jego boku stanęli nieznajomi wędrowcy, do których jeszcze kilka godzin wcześniej kazał strzelać.
- Dziś nasi wrogowie odpowiedzą za wyrządzone naszym przodkom krzywdy - powiedział na głos, tak aby każdy mógł go usłyszeć. - Vala-Azril-Ungol, Karak Ungor, Karak Azgal, Karak Drazh i wiele innych uraz zapisanych krwią w Dammaz Kron… Nie ma takiej kary, która wymazałaby z naszej pamięci te niepowetowane straty. Topory w górę, Dawi! Śmierć wszystkim Grobi, śmierć wrogom Karaz Ankor! Khazuul Khazaa!
Pozostałe krasnoludy zawtórowały mu równoczesnym okrzykiem, jednakże ten został kompletnie stłumiony przez donośny wystrzał z działa, kiedy Thubedorf przytknął lont do otworu zapalającego. Wystrzelona kula armatnia trafiła kilku biegnących pod górę goblinów, rozrywając ich wątłe ciała na strzępy. Był to sygnał dla pozostałych strzelców, którzy zaczęli zasypywać ołowiem nieprzyjaciół, po każdym wystrzale odrzucając muszkiet i sięgając po kolejny, już nabity. Dołączyli do nich również awanturnicy, którzy poza własnym uzbrojeniem, mieli przy sobie znalezione w obozie garłacze, niewątpliwie krasnoludzkiej roboty, bowiem posiadały rozbudowany mechanizm skałkowy, zamiast popularnego w Imperium lontu.
Potyczka, która rozgorzała na tle walnej bitwy, miała prawo zaistnieć w niejednej karczemnej balladzie. Naprzeciw przeważającym liczebnie siłom nieprzyjaciela stanęła grupka dumnych krasnoludów i awanturników, na korzyść których przemawiała wyższość technologiczna oraz strategicznie zajęte pozycje. Rezultat tego spotkania był łatwy do przewidzenia; na każdego straconego Dawi, tuzin goblinów posłano do dziewięciu piekieł. Zachodni stok wzgórza usłany był dziesiątkami porozrywanych przez grad ołowiu ciał, zaś porastająca wzniesienie polana zroszona została krwią poległych. Nic więc dziwnego, że gobliny bardzo szybko wpadły w panikę i zaczęły w popłochu wycofywać się, tratując siebie nawzajem, jeszcze przez długi czas będąc pod ostrzałem obrońców wzgórza. Z liczącego blisko trzy tuziny oddziału, zaledwie piątce goblinów udało się uciec przed oczywistym pogromem, jednakże w dolinie czekała już na nich armia Karak Hirn, która zepchnęła pozostałe wojska zielonoskórych pod górską grań, wyrzynając w pień ostałe przy życiu resztki Klanu Złamanego Kła. Dla krasnoludów z Karak Hirn było to dzień chwalebnej victorii; dzień, który otwierał nowy rozdział w historii tego prężnie rozwijającego się królestwa.


Khazid Grentaz, Góry Czarne
15 Vorgeheim, 2529 K.I.
Świt

Świt przywitał awanturników delikatnym deszczem i pochmurnym niebem, który nadawał otoczeniu odrobiny szarości, jakby bogowie opłakiwali poniesione straty podczas bitwy o Przełęcz Lodowego Wichru. Na zewnątrz należącego do wędrowców namiotu czekał już na nich kapitan Mordinsson w towarzystwie skrytego pod kapturem krasnoluda. Przywitał on się z każdym z osobna, wręczając im w podzięce tobołki pełne prowiantu i ofiarowując broń, którą awanturnicy użyli na wzgórzu do obrony obozu przed nacierającą hordą goblinów.
- Nie pójdę z wami do Khazid Grentaz, gdyż obowiązkiem mym jest osobiste wręczenie raportu z potyczki na wzgórzu królowi Alrikowi, ale do bram osady odprowadzi was Bozrak Ścieżkoszukacz - ruchem głowy Thubedorf wskazał stojącego obok krasnoluda, który wdzięcznie ukłonił się przed awanturnikami.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak podziękować za ofiarowaną nam pomoc, Thubedorfie Mordinssonie i ruszyć w drogę - taktownie odpowiedział mu Karl Lehman, po czym obaj uścisnęli sobie dłonie.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odparł kapitan, życząc im szerokiej drogi. - Podróż do Khazid Grentaz zajmie wam kilka godzin. Armia Karak Hirn dopilnowała, aby żaden z grobi nie wyszedł z doliny żywy, więc na waszej drodze nie powinny czaić się żadne nieprzyjemności. Niech prowadzi was światło Valay’i, przyjaciele krasnoludów.
Po tych słowach awanturnicy pożegnali się i odeszli razem z ich nowym przewodnikiem, po raz pierwszy od dłuższego czasu, czując że los wreszcie uśmiechnął się do nich.

Podróż do Khazid Grentaz obyła się bez przykrych niespodzianek, zgodnie z tym, co powiedział Thubedorf Mordinsson. Ich przewodnik nie należał do rozmownych krasnoludów, odzywając się tylko wtedy, kiedy sugerował zmianę kursu, a bocznych ścieżek w okolicy głównego gościńca było zdumiewająco wiele, choć każda z nich była z pozoru dobrze ukryta przed wzrokiem podróżujących. Znacząco skróciło to wędrówkę, a i urozmaiciło ją o dodatkowe atrakcje. Po drodze natknęli się na kilka skrytych w cieniu gór czatowni i małych obozowisk, należących do zwiadowców z Karak Hirn, które rozsiane były w strategicznych miejscach w pobliżu głównego gościńca. Bardzo szybko jasnym dla wędrowców stało się, że nikt nie przejdzie niezauważonym przez Przełęcz Lodowego Wichru przy takiej ilości czujnych par oczu, obserwujących okolicę.
W trakcie swojej wędrówki awanturnicy zatrzymali się tylko raz, przy wodospadzie, gdzie mogli w spokoju zjeść otrzymany od krasnoludów prowiant. W czasie, gdy reszta awanturników spożywała posiłek, Bozrak siedział w ciszy na samotnej skale wystającej ze wzniesienia, bacznie obserwując okolicę. Lilou przyniosła mu posiłek, jednakże ponury zwiadowca zbył ją machnięciem dłoni i wypowiedzianymi pod nosem niezrozumiałymi słowami, które dla zdezorientowanej elfki brzmiały jak warknięcie buldoga. Ta reakcje tylko utwierdziła w wyobraźni Lilou stereotyp ponurego, zgryźliwego krasnoluda, więc nie bacząc na te gesty, elfka zostawiła na ziemi prowiant dla przewodnika, po czym wróciła do pozostałych, aby w spokoju dokończyć posiłek. Niedługo po tym wydarzeniu, bohaterowie opuścili wodogrzmoty i zeszli ponownie na główny gościniec, prowadzeni przez małomównego Bozraka.


Był to już ostatni odcinek drogi przed Khazid Grentaz. W miejscu tym przełęcz znacząco rozszerzała się, zaś szeroki na kilka metrów gościniec pokrywał solidnie wykonany bruk, którego nie powstydziłby się największe miasta Imperium. Wędrowcy spostrzegli, że droga przed nimi nie pnie się już pod górę, a zaczyna lekko opadać, co znacząco ułatwiło im podróż. Kiedy w końcu minęli jedną z największych gór w okolicy, jeszcze na zakręcającym u jej podnóża gościńcu, ujrzeli przed sobą Khazid Grentaz, które spoczywało na dnie doliny, wtulone między ramiona dwóch górskich szczytów. Była to otoczona grubym murem górnicza osada, wstępu do której bronił zaokrąglony barbakan, który połączony był z bramą miejską. Ponad fortyfikacjami widać było dachy co wyższych domostw, które, jak wszystko co jestem dziełem krasnoludzkich rąk, sprawiały wrażenie bardzo solidnie wykonanych. Przed wejściem do osady stało dwóch strażników, a w stronę schodzących gościńcem awanturników szedł właśnie krasnolud odziany w klanowe regalia, w ręku dzierżący sztandar, na którym widniał zawiązany róg na zielonym tle.
Idący przodem Bozrak zatrzymał się nagle i stwierdził, że doprowadził ich na wyznaczone miejsce, a teraz musi wracać do swoich. Bez wyjaśnienia kim jest idący w ich kierunku krasnolud, zwiadowca odwrócił się na pięcie i opuścił szeregi awanturników. Karl Lehman wyglądał na zdezorientowanego zaistniałą sytuacją, ale po chwili wzruszył ramionami i powiedział do reszty:
- Pozwólcie, że przedstawię nas. Zobaczymy czego chce… - po tych słowach, Karl ruszył na spotkanie z krasnoludem, a za nim reszta awanturników.
Ozdobiony klanowymi regaliami wysłannik ukłonił się przed nieznajomymi, na co Karl odpowiedział tym samym.
- Jestem przedstawicielem thana Hareka Fimburssona, zarządcy Khazid Grentaz i zarazem waszego dobroczynnego gospodarza. Nim wejdziecie do osady, przedstawcie nam wasze zamiary. Co was tu sprowadza, nieznajomi? - Powiedział poważnym, urzędowym wręcz głosem, spoglądając znacząco po twarzach wędrowców.
- Nazywam się Karl z magnackiego rodu Lehmanów z Scharmbeck, a to są wynajęci przeze mnie ochroniarze mojej skromnej osoby - odpowiedział szlachcic z blizną na twarzy, ruchem ręki wskazując awanturników. - Próbuję dostać się do domu z ich pomocą. Po drodze napadnięto nas, są wśród nas ranni i potrzebować będziemy opatrzyć rany, a także trochę odpocząć przed dalszą podróżą. Nie przybywamy tu bezinteresownie, za wszystko stosownie zapłacimy… - zapewniał go Karl.
- W takim razie bądźcie powitani w naszych skromnych progach. Niestety nasz medyk został zmuszony udać się wojnę, ale jest tu pewien cyrulik z Imperium, który przebywa w areszcie. Dziś jest ostatni dzień jego robót społecznych, więc na waszym miejscu sugerowałbym udać się do niego jak najszybciej. Tylko ostrzegam; to niziołek, a im zawsze trzeba patrzeć na ręce - odparł klanowy sztandarmistrz, po czym usunął się z drogi wędrowcom i wymownym ruchem dłoni zaprosił ich do osady. Na ten widok stojący przed bramą strażnicy rozsunęli się, zaś wrota zaczęły powoli otwierać się na oścież przy akompaniamencie donośnego zgrzytu wielkiej zębatki operującej mechanizm otwierający.

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019

Ostatnio edytowane przez Warlock : 26-05-2018 o 20:32.
Warlock jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172