Snit'gitowi jego zielone serce rosło widząc jak jego okrzyki są podchwytywane i po jakimś czasie cały klan skanduje imię Gnorixa. Nocny goblin szalał dosłownie machając klanowym sztandarem a krew buzowała się w nim.
Gdy przez przypadek uderzył Uzoga popatrzył w oczy orka lekko wzdrygając się po czym w kilka sekund zakrzyczał.
- Gnorix! Wódz i okrótniak na wrogów klanu!- Bitewniak zrozumiał, że nadażyła się okazja. Był obserwowany przez w spół plemieńców i taka postawa przy plecowym Gnorixa w ich oczach da mu szacunek. Przez myśl przeleciało mu, że wielkolud może nie podzielać poglądów nikczemniejszego zielonego, ale w tej sytuacji nie zrobi nic Bitewniakowi na oczach klanu gdy groźbę wzajemnej walki zażegnali.
gdy podprowadzili jeńców Snit'git zasyczał groźnie i się uspokoił. Stanął przy wodzu tak by ten zauważył iż goblin chce dostać ich w swoje ręce.
- Bitewniak może zająć się tym ścierwem wielki wodzu.- Odezwał się do Gnorixa z prośbą w oczach, ale mówił tak by tylko Okrutniak słyszał i przy ewentualnej odmowie nie stracić w oczach zebranych goblinoidów a jeśli wódz spełni prośbę Snit'gita wtedy wszyscy zobaczą, że goblin jest prawą ręką od spraw średnich osobników w klanie.