Tego dnia Papcio Smerf wstał wyjątkowo późno. Jak to przystało na starego smerfa, jest już zmęczony życiem i ma prawo troszkę się przespać. Tak czy inaczej, z rana przywitały go zwłoki i papcio przeląkł się o swoich pobratymców. Powalone wakacje powalonymi wakacjami, ale smerf to jednak krew z krwi. - Jeżu kochany, jednej nocy w spokoju nie możemy przespać?
Rozejrzał się po obecnych przy ciele, po czym spojrzał z uwagą na stojące niedaleko drzewo, które z pewnością posłużyłoby świetnie za kołki.
Po skończonych kalkulacjach znów zaczął oglądać obecne stworzenia i jeszcze raz zabrał głos. - Trzeba pochować zmarłych. Zabójców zaś osobiście zajmę ogniem, by móc cieszyć oczy ich wypływającymi, płonącymi wnętrznościami, które przypomną im, że z smerfami się nie zadziera. |