Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2018, 19:11   #639
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg zamarł bez ruchu. Nawet oddech wstrzymał na moment, kiedy w pomieszczeniu znalazł się rozjuszony krasnolud. Bał się go i nawet przez moment nie pomyślał, by się z nim dogadać. Stara sprawdzona metoda na przetrwanie to unikać problemów. Znał takich, którzy starali się stawiać im czoło, ale znał...

Na szczęście Krasnolud szybko wyprowadził medyka, bo biedny Oleg zaczynał już sinieć z braku powietrza. Gdy tylko zatrzasnęły się za nimi drzwi wyjrzał ostrożnie zza kozetki, następnie na czworakach podszedł do okna i wyjrzał wystawiając jedynie czubek głowy. Żal mu się zrobiło nieznajomego sponiewieranego przez Detlefa. Chociaż nie zdążył go jeszcze ocenić, to ten osobnik najwyraźniej ze starszej razy miał skłonność do nielubienia i wyżywania się na zupełnie porządnych ludziach bez winy. Wiedział to z autopsji. Nie miał jednak odwagi stanąć w obronie medyka.
Zamiast tego szybko zebrał kilka przyjaźnie wyglądających buteleczek w zasięgu wzroku i wrócił pod okno.

Nie dojrzał całości zajścia i nie wsłuchał się w wykrzyczane słowa, ale najwyraźniej nie spodobały się one krasnoludowi, bo odpowiedział nieeleganckim ciosem w brzuch. Oleg aż się sam skrzywił z bólu, ale cóż mógł począć.
Zebrał tylko buteleczki w płócienna torbę, którą przewiesił przez ramię i kiedy trafiła się okazja wyszedł ulotnił się z budynku łapiąc pierwszą lepszą szmatę, którą mógł zarzucić na plecy. Niby nie przywiązywał się do przedmiotów, ale brakowało mu jego starego znoszonego płaszcza.

Kiedy wyszedł na ulicę coś go jednak tchnęło. Czy to jego dobre serce, czy szpony nałogu? Tak czy inaczej zamiast zniknąć w miejskich odmętach, tam, gdzie straż się nie zapuszcza postanowił jednak zaryzykować. Zupełnie jakby ten dreszczyk emocji był równie smaczny, co zimny bimberek.

Rozpuścił włosy, odział się w kradziony łachman i jak zwykle nie zwracając na siebie uwagi sunął wzdłuż ulic nie podnosząc wzroku. Powoli od uliczki do uliczki. Niespiesznie, ale nie spuszczając z oczu pojmanego cyrulika. Poczekał spokojnie aż zostanie zamknięty, a zamieszanie ucichnie.

Wyczeka moment, lub gdyby nie nadszedł sam go sprowokuje i wślizgnie się pod celę cyrulika.

W plecaczku ma kilka niewiadomych specyfików i nie zawaha się ich użyć. Sprowokowanie strażnika poprzez metodę na: pijany natarczywy żebrak, któremu trzeba zarekwirować alkohol może poskutkować, a zarekwirowany alkohol przecież nie może się zmarnować. A jeśli ten alkohol to mieszanina bogowie jedni wiedzą czego, to chociaż gwałtowna sraczka murowana.
 
Morel jest offline