| - ¡Caramba! - krzyknął Smostrok, gdy tylko usłyszał huk pistoletu.
Ale się porobiło. Wewnętrzne konflikty nie mogły poczekać i zieloni zaczęli się wzajemnie zabijać, a do tego pojawiły się krasnoludy! Łucznik wskoczył za kamień i z przyklapniętymi uszami wypatrywał brodaczy. Żaden jednak nie przyszedł, a resztę to nawet jakoś bardzo nie interesowało i rzucała się sobie do gardeł. Smostrok postanowił to wszystko przeczekać, aż nie ustabilizuje się władza. |