Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2018, 17:39   #505
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Lotte Visser


Kiedy znaleźli się w środku, okazało się, że bestia skończyła z Mariką.
Pochodnia płonęła jasno, trzymana w ręku Lotte. Była jedynym źródłem światła od czasu, kiedy oczy Isma przestały się świecić. Znacznie lepiej rozpraszała mrok, co rzecz jasna było nieocenione i niezwykle pomocne… jednak z drugiej strony w pełni pokazywała okropnego potwora. Czarnego wilka, który wciąż przeżuwał ostatni kęs. A także wspartą na nim sowią kreaturę. Jej ogromny łeb powoli przekrzywił się i czerwone ślepia skoncentrowały się na trójce ludzi. Wilk zrobił pierwszy niespieszny krok w ich stronę.

- Szybko – Ismo zachrypiał. – Postaw mnie na ziemi. Mamy niewiele czasu.
Chłopiec nie musiał przekonywać o tym ostatnim. Domenico pospiesznie położył go na zimnej, brudnej podłodze, a Lotte wyciągnęła rękę ze światłem, aby rozjaśnić przestrzeń wokół młodego szamana. Następnie położyła instrument na jego udach. Pajari z trudem podniósł ręce i pozwolił im spocząć na strunach. Spojrzał na nie tak, jak gdyby widział je na oczy pierwszy raz w życiu.
- Demon – Domenico szepnął grobowym tonem, spoglądając na potwora, który teraz stał jedynie dwa metry przed nimi. Lotte poczuła mimowolne drżenie mięśni, choć bynajmniej nie należała do strachliwych osób. Jej instynkty wariowały. Musiała korzystać z całej siły woli, jaką posiadała, aby nie uciec z krzykiem.

Wilk zaczął rozwierać paszczę, ukazując rząd długich, ostrych, straszliwych kłów. Cienka strużka krwi spłynęła z jego pyska. Sowi łeb natomiast w dalszym ciągu wpatrywał się w nich martwymi, straszliwymi oczami.
- Ismo… - szepnął Dora.
- Wiem – odpowiedział szaman.

Zamknął oczy, po czym przesunął palcami po strunach zakurzonego instrumentu.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=hFCixLn9qRw[/media]

W zakurzonym pomieszczeniu rozbrzmiała piękna, stara melodia. Kantele, choć antyczne, wciąż wydawało słodki, czysty dźwięk. Palce Isma szybko tańczyły, snując mesmeryzujące nuty. Lotte poczuła, że jej ciało przestało drżeć, a w umyśle pojawił się spokój. Choć nieco dziwny… jak gdyby w międzyczasie spożyła nieco alkoholu. Sama bestia zastygła w bezruchu, słuchając. Wnet zaczęła nieznacznie kołysać się w takt melodii. Wilk zamknął pysk, a ślepia sowy wydały się teraz jakby zamglone.
- Nuku, nuku nurmilintu – chłopiec zaśpiewał krystalicznie czystym głosem. - Väsy, väsy, västäräkki.

Łapy wilka zdawały się mięknąć. Jak gdyby kość znajdująca się w nich zamieniała się w gumę, a mięśnie w watę cukrową. Zrobił jeszcze jeden krok w ich stronę, jednak był niespieszny, powolny i jakby… wahający się.
- Nuku nurmelle hyvälle – Ismo kontynuował. - Vaivu maalle valkialle
Wnet rozległ się głośny łupot. Potwór upadł na ziemię. Para oczu pozostawała otwarta, jednak ciało zdawało się kompletnie bezwładne. Chłopiec jednak nie przestawał grać i śpiewać.
- Lintu tuopi liinahapaijan – zaczął kolejną zwrotkę. - Haapana hyvän hamehen.
Ślepia zamknęły się.

Ismo zwrócił oczy na Lotte. Zdawał się chcieć jej przekazać, że nie może przerwać gry i śpiewu, inaczej stwór obudzi się. A wtedy zabije ich wszystkich. Na jego twarzy malowało się zmęczenie i niepewność. Wiedział, że Dora i Visser będą musieli sami przeprowadzić rytuał. Czy uda się, skoro nie byli szamanami? Czy będą w stanie wykonać odpowiednie czynności, choć Domenico przeczytał tak niewiele? Przecież nie mogli wrócić, aby doczytać. Nie było na to czasu. Ismo słabł. Magiczna kołysanka pożerała ostatnie siły, jakie posiadał. Lotte przeczuwała również, że nie mogli porozumiewać się i zaburzać swoim głosem tak kruchego snu potwora.

Spojrzała na płócienny worek z fińską ziemią, kadzidłem z drzewa różanego, łapaczem snów i kłodą dębowego drewna. Trzymała go w jednej ręce, a w drugiej pochodnię.

Od jej pomysłowości, instynktu i wyczucia zależało to, czy wyjdą z tego cali i zdrowi… czy może umrą we trójkę. I nic ani nikt nie będzie mogło powstrzymać potwora.
Natomiast Ismo dalej śpiewał:
- Kaskeloinen korvatyynyn – jego głos był taki piękny, że z ust ciągnęła się widmowa strużka mgły. Tańczyła wokół potwora niczym niespieszny, leniwy wąż. Ślicznie migotała jasnym blaskiem. Wydawała się utkana z żywego srebra. - Pääskynen peäalusen.
Chłopiec zaczął śpiewać od początku.
 
Ombrose jest offline