Cała sytuacja przyjęła dość niekorzystny obrót, pomimo niespodziewanego i być może tymczasowego sojusznika. Onaga wcisnął swój plecak w sztywniejące ze strachu ręce Boro.
- Skoro nie potrafisz walczyć, pilnuj tego! - dodał popychając majtka w stronę klifu za resztą z towarzyszy. Zrzuciwszy z barków dodatkowe obciążenie dołączył do Edrika z szablą gotową do ataku.
- Ucieczka teraz, gdy nasz sojusznik zbiegł na dół byłaby bardzo nie na miejscu. Musimy mu pomóc. - odezwał się do starca poprawiając bandanę, która zsunęła się nieco wypuszczając kosmyk czarnych włosów na czoło.
- Zombi będą nas ścigać ale damy radę im uciec i być może zgubić, ale ta bestia wydaje się inteligentna i szybka. Ją musimy zniszczyć tu i teraz. Gotowy? - Mokhrul nie miał zamiaru stawać do walki w pojedynkę. Honor nie pozwalał mu opuścić tymczasowego sprzymierzeńca, który jawnie nadstawiał za nich swój łuskowaty kark. Liczył, że wojownik Helma myśli podobnie.