-Latilien...- szepnął elf, klękając obok kobiety- Latilien... Ja... Rozumiem... Ale teraz spokojnie... Musimy...- westchnął- Musimy się stąd wydostać, nie możesz tutaj siedzieć...- próbował delikatnie podnieść kobietę- Wrócimy tu później po... Twoją szlachetną i cudowną ciotkę, obiecuję- ale teraz musimy stąd iść...
Splamiony pierwszy raz od lat cieszył się z posiadania maski- mógł skryć za nią swoje emocje, swój wstyd i wielki żal do samego siebie. Do wielkiego przegranego, który nie umiał obronić nawet dwóch kobiet przed atakiem Zhentów. Spojrzał z pogardą na ciało Kupczyka- to wszystko jego wina! Jego nędznego żywota, który wreszcie dobiegł końca! - Chodź ze mną...- powiedział cicho i już chciał objąć kobietę, gdy z tłumu wyskoczył kolejny z wrogów, również z maską- czarną, ze słonecznym symbolem na środku. Kolejny z szalonych kultystów dawno nieistniejących bóstw?
Zamachnął się swoim buzdyganem, lecz elf z gracją uniknął jego ciosu, wymierzając mu mocnego kopniaka prosto w kolano. Mimo harmidru panującego na sali Splamiony usłyszał ten charakterystyczny dźwięk łamanej kości. Po chwili jego przeciwnik przewrócił się groteskowo, co elf wykorzystał bez chwili wahania, zatapiając mu miecz w piersi. - Pani. Jestem przyjacielem z dawnych lat Althree...- odezwał się do kobiety stojącej obok, tej, która jako jedyna zapłakała po śmierci Kupczyka- Jestem pewien, że pragnąłby, aby podążyła pani za mną...
Z dwoma kobietami chciał się stąd wydostać i wreszcie dowiedzieć się, co tu się dzieje...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |