Eldred i Vince
Wydawało się już być pewne, że są w środku, co prawda jeden z odźwiernych wykonał dłonią międzynarodowy gest. Wystarczyło sięgnąć do sakiewki, a wrota staną otworem. Nagle jednak na twarzach obu wartowników rozegrała się istna pantomima. Od znudzenia, szczypty chciwości, aż to podejrzliwości i nagle niesamowitego skupienia.
- Hola, nie tak prędko - powiedział wyższy z oprychów. -
A tamto to co? - wskazał w górę na coś nad naszymi herosami.
“Amatorszczyzna” przemknęło przez myśl Vinceowi, gdy lekkim zwodem ciała uniknął ciosu w szczękę. Nawet Elderd… nie, Elderd nie. Ten złożył się niczym gnomia parasolka.
- Alarm! Wchodzą przez dach! - wydarł się jeden z odźwiernych, wyciągając zza pasa majcher.
Drugi właśnie prezentował czarownikowi zalety krasnoludzkiego obuwia. A zawłaszcza podkute podeszwy. I okute czuby. Tak, okute czuby to podstawa w robocie dokera.
Eldred nie dostaje obrażeń, ale koleś potrafi
Gasić światło jednym ciosem. Więc masz -2 do wszystkiego, bo świat wiruje. Tylko krok brakowało, by Cię zgasił
Kuba i R
Dostać się na dach nie było trudno. Ściany były naprawiane tyle razy, że co rusz był jakich chwyt. O ile ściany łatano często, to z dachem nie poczyniono już sobie tak śmiało. Zupełnie jakby nikogo nie interesowało dobro składowanego tu towaru. Każdy krok był obarczony ryzykiem.
Ostrożnie, stąpając tylko po belkach dotarli właśnie do klapy w dachu, gdy usłyszeli krzyk z dołu.
- Alarm! Wchodzą przez dach!
Cóż mogli powiedzieć w takiej sytuacji? Ano nic, jeśli mamy obyczajowych słów używać. A cóż mogli zrobić? Ano mogli zadać kłam krzykaczowi i zawrócić. Tylko czy taka przewrotność, aby się im teraz opłacała?
Ialdabode i Berdych
Uliczka z tyłu, uliczką była tylko z nazwy. Walało się tam w zasadzie wszystko co można znaleźć w porcie. Tyle, że w stanie różnorakiego rozkładu. Dziurawe beczki, połamane skrzynie, deski. Podarte resztki sieci. Od tej strony magazyn miał tylko nieduże solidne drzwiczki z okienkiem. Okienko było zabite deskami. Straży nie było widać.
Nagle obaj usłyszeli krzyk z przodu magazynu:
- Alarm! Wchodzą przez dach!