Ta’nar uśmiechnęła się.
- Szarmancki, jak zawsze – powiedziała. Teraz już pamiętała, co ją pociągało w Julianie – nie tylko fizyczność, nawet nie pozycja, która zajmował, ale przede wszystkim osobowość. Potrafił sprawić, że czuła się wyjątkowa. Oczywiście, była wtedy nieopierzoną gówniarą, ale wspomnienia były miłe. - Byłabym wyżej, na miejscu kapitana Dellare, gdyby nie… incydent na USS Bounty – w jej głosi nie było tonu przechwałki, po prostu stwierdzała fakt.
Otaksowała szybko sylwetkę mężczyzny, zatrzymując znacząco dłużej wzrok na mięśniach ramionach i klatki piersiowej.
- Trudno się oprzeć takiemu zaproszeniu – powiedziała. – Zresztą zawsze przychodziło mi to z trudem… Czy w swoim napiętym grafiku znajdzie pan, Admirale, godzinę na sparing ze mną?
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |