Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2018, 18:32   #177
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

Nie było się co szczypać. Brenton poszedł przodem bo był najlepiej opancerzony. Liczył na osłonę od pozostałych gdyby sprawa się spieprzyła.
- Jestem Brenton Grisk.- wyszedł trzymając obniżony miecz i dzierżąc tarczę. - Co tu się stało? - jeszcze nie widział ciał dokładnie. Gdy podszedł i dostrzegł również ciała zwierzoludzi rzekł. - Jesteśmy z Salkaten. Co tu robisz i czy jesteś sam? - wciąż się rozglądał

Wyglądało na to, że ukrycie i bezpieczne wyczekanie przestału wchodzić w grę, pomyślał Franz. Nie było to niczym dziwnym, samotny wędrowiec zapewne zdołał usłyszeć rżenie koni i szczęk pancerza.

- Mniejsza o nas - rzekł Franz. - Co to są za trupy? - zapytał, pozostając w bezpiecznej odległości.

- Teraz już sam. - wskazał na trzy ciała. - Ci byli ze mną na zwiadzie, bo jakaś armia grasuje po okolicy. Reszta się przypałętała i nas nie polubili. Jak moi padli to stwierdziłem, że nic tu po mnie, więc się szybko zwinąłem, póki byli zajęci dobijaniem martwego rycerza. - wskazał na coś co kiedyś może było ciałem. - A wy co tu robicie?

- Zwiad. Przeszukajmy ciała może będzie jakiś trop. Do tego zabieramy łup i rozbijamy obóz zgodnie z planem. Chcesz możesz się do nas podłączyć. Tylko nie rób nic głupiego.

- To się dołączę. Długi zwiad samemu to głupota. Łupy bierzcie, mi tylko by zawadzały, ale za to ciała pomóżcie zakopać. - stwierdził Gared, któremu zajęcie się ciałami samemu zajęłoby trochę czasu. - Trop już mam. Podzielę się nim, jak już ciała będą pod ziemią.

- Mówią mi Franz - rzekł zdawkowo do zwiadowcy.

Po czym pochylił się nad trupami, żeby zbadać, co mają przy sobie.

Zwiadowca spojrzał po zebranych.
- Gared - przedstawił się krótko.

- Większość tego to śmieci - Franz skrzywił się, przeszukując ciała. - Przydadzą się chyba tylko trupom. Gared, jak dobrym jesteś zwiadowcą? - zapytał. - Nie mamy łopat i ciał nie pogrzebiemy łatwo, pozostałoby chyba tylko usypanie kurhanu albo spalenie ich, rzecz ryzykowna, bo ktoś może dojrzeć dym w głuszy. Jeśli macie łopaty, to dawajcie, wolałbym ciała wrzucić w bagno albo do wspólnej mogiły. Nie brałbym rzeczy martwych, większość tego jest zniszczona, a nam i koniom może się przydać, być lekkim.

- Kiedy to ogarniemy, musimy ustalić, jak będziemy się poruszać. Wkrótce dojedziemy w teren, gdzie grasuje banda, jeśli nie chcemy, żeby nas zaskoczyli, musimy być ostrożni. Gared i Janine przodem jako przepatrywcze, my w odwodzie, będziemy was osłaniać, jeśli coś się spieprzy.


Schierke rzucił wymowny wzrok na ciała dotychczasowych towarzyszy Gareda.

- Zakopmy ich i ruszajmy dalej.

- Robiłem dla armii imperialnej i jeszcze nikt nie narzekał, a przynajmniej ja nie słyszałem, więc raczej dobrym. - odpowiedział zwiadowca. - A tutaj macie kartkę z naszym tropem - mężczyzna wyciągnął kawałek papieru.
 
Santorine jest offline