Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-04-2018, 17:09   #171
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

- Margot, strzel raz do tego zdradzieckiego chuja! Branton, bij go! Nasza trójka bierze tych tu! - wskazał bronią na rozbójników – Ruchy! - sam stanął w gotowości między swoją grupą, a atakującymi.

Ragnar wysunął się w kierunku napastników. Ruch dzielny, jednak nierozsądny. Krasnolud był wciąż bardzo osłabiony po ostatniej walce. Chwat, który dostrzegł ruch Ragnara, zrobił dokładnie to samo.

Zanim jednak Chwat się ruszył, kusznicy wystrzelili. Jeden w Brentona, strzał spudłowany, drugi w Ragnara. Ragnar spróbował wykonać unik, ale nie udało mu się. Oberwał w łeb. Bełt szczęśliwie ześlliznął się po twardej czaszce krasnoluda, jednak krew, która polała się z paskudnej rany oślepiła krasnoluda

Trójka mężczyzn biegła w stronę krasnoludów, Chwat dołączył do Ragnara.

Brenton okręcił się na koniu i ruszył na Pola. Zwiadowca był szybszy. Zdołał uciec przed Brentonem.

Margot strzeliła w plecy Pola. Niestety, spudłowała. Rzuciła kuszę za siebie i wyciągnęła sztylet, żeby bronić Ragnara. Ragnar jednak tylko czekał na przeciwników

Brenton, słysząc krzyk krasnoluda zawrócił, by osłaniać przyjaciela i zaszarżował na rozbójników. W tym samym czasie kusznicy przeładowali. Trójka mężyczyzn zaszarżowała na krasnoludy i kobietę. Ragnar uderzył, a silny cios przebił się przez kolczugę rozbójnika i rozciął udo. Tamten odparował i trafił. Znowu w głowę. Topór rozciął skórzany hełm i czaszkę krasnoluda. Ragnar padł.

Chwat nie trafił, Margot dziabnęła drugiego sztyletem w pierś i uniknęła ciosu. Chwat przyjął cios na czerep. Szczęśliwie dla niego przeżył, chociaż widać, że oberwał potężnie.

- Zwiewajcie, mamy to, po co przyszliśmy! – wrzasnął morderca Ragnara.

Brenton zawrócił konia, zostawiając uciekającego Pola samemu sobie, i zaszarżował na krzyczącego faceta. Cofnęło go kilka kroków, jednak przeżył

Margot krzyknęła:
- [i]Brenton?! Co dalej?!/i]
-Zabijemy tych morderców!

I wtedy pojawił się Franz. Cały na biało. Minął uciekającego Dawida i cwałem dotarł na miejsce, żeby zobaczyć, jak Ragnar żegna się z życiem.

Pol zatrzymał się i ogarnął po galopie.

Cień złego przeczucia zawitał przez chwilę na jego twarzy, żeby potwierdzić, że, Brenton i Ragnar znowu wdepnęli całkiem głęboko w gówno. Ragnar głębiej.

- Kurwa, spuścić z oczu nie można – najemnik zaklął i splunął. - Strzelaj w konia Pola – najemnik wskazał niziołce konia przepatrywacza. - Ani chybi, chłystek zacznie za chwilę do nas szyć z łuku.

Sam spiął konia i zamierzał podjechać bliżej Brentona. Razem z Franzem, rozbójnicy nie będą stanowili zbyt dużo roboty dla niego.

Margot spudłowała.

Janine strzeliła w w koniaPola. Trafiła. Koń oberwał bełtem pod łopatkę, zawierzgał i zatoczył się. Pol próbował utrzymać się w siodle, ale spadł paskudnie na ziemię. Coś chrupnęło, facet jęknął i zaczął powoli zbierać się na nogi.
Franz przycwałował w stronę Pola i zeskoczył na ziemię.

Jeden kuszników strzelił we Franza i trafił w głowę. Szczęśliwie hełm przyjąl na siebie większą część uderzenia i Franza tylko nieco oszołomiło.

Oszołomiony facet, który dostał lancą, przyjął postawę obronną. Pozostała dwójka uderzyła w Margot i Chwata. Margot nie udało się trafić, Chwat nie sparował ciosu i oberwał toporem w nogę. Sam spróbował odparować ciosem, ale spudłował.

Brenton wykonał dwa ataki w broniącego się topornika i spudłował dwa razy.

Franz krzyczy do Janine:

- W kuszników, kurwa! W kuszników szyj!

Kusznicy znowu przeładowali. Franz zaatakował, jednak nie trafił Pola. Margot spudłowała, Janine przeładowała. Topornicy uderzyli i spudłowali. Brenton uderzył i trafił. Przeciwnik upadł na ziemię i powoli wykrwawiał się w glebę.

Pol mówi do Franza:
- Za tobą!

Franz wiedział, że to bardzo kiepskie kłamstwo. Ale korciło go, żeby się obrócić.
Potem Pol przyjmuje postawę obronną.

Franz zaatakował i trafił. Zraniony Pol jęknął, ale wyglądał wciąż całkiem dobrze. Margot zaatakowała i nie trafiła. Janine także nie trafiła. Jeden z kuszników wystrzelił we Franza i spudłował, drugi także.

Chwat oberwał i topór wypadł mu z rąk. Brenton zaatakował jednego z toporników. Pierwszy cios strącił hełm, drugi ściął głowę.

- Pozwolę ci żyć, jak mi powiesz, kto ci powiedział o nagrodzie ze Stulejkowej Jamy - Franz wyszczerzył się do Pola.

Pol rzucił broń i cofnął się dwa kroki:
- Dobrze, poddaję się. Kilku ludzi w mieście rozdaje za wami list gończy. Mogę zaprowadzić.

Topornik, widząc co się dzieje, spróbował dać dyla. Ale oberwał od Chwata i Margot. Margot łapie przeciwnika za twarz i podrzyna mu gardło.

Kusznicy uciekli.

- Zostawmy ich szkoda ryzykować. - powiedział do grupy którą teraz dowodził. Sięgnął do juków wyjął mały metalowy flakonik. Brenton zawsze dbał o swoich. - Chwat napij się tego dzielnie stawałeś. To mikstura leczenia. - drogie ale skuteczne dodał już w myślach. - Margot eleganckie zakończenie. Wypłacę wam premie - sam zabił dwóch ale gdyby nie pomoc towarzyszy byłoby z nim krucho - Zabieram Ragnara do domu. Zabieramy też łup z tych drani - przerzucił ciało przyjaciela przez konia. I zaczął zbierać ekwipunek poległych. W oddali widział, że Franz pojmał Pola. Zastanawiał się czemu wciąż go nie zabił. Ruszył w tamtą stronę z towarzyszami.

- Margot napnij kusze na wszelki wypadek - powiedział do najemniczki.

- Zaprowadzisz, ale to swoją drogą – Franz machnął ręką – kiedy za nim uganiali się ludzie grafa, zwyczajni najemnicy jakoś niewiele znaczyli. - Może będziesz pierwszą osobą, która mi wreszcie powie, ile, kurwa, Towarzystwo wypłaca tej nagrody? Ani chybi, musi być tego mało, skoro zdecydowaliście się zabić krasnoluda i mnie – rzekł. - Jak oceniasz zdobycie tej nagrody za zwiad? Już za późno?

- Sto, sto koron. Mogę was poprowadzić, o tak. - Mężczyzna był cały spocony, twarz wykrzywiał mu grymas bólu. - Ze mną ją zdobędziecie. Tylko, do cholery, musimy iść na wschód.

- Trzymaj dupę, Pol, chyba trochę wkurwiłeś Brentona – Franz uśmiechnął się do przepatrywacza. - Ile masz ze sobą pieniędzy? – dodał.

- Jakieś pięć koron - odpowiedział z nietęgą miną.

Po czym zwrócił się do nadchodzącego Brentona:

- Sto koron! - zawołał. - Doprawdy, a mi gadają, że jestem skąpy. I o tyle żeśmy się wadzili? O sto koron do podziału? Gadałem, że kupcy nam nic nie dadzą!

- Chce go zabrać. Przez tego kurewskiego zdrajcę zabili Ragnara. Strzelił mi też w plecy.

- To mój jeniec, Brent. Ten człowiek zna ludzi, którzy nasłali go na Ragnara i na mnie. Jest tylko narzędziem w czyimś ręku, wystaw sobie. Jak byś zobaczył facjatę na pargaminie jakiegoś durnia w karczmie z obietnicą paru karli-franzów, to sam byś chwycił za miecz i poszedł zaszlachtować łajdaka. Podrzynając mu gardło, nie zyskamy nic. A konkretnie, Ragnar nie zostanie pomszczony, co więcej, dalej jakiś Czopek będzie na mnie słał skrytobójców.

- Ponadto – Franz rozłożył ręce – Pol wydaje się wiedzieć, gdzie szukać armii, co wsie pali i wyrzyna. Gdybyś wtedy pozwolił mu wybrać się na wschód i pozwolił zabrać zwiadowcom połowę nagrody, Ragnar by żył. Kto wie, dokąd zawiedziesz tych ludzi, wyprawiając się na zachód?

- Mam dla ciebie ofertę, Brent. Zróbmy ten zwiad razem, bez pierdolenia. Ja i ty do podziału nagrody. Pol mi wytłumaczy, co to byli za jedni, co chcieli mnie zabić, a nas poprowadzi prościutko do armii. A po wyprawie sobie rozsądzicie chłopcy, co tam mieliście ze sobą na pieńku. Alternatywa jest całkiem gówniana: Pol ginie i z wyprawy mamy nici. To co, jak będzie?

- Wiesz co chciałeś o tym Czopku. Skoro Pol ci powiedział. Janine wystarczy do zwiadu. Weźmiesz jego konia, broń i sakiewkę. Chciał nas pozabijać. Jest mój za twoją zgodą, wydanie go w niczym ci nie zaszkodzi. Gdyby nie on zachód byłby dobrym kierunkiem. Chciałem znaleźć Rycerzy Pantery. Ragnar nie żyje tylko przez tego gnoja. Zapłaci za to, źle trafił. Potem jeśli Janine uważa że zwiad na wschód ma sens możemy zawrócić. Mam zamiar jednak podjechać do miasta. - z troską położył dłoń na ciele krasnoluda.- To nie kierunek zabił Ragnara a ludzie. Ten który dzierżył miecz leży sztywny. Ten który nas wystawił też zapłaci. Nie próbuj mnie obwiniać. Równie dobrze pasuje przyrównanie, że żyłby gdybyś z nami był. Miałeś być przy bramie. Zostawiłeś nas a tak może dalibyśmy im radę bez straty Ragnara. Dlaczego cię nie było byliśmy umówieni!?

- Bo nie chciałeś mi powiedzieć, za ile mam się wyprawiać. Wiedziałem, że do podziału będzie mało, ale na Sigmara, mogłeś mi przynajmniej powiedzieć, za ile. I cały czas gadałeś, kurwa, o złocie, jak na rycerza. Jak mam iść na wyprawę, skoro nie pozwalasz ludziom robić swojej roboty? Ruszyłem za wami, kiedy tylko się zwiedziałem, że robią zasadzkę. – Franz rzucił wzrok Brentonowi. - Gdybyś pozwolił zwiadowcom zrobić robotę...

Franz wziął głęboki wdech.

- No cóż, trup Ragnara pozostanie trupem, niezależnie od tego, ile będę gadał. Wybacz, Pol – Franz zerwał sakiewkę z pasa Pola. - Gówniane czasy, ale to już długo nie potrwa. Możesz se zakładnika wziąć - rzekł do Brentona i skłonił się w stronę Pola, naśladując ukłon Ulliego.

Franz zwrócił się do Janine, licząc złoto w sakiewce:

- Jak ty nie idziesz na wyprawę, to ja też mam to gdzieś. Wybierasz się?

- Chwat zwiąż tego gada. - powiedział podając linę krasnoludowi. - Będziesz stawiał opór Pol, tym lepiej szybciej się sprawa rozwiąże. Brenton miał miecz i tarcze w rękach i zwrócił się do Franza.
- Interesy omawia się w kameralnym gronie Franz. Musisz się tego nauczyć. Dostałbyś odpowiedź gdybyś nie omawiał tego na środku karczmy z ludźmi których dopiero wtedy poznaliśmy. Wolałeś gdzieś zniknąć niż zapytać mnie po kolacji. Doprawdy przedziwny z ciebie człek. - przeniósł spojrzenie na Janine. - Bez Ragnara szukanie Rycerzy Pantery nie ma sensu. Zdążymy na wschód, muszę przejechać przez miasto poruszam się jednak szybko.
- Ta, zatajamy kwotę nagrody Towarzystwa, ktrórą roztrąbili na całe miasto. Pięknie, kurwa. Ragnar gryzie piach, bo nie dogadaliśmy sięFranz parsknął i spojrzał na miecz i tarczę Brentona. - Gadasz ze mną i masz żelazo wyciągnięte. Co ty, myślisz, że chcę ci kosę w kark włożyć? Czego się spinasz, Brent?

Schierke czekał na odpowiedź Janine.

- Miecz jest na Pola gdyby próbował numerów. Nie podniósłbym go na Ciebie. Nie wiem komu i co zaoferowało towarzystwo. Na ile ta oferta była publiczna na ile nie. Zresztą wciąż ogranicza się to do tego, że dałem ci wtedy znać. Rozmawiamy na osobności. Tak załatwiam umowy.

Franz machnął ręką.

- Niech będzie. Załatw te swoje sprawy i zabierajmy się stąd - rzekł.

- Możemy ruszać. A Polowi nie ufajcie, zabiłabym chujka na miejscu. Tylko najpierw wbijcie mu kilka drzazg w paznokietki, niechaj powie, gdzie są te z listami gończymi. Ja niestety nie wiem.

Margot się wtrąciła.

- Te. Mogliście dać znać, żeście, kurwa, są poszukiwani. Wzięłabym większy pieniądz.

Chwat nie wtrącał się do dyskusji, zmawiał za to modlitwę za duszę Ragnara. W sercu poprzysiągł sobie zemstę na niejakim Czopku.

- Ja nie jestem poszukiwany - uśmiechnął się na uwagę Margot Brenton - a o tym Czopku pierwszę słyszę. Właściwie za co on was gania Franz. Pieniądz daje niezły, nieźle musieliście mu namieszać. Janine jak oceniasz ten zwiad na wschód teraz? - Brenton starał się być spokojny. Miał Pola - kara go nie minie. Wpływało to na niego uspokajająco czuł jednak ból po stracie przyjaciela. Dotkliwy i palący go od środka.

- Jeżeli nie będziemy się zatrzymywać, damy radę jeszcze coś zdziałać. Armia, według moich obliczeń przemieszcza się szybko. - niziołka, gdy omawiała sprawy istotne, najwyraźniej potrafiła mówić normalnie. - Inne grupy też mają dużą szansę, ale tutaj nie chodzi o wyłączność - wszystkie informacje przydadzą się Stowarzyszeniu. Pozbądźmy się ładunku - wskazała na Pola - odstawmy biednego nieboszczyka do miasta, gdzie ktoś mu przygotuje pochówek, i ruszajmy. Wrócimy następnego dnia wieczorem, jeżeli się uda, i będzie dobrze. Tylko krasnolud i kuszniczka będą musieli odejść, nie mają koni. A przyda nam się szybkość.

- Spisali się dziś. Chwat zostanie w karczmie gdzie wydobrzeje. - drugi raz nie zabierze Brenton rannego na ciężką przeprawę.
- Chcę byś pracował ze mną dłużej. O ile się zgodzisz. Margot ciebie też się to tyczy. Macie coś przeciwko małej przerwie po dzisiejszych wrażeniach?

- Dopóki płacisz - mruknęła Margot, natomiast Chwat dodał: - Zaopiekuję się ciałem Ragnara do waszego powrotu.
- Ja bym tego tutaj wziął jeszcze na parę tortur, mój topór za mało krwi dzisiaj widział – rzekł Franz. - Musiałbym wiedzieć, co to byli za jedni, co rozdają listy gończe w mieście. Ani chybi, jeszcze zobaczę skrytobójców ze sztyletem z moim imieniem. Za co nas gania, nie mam pojęcia, listy gończe zaczęły na nas wisieć po tym, kiedy wyszliśmy z okrętu.

- [i]Im szybciej ruszymy na ten cholerny zwiad, tym szybciej zwiniemy nagrodę. Tak jak Janine gada, wymierzajcie sobie ta wasze kary i róbcie sądy, byle szybko.[/i - ponaglił Franz. - Graty zostawimy w mieście, Chwat i Margot także. Janine robi zwiad, ja i Brenton ją będziemy ubezpieczać. Ino prędko.

Pol próbował uciec, ale oczywiście mu się nie udało. Dopadła go Janine, potrącając koniem. Potem Franz i Brenton po bardzo krótkich torturach (a może i więcej).

Pol próbował uciec, ale oczywiście mu się nie udało. Dopadła go Janine, potrącając koniem. Potem, Franz i Brenton po krótkich torturach zmusili go do wyśpiewania wszystkiego: o tym, że o zleceniu na Franza i Ragnara mówią w Trójokim Węgorzu, tawernie w dzielnicy portowej. Na faceta mówili Śnięty. Plakacik posiada od prawie miesiąca. Że ma żonę (Sylwię) i córkę (też Sylwię), które mieszkają w Verborgenbucht. Że Janine to kurwa. Janine, oprócz bycia kurwą, bratała się ze zwierzoludźmi i skavenami. I że Janine to kurwa. I że przeprasza. Chciał z tego łuku zabić kusznika, który celował w Brentona. A potem zeznał, że to on chciał zabić Ragnara, a tamci przyszli z pomocą drużynie. W końcu, zemdlał.

- Janine ile z tego jest prawdą według ciebie? - zapytał Brenton niziołkę.

- To, kurwa, o mnie. To, kurwa, o kurwie - roześmiała się z udanego, według niej, żartu. - Pol z pewnością w Trójokim Węgorzu bywał. O jego rodzinie nic nie wiem.

- Dobra, Pola w ręce straży odda Chwat i Margot. Podrzućmy ich może kawałek tak żeby Zbóje ich nie dorwały. Gdyby mieli wrócić. Ja odprowadzę mojego przyjaciela w ostatnią podróż - Brenton się zamyślił. - Chwat czy balsamowanie lub jakaś forma namaszczenia ciała by ograniczyć jego rozkład... jest dopuszczalna według wierzeń waszych braci?

- Dajmy bratu odejść w ogniu. Do jego karak nie zdążymy doprowadzić jego ciała, żeby spoczął pośród swoich. Przygotuję w mieście stos.

- Gdybym chciał by mi pomógł po śmierci zgładzić swoich zabójców. To dopuszczalne? Chciałbym nim go spalimy zwabić za jego pomocą tych ludzi z Węgorza. Oni doprowadzą nas do Czopka. Ragnar był moim przyjacielem zapłaci za jego śmierć. Te cztery narzędzia mnie nie zadowalają.

Franz po drodze niewiele mówił.

- Ja tam bym go puścił, jest trochę jak ja. Nóż w kark włoży, ale tak poza tym to równy gość. I ma niezłych znajomków - Franz uśmiechnął się do Janine. - Brenton, potem będziesz sobie odprowadzał Ragnara do woli. Najsampierw, ja bym interes z armią zrobił.

- Uwinę się szybko. Miasto jest po drodze. Janine nie miała nic przeciwko. Franz gdyby nie zabili Ragnara, można by negocjować życie Pola. Niestety stało się jak się stało. Znał ryzyko podjął je. Tamci też i trzech z nich zdechło. - wzruszył ramionami. - On będzie czwarty. Chyba, że wywinie się straży. Można go było powiesić na drzewie. Tak zrobiliśmy z mutantami, jak w szesnastu uderzyli na obóz. Cześć uciekał a trzech zawisło. Mieliśmy niby handlować ich głowami i zabrać wracając ale jakoś nie wyszło. Chcę przykładem Pola pokazać, że prawo coś znaczy w tych okolicach.

- Sprawiedliwość jest po stronie tego, kto ma topór - Franz uśmiechnął się.

- Tamci też tak myśleli - wskazał głowa kierunek gdzie rozbili bandytów.

- Na szczęście, mieliśmy większe topory – najemnik roześmiał się.

 
Santorine jest offline  
Stary 20-04-2018, 20:05   #172
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Sprawiedliwość jest po stronie tego, kto ma topór - Franz uśmiechnął się.

- Tamci też tak myśleli - Brenton wskazał głowa kierunek gdzie rozbili bandytów.

- Na szczęście, mieliśmy większe topory – najemnik roześmiał się.

Brenton spojrzał na długą lancę przymocowaną do siodła.

- Być może. - sam się uśmiechnął.

Jechał w kierunku miasta. Zamierzał zabezpieczyć ciało przyjaciela. Szybko załatwić najpilniejsze sprawy. I skierować się na wschód. Ciekawe czy wdepną w kolejną pułapkę.
 
Icarius jest offline  
Stary 12-05-2018, 16:34   #173
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Nie mamy czasu na zabawienie w mieście. Czas nagli, jestem tego pewna – odezwała się Janine, gdy drużyna zbierała się w stronę miasta. – Podwieziemy wszystkich do Salkalten i ruszamy dalej.

Brenton miał na ten temat nieco inne zdanie, jednak samo dotarcie do miasta, po dwóch na konia, nie mogło zająć wiele czasu. Brenton jechał z Polem, pilnując, by przestępca cały czas czuł ostrze na plecach, Franz z uśmiechem zabrał Margot, natomiast Chwat przytulił do siebie ciało Ragnara i usadowił się za Janine. Wszystkim było niewygodnie, ale w miarę szybko dojechali do bram Salkalten, gdzie Margot i Chwat zabrali Pola oraz martwego krasnoluda, obiecując, że załatwią wszystko. Wszyscy zamienili ze sobą jeszcze po kilka zdań i trzeba było zdecydować, co dalej.

Janine wraz z Franzem postanowili od razu wyruszać. Brenton, jeżeli chciałby załatwić swoje sprawy w mieście, musiałby ich potem dogonić. A jako że na tropieniu za bardzo się nie znał, z głośnym zgrzytem zębów zgodził się od razu wyruszyć.

Janine prowadziła, najlepiej widząc w szarówce, która nastała, gdy słońce schowało się za drzewami. Prowadziła ich trójkę prosto na wschód, a gdy teren zaczął wypiętrzać się w malownicze (czy o tej porze dnia raczej zwodnicze i niepokojące) wzgórza, odbiła na południe. Zaczęła mówić coś o postoju na noc – Franz i Brenton, nie wspominając o koniach, nic już nie widzieli. Mannslieb bliski pełni skryty był za chmurami, natomiast zielonego Morrslieba nie było widać od kilku dni. Po rozbiciu małego obozu miała zamiar wybrać się sama w las, by zorientować się, czy w pobliżu nie ma śladów przemarszu. I wtedy przed sobą dostrzegli światło pochodni. Samotny mężczyzna przechadzał się z pochodnią pośród drzew. Janine szepnęła do pozostałej dwójki, że na polanie i między pniami chyba leżą jakieś ciała.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 12-05-2018, 19:57   #174
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Franz nie narzekał. Im szybciej mieli się wyrobić z misją zwiadowczą, tym lepiej dla niego i dla Salkalten. Miasto było dla najemnika czymś w rodzaju bezpiecznej przystani: jeśli jakaś banda czczących Chaos drani miała je puścić z dymem, zamierzał przynajmniej poderżnąć parę gardeł, żeby tak się nie stało. Był wdzięczny Janine, że pogoniła ich. Ostatnim widokiem, który Schierke miał ochotę oglądać, było płonące na stosie ciało krasnoluda czy też widok Pola wieszanego na suchej gałęzi.

Ragnar był martwy. Jakim cudem krasnolud zdołał się zabić, tego Franz nie dociekał, chociaż podejrzewał, że potyczka z łowcami nagród była jeszcze jednym scenariuszem typu rzucenia się we trzech na bandę orków. Jeśli Ragnar rzeczywiście zamierzał umrzeć z jakiegoś zwariowanego, krasnoludzkiego wkrętu, Schierke nie chciał mieć z tym nic do czynienia. W pewnym sensie, jego życzenie śmierci spełniło się tak, jak tego chciał. To, że dał się zabić toporem w łeb przy przypadkowej walce ze skrytobójcami, było inną sprawą. Franz nie dbał. Chciał po prostu odwalić tę robotę ze zwiadem i ostrzec miasto. Teraz robota zamieniła się w czysty zwiad, bez żadnych bzdur ze zbrojnym orszakiem, który został przetrzebiony przez skrytobójców ze Stulejkowej Jamy. On i Brenton mieli osłaniać Janine, kiedy ta miała zebrać informacje na temat armii zmierzającej wprost pod mury miasta, jeśliby wierzyć wieściom z Salkalten. Mieli zebrać informacje o armii i wrócić do miasta. Co do oblężenia, najemnik niewiele już mógł zdziałać. Zamierzał najpierw uderzać i uciekać, ale teraz, skoro została ich tylko trójka, nie mieli dość mocy, by zaszkodzić grasantom. Został tylko zwiad.

Oczywiście, niziołka prowadziła. Przejechali parę staj, żeby w końcu rozbić mały obóz. A potem zwiadowca zaczął gadać o tym, że ktoś chodzi pomiędzy drzewami.

- Wyczekajmy - rzekł najemnik, przeczuwając, że ktokolwiek mógł to być, mógł być czujką tych, na których oni się zasadzali. Samotny mężczyzna z pochodnią, w środku głuszy? To brzmiało jak zaproszenie do kłopotów.

Plan był prosty: pozwolić Janine dojść do miejsca, gdzie mogła zebrać informacje na temat armii. Kiedy miała skończyć, mieli po prostu wycofać się.

A po tym wszystkim uchlać się w Salkalten. Piwa jakoś Franzowi się chciało. Ale to potem. Najpierw, zapewne, wszystko miało pójść w diabły i zepsuć się.
 
Santorine jest offline  
Stary 14-05-2018, 15:42   #175
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Pod miastem Brenton spojrzał na ciało krasnoluda. Było mu żal przyjaciela. Młody Rycerz pochodził jednak z chłopstwa. W jego domu nie raz i nie dwa przymierano głodem. Stanowił więc bardzo specyficzną mieszankę osobowości. Z jednej strony był młodym chłopakiem pełnym ideałów. Chciał walczyć ze złem, ratować ludzi i budować dla nich lepsze jutro. Z drugiej... cóż każdy kto raz zaznał biedy, kto choćby raz zaznał głodu nie zrozumie jakie podejście mają takie osoby do choćby pieniędzy.

I teraz Brenton dojeżdżając do miasta chciał tam zostać. Czuł gdzieś pod skórą, że nie można wiecznie kusić losu. Nie żeby miał coś przeciwko walce i bohaterskim czynom. W końcu po to został Rycerzem potrzebował jednak trochę stabilizacji. Własnej przystani, może domu. Marzyła mu się żona upragniony tytuł rycerski. Teraz znów szedł w nieznane... Nie ufał Janine.

Gdy w lesie w ciemnościach natrafili na tajemniczego osobnika. Zgodził się z Franzem. Niech przejdzie potem sprawdzą co to za ciała. Tym razem przyświecała mu zasada.... cicho, skutecznie i spokojnie.
 
Icarius jest offline  
Stary 15-05-2018, 00:26   #176
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

Pośród drzew młody mężczyzna przechadzał się pomiędzy ciałami poległych tego dnia. Tego parszywego dnia, który zapowiadał się całkiem przyzwoicie. Zwłaszcza widok trzech konkretnych ciał psuł mu potwornie humor. Ciała drużyny, z którą pracował od jakiegoś czasu.
Reinhard, błędny rycerz, pechowiec jakich mało. Walczył o rękę swojej ukochanej i przegrał. Jego mentor, który wyznaczył mu zadanie pomagania mieszkańcom Imperium w walce z sługami Chaosu przez rok, zginął od ukąszenia węża krótko po dotarciu do Imperium. Jego konia skradziono. Miecz, przekazywany z pokolenia na pokolenie w jego rodzinie, wpadł do rzeki. Bogowie jedni wiedzą jak wpadł we wnyki na środku traktu. Kiedy już znalazł nową ukochaną, wyznał jej miłość i obiecał wziąć ją za żonę, gdy tylko zakończy zadanie oraz zostanie rycerzem królestwa, oboje zginęli podczas bitwy. Na dwa tygodnie przed zakończeniem zadania. Pech.
Jego nowa ukochana, Mell, zwiadowczyni. Chłopka, która została bez niczego, więc zaciągnęła się do wojska. Urocza, ale pyskata, zuchwała i nieugięta. Chyba tylko dzięki temu ostatniemu wytrzymywała ze swoim “obłędnym” rycerzem. Już na zawsze zostanie tajemnicą jak się ze sobą dogadywali.
Ostatni był elf, Ptakiem zwany. Ciężko było powiedzieć, czy to imię, czy przydomek. Jeśli imię, to elfy mają ciekawy gust, jeśli przydomek to panny musiały za nim szaleć. Nie do końca było wiadomo czym się zajmował, bo znał się na wszystkim po trochu i odnajdywał się w każdej sytuacji.

- Kurwa… - przeklął Gared, wspominając co się stało.

***

Drużyna szła spokojnie przez las. Zwiadowcy samodzielnie ruszyli do przodu i boki, aby zbadać teren. Rycerz z elfem czekali w ustalonym miejscu na ich powrót.
Gdy wrócił Gared, jeden ze zwierzoludzi już leżał martwy. W tym samym momencie mutant z bardzo długimi paznokciami, rozerwał gardło Ptaka. Zwiadowca postanowił nie być dłużnym i posłał mu strzałę w oko.
Kiedy posyłał kolejną strzałę, tym razem w biegnącego na niego wroga, dostrzegł jak rycerz walczy z mutantem z łuskami na twarzy, a zwierzoczłek atakuje go od tyłu. Mell rzuciła się na pomoc, ale po kilku ciosach stwór trafił ją bronią w szyję. Można powiedzieć, że straciła głowę dla ukochanego.
Rozjuszony zwiadowca postanowił pomścić koleżankę po fachu, więc posłał strzałę, a ta trafiła serce ofiary. Chwilę później walczący Reinhard potknął się o ciało zwiadowczyni. Wrogowie natychmiast wykorzystali okazję i zatłukli go. Pech.
Tymczasem Garedowi trafiło się kilku słabszych przeciwników. Gdy reszta była zajęta robieniem mielonki w puszce z rycerza, zwiadowca jakimś cudem dał radę posiec przech chudych jak patyki mutantów. Widząc scenę rzezi przed sobą, uznał, że najlepiej jeśli się teraz wycofa. Później wróci i zrobi coś z ciałami. Jeśli jeszcze tu będą.

***

Przeszukując ciała, odkrył, że jeden ze zmutowanych ludzi miał przy sobie karteczkę z napisem:
“Zbiórka na południe od Ver. Ominąć Pah. Po nagrodę zgłoście się do Czopka”
Teraz był sam, nie mógł wiele zrobić, ale mógł dać znać armii. Oni powinni dać sobie radę z robieniem porządków. Zawsze istniała też opcja wyruszenia samemu. Nie był to najlepszy pomysł, ale mógł zebrać więcej informacji. Te są zawsze w cenie.
Gared już chciał rozbić obóz i podjąć decyzję rano, gdy usłyszał rżenie konia. Po odwróceniu się, zobaczył trzy postacie, nie licząc konia. Po wielkości i kształcie uznał, że to ludzie i niziołek, ale pewności nie miał. Miał za to dość tego parszywego dnia. Nie mając ochoty na podchody, ruszył w ich kierunku. Jeśli to wrogowie to znów tego dnia poleje się krew. Jeśli nie, to nie będzie spędzał nocy sam.

- Jeśli przyszliście na bal, to spóźniliście się. Reszta gości albo zaliczyła zgon i leży bez tchu albo już wróciła tam skąd przyszła. Mogę poznać godności jaśnie państwa?

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 22-05-2018, 18:32   #177
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

Nie było się co szczypać. Brenton poszedł przodem bo był najlepiej opancerzony. Liczył na osłonę od pozostałych gdyby sprawa się spieprzyła.
- Jestem Brenton Grisk.- wyszedł trzymając obniżony miecz i dzierżąc tarczę. - Co tu się stało? - jeszcze nie widział ciał dokładnie. Gdy podszedł i dostrzegł również ciała zwierzoludzi rzekł. - Jesteśmy z Salkaten. Co tu robisz i czy jesteś sam? - wciąż się rozglądał

Wyglądało na to, że ukrycie i bezpieczne wyczekanie przestału wchodzić w grę, pomyślał Franz. Nie było to niczym dziwnym, samotny wędrowiec zapewne zdołał usłyszeć rżenie koni i szczęk pancerza.

- Mniejsza o nas - rzekł Franz. - Co to są za trupy? - zapytał, pozostając w bezpiecznej odległości.

- Teraz już sam. - wskazał na trzy ciała. - Ci byli ze mną na zwiadzie, bo jakaś armia grasuje po okolicy. Reszta się przypałętała i nas nie polubili. Jak moi padli to stwierdziłem, że nic tu po mnie, więc się szybko zwinąłem, póki byli zajęci dobijaniem martwego rycerza. - wskazał na coś co kiedyś może było ciałem. - A wy co tu robicie?

- Zwiad. Przeszukajmy ciała może będzie jakiś trop. Do tego zabieramy łup i rozbijamy obóz zgodnie z planem. Chcesz możesz się do nas podłączyć. Tylko nie rób nic głupiego.

- To się dołączę. Długi zwiad samemu to głupota. Łupy bierzcie, mi tylko by zawadzały, ale za to ciała pomóżcie zakopać. - stwierdził Gared, któremu zajęcie się ciałami samemu zajęłoby trochę czasu. - Trop już mam. Podzielę się nim, jak już ciała będą pod ziemią.

- Mówią mi Franz - rzekł zdawkowo do zwiadowcy.

Po czym pochylił się nad trupami, żeby zbadać, co mają przy sobie.

Zwiadowca spojrzał po zebranych.
- Gared - przedstawił się krótko.

- Większość tego to śmieci - Franz skrzywił się, przeszukując ciała. - Przydadzą się chyba tylko trupom. Gared, jak dobrym jesteś zwiadowcą? - zapytał. - Nie mamy łopat i ciał nie pogrzebiemy łatwo, pozostałoby chyba tylko usypanie kurhanu albo spalenie ich, rzecz ryzykowna, bo ktoś może dojrzeć dym w głuszy. Jeśli macie łopaty, to dawajcie, wolałbym ciała wrzucić w bagno albo do wspólnej mogiły. Nie brałbym rzeczy martwych, większość tego jest zniszczona, a nam i koniom może się przydać, być lekkim.

- Kiedy to ogarniemy, musimy ustalić, jak będziemy się poruszać. Wkrótce dojedziemy w teren, gdzie grasuje banda, jeśli nie chcemy, żeby nas zaskoczyli, musimy być ostrożni. Gared i Janine przodem jako przepatrywcze, my w odwodzie, będziemy was osłaniać, jeśli coś się spieprzy.


Schierke rzucił wymowny wzrok na ciała dotychczasowych towarzyszy Gareda.

- Zakopmy ich i ruszajmy dalej.

- Robiłem dla armii imperialnej i jeszcze nikt nie narzekał, a przynajmniej ja nie słyszałem, więc raczej dobrym. - odpowiedział zwiadowca. - A tutaj macie kartkę z naszym tropem - mężczyzna wyciągnął kawałek papieru.
 
Santorine jest offline  
Stary 26-05-2018, 10:22   #178
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Zakopmy tylko tych, których warto zakopać – sprostowała Janine i wdała się w dyskusję z Garedem, co udało mu się już ustalić. Niedługo potem wykopany został grób, w którym pochowano towarzyszy zwiadowcy. Janine zarządziła postój do rana, wszyscy byli zmęczeni, lekko ranni czy po prostu nic nie widzieli.



26 Sigmarzeit 2523, bezhaltag
hex 0804

Grupa obudziła się w całkiem dobrych humorach. Obóz rozbili jakieś dwieście metrów od pobojowiska, więc padlinożercy ich omijali, smród ciał nie docierał… Żyć, nie umierać! Jedynie nowy nabytek drużyny miał nieco gorszy humor, wszak dzień wcześniej zginęli jego towarzysze, ale sytuacja była na tyle dobra – nowi ludzie, mający ten sam cel, na dodatek wyglądający na całkiem doświadczonych; że nie mógł specjalnie narzekać. Pora było ruszać dalej. I gdy wszyscy wskakiwali już na konie, Janine walnęła się otwartą dłonią w czoło.

Duzi panowie! Duzi, duzi – powtórzyła słowo jeszcze dwa razy, jakby bawiąc się jego brzmieniem. – Przecież mamy tę karteczkę. Może galopem do miasta po nasze sto koron? To kluczykowa informacja. Będą atakować Verborgenbucht! Po co narażać tyłeczki, jak możemy się spokojnie w Salkalten zadekować i spędzić milusiński czasik? – Mrugnęła do Franza. – Pasuje?
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 01-06-2018, 12:50   #179
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Grupa postanowiła wyruszyć do Salkalten – posiadali pożądane informacje, a szybkość ich przekazania miała kluczowe znaczenie dla ewentualnej obrony Verborgenbucht. Większość okolicznych wojsk, czy to prywatnych armii szlachciców, żołnierzy Elektora, czy najemników, zebrała się w tymczasowej stolicy, gdyż wydawało się, że to tam nastąpi atak. Tylko co przyjdzie ze splądrowania czy podbicia małej nadmorskiej wsi? Przecież ciężko będzie ją potem utrzymać, nie ma tam umocnień, nie jest strategicznie istotna. Może po prostu bestie mają ochotę na łatwy kąsek?

Podróż przebiegała w miarę spokojnie, gdy w pewnym momencie grupa usłyszała odgłosy walki – krzyki i szczęk oręża. Nie wyglądało to na wielką bitwę, raczej na potyczkę liczącą nie więcej niż dwadzieścia, czy trzydzieści zainteresowanych. Krzyki dochodziły z południa, więc grupa nie musiałaby nawet nadrabiać trasy, żeby ominąć niebezpieczne miejsce. Może jednak ciekawość weźmie górę? Janine miała swoje zdanie i nie przejęła się, chciała po prostu jechać dalej.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 01-06-2018, 15:20   #180
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Najemnik zgodził się z Janine.

- Jedźmy dalej, nie wiemy, co tam naprawdę się tam dzieje – rzekł Franz.

Podejrzewał, że cokolwiek to było – czy to utarczka regimentu Salkalten ze zwierzoludźmi czy też coś gorszego, nie było sensu się w to mieszać. To, czy rzeczywiście Verborgenbucht miało ulec zagładzie z rąk tych samych, co palili wsie, tego Franz nie wiedział na pewno. Kartka ostatecznie mogła należeć do kogokolwiek, nawet zwyczajnych, leśnych zbirów, którzy postanowili złupić Verborgen.

Skoro mieli w łapach potencjalne pieniądze, to jedyne, co pozostało, to przekazać informację Stowarzyszeniu i zakończyć ten cały ambaras ze zwiadem. Potem, oczywiście, pozostała obrona miasta.
 
Santorine jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172