Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2018, 11:40   #75
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Ostatnia przeprawa z goblinami, choć zwycięska nie nastroiła drużyny optymistycznie, ale czyż można było winić niziołki, że po stracie kompana nie chcą ryzykować? Przygody jakkolwiek emocjonujące, gdy się o nich rozprawia przy ciepłej herbatce pitej w swojej norce okazują się być czymś zupełnie innych, gdy się jest przemoczonym, głodnym i bez dachu nad głową.

Nikt zatem nie oponował, gdy Gimbrin zawrócił całą grupę, by obejść ruiny Fornostu pod osłoną okolicznych wzgórz. Teren był bezludny, ale niezbyt trudny do pokonania. Wapienne skałki co i rusz wyzierały z darni, bardziej urozmaicając okolicę, niż stanowiąc poważną przeszkodę. Las był tu rzadki i suchy, dzięki czemu nie musieli przedzierać się przez krzaki. Mimo to musieli nadrobić kawał drogi nim obeszli pozostałości dużego niegdyś miasta. Gimbrin prowadził pewnie, aż do miejsca, gdy skały zaczęły być większe i gęstsze pozostawiające między sobą tylko wąskie przejścia. Kręte, krzyżujące się i tworzące prawdziwy labirynt rozmaitych przejść.




Krasnolud jednak był przygotowany na tę okoliczność i wyciągnął zza pazuchy pergaminową mapę.
- Halbarad moi drodzy sam wybrał miejsce swego pochówku. To tak zwane Błędne Skały. Trafna nazwa. Grobowiec przede wszystkich chroni sama natura. Choć jeśli wierzyć tej mapie, to i po drodze zamontowano parę pułapek. Musimy zatem zachować ostrożność. Zsiądźcie z wierzchowców i trzymajcie krótko uzdy.

Ruszyli z wolna przed siebie. Krasnolud wiódł ich gęsiego przez kolejne przejścia między skałami. Nie minęło pół godziny, gdy Gimbrin zatrzymał pochód węsząc niczym wyżeł.
- Gobliny. –mruknął jednym słowem mrożąc krew w żyłach towarzyszy.
Ledwie kilkadziesiąt jardów dalej dotarli do źródła wypływającego ze skał. Przy źródle zaś leżało martwe, nagie ścierwo goblina ogołocone ze wszystkiego.

Krasnolud spojrzał na mapę.
- Jesteśmy przy zatrutym źródle. Nie pijcie tej wody.
Dalej droga wiodła przez przejście tak wąskie, że kucyki szorowały bokami po wystających skałach.




Prowadziło ono do polany pośród skał całej wypełnionej soczyście zieloną trawą. Gimbrin schylił się i podniósł z ziemi kawałek skały. Cisnął nią na środek polanu. Kamień upadł w trawę i prawie natychmiast zniknął pod powierzchnią pozostawiając po sobie małą kałużę.
Krasnolud bez słowa poprowadził ich wzdłuż skał naokoło.

Tymczasem słońce chyliło się ku zachodowi skąpiąc podróżnym swych promieni. Cienie wydłużały się i robiło się coraz chłodniej. Do zmroku zostało im ze dwie godziny, a brzuchy zaczynały domagać się uwagi. Gimbrin coraz częściej spoglądał na mapę im dalej brnęli przed siebie. Nie raz zawracał ich, by wybrać inne przejście. Kluczył i często klął z cicha, ale prowadził dalej. Aż wreszcie dotarli do miejsca, gdzie w skale było wykute wejście i coś na kształt portyku.




Niedaleko widać było resztki obozowiska. Miejsce po wypalonym ognisku i zrytą wokół trawę. Grobowiec był otwarty. Gdy weszli do środka ujrzeli puste zdewastowane i osmolone wnętrze. Pośrodku stał sarkofag ze strzaskaną kamienną pokrywą. W środku leżała spalona zmumifikowana postać. Sczerniałe kości i fragmenty bandaży stanowiły smutny widok barbarzyństwa rabusiów, kimkolwiek byli. Wnętrze było ogołocone ze wszystkiego co mogło stanowić jakąś wartość. Na ziemi leżały fragmenty ceramiki, drobne. Tak drobne jakby ktoś czerpał szczególną przyjemność z niszczenia naczyń, którymi kiedyś były.

Wszyscy stali w milczeniu wstrząśnięci skalą dewastacji i tym, że ich wyprawa poniosła tak spektakularną klęskę.
 
Tom Atos jest offline