Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2018, 23:24   #325
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Co Black 8 zamierzała zrobić z resztkami gnid? - to było całkiem niezłe pytanie, choć na razie bez odpowiedzi innej niż rozłożenie ramion w uniwersalnym geście bezradności. Nash improwizowała na bieżąco, mając nadzieję iż z nerwowej szamotaniny wykluje się sensowny element. Niestety na razie wciąż pozostawał etap pierwszy, ten z chwytaniem się każdej możliwej szansy… na zrobienie z siebie jeszcze większego kretyna, o ile w ogóle było to jeszcze możliwe.
- Resztki. Słoik. Formalina. Do przeniesienia. - wystukała, wchodząc do zasyfionej salki operacyjnej, lecz nim to nastąpiło zatrzymała się w progu, aby łypnąć na gliniarzy - Nie drze. Pieprzy. Niektórzy nie lubią po cichu - parsknęła do kompletu i splunęła na podłogę - Kiedy wam zabrali Olsen? Kto? Kozlov, co z tymi kamerami? I lekami? - syknęła na koniec, zaczynając mieć przemożną ochotę aby zgarnąć butelkę i walnąć nią konowała po łbie.

- Uważaj, żeby nie wdepnąć. Trochę tu syf. - chemik ostrzegł Black z ręką na drzwiach wewnętrznych. Póki stała w drzwiach zewnętrznych nie można było uszczelnić śluzy i otworzyć kolejnych drzwi. - Chociaż… Jak zakonserwować to trzeba by coś wziąć… - po namyśle jednak Roy zawrócił z powrotem do medlaba i przyświecając sobie latarką podszedł do jakiś szafek zaglądając i pewnie szukając potrzebnego sprzętu i narzędzi. - Andriej! Gdzie masz coś do pobierania próbek? - krzyknął do siedzącego na krześle lekarza. Ten chwilę nakierowywał go machnięciami ręki i burkliwymi odgłosami ale był na tyle przytomny, że Vesser zaczął stopniowo kompletować sprzęt.

- Zabrali, to zabrali, za długo. Kurwa mać. Alle, chodź, musimy pogadać z obsługą! Może jeszcze tu są. - starszy gliniarz po chwilowym paraliżu decyzyjnym chyba wreszcie podjął jakąś decyzję. Huknął na młodszego który i tak wyszedł na korytarz zwabiony jak nie przez słowa Nash o pieprzeniu to przez odgłosy tego pieprzenia.

- Co się kurwa gapisz?! Przecwelować ci otwór glino?! - Leeman najwyraźniej musiał go dostrzec chociaż ani jego ani Alle nie było już widać z medlaba. Hallur też wyszedł i chyba zgarnął młodszego kolegę bo na słuch to awantura nie wybuchła. Za to ta hostessa wczuwała się chyba w rolę swojego życia tak sądząc po jękach i odgłosach.

- Kamery tu, kamery tam, co ty ode mnie chcesz kobieto? Tu wszędzie są jakieś kamery. - lekarz odzyskał mowę chociaż wydawał się naburmuszony i niechętny do współpracy.

- Chodzi o nagrania z tych kamer tutaj. Gdzie można je obejrzeć? - chemik coś nalewał, przelewał do i z różnych pojemników ale przypomniał starszemu koledze w poplamionym fartuchu po co te pytania o kamery.

- No to w sterówce ochrony. Oni tam wszystko mają. Tutaj są tylko kamery. Wszędzie są jakieś kamery. - odpowiedział zmęczonym tonem Kozlov.

Morvinovicz miał prawdopodobnie manię prześladowania, albo po prostu lubił wiedzieć o każdej drobnostce odstawianej w jego lokalu. Zwłaszcza tej zamkniętej, prywatnej części bunkra, choć Ósemka miała niejasne przeczucia na temat naszpikowania elektroniką całej powierzchni schronu, a pewnie i klubu na górze. Już miała zabrać się za lektorowe sianie defetyzmu, gdy jej Obroża zawibrowała. Zdziwiona odpaliła holo, wpatrując się w przekaz prosto z lotniska.

"MP lecą do HH. Po doktora Jenkinsa. Kudłaty, Romeo i Casanowa dostali nowe maski, ale jeszcze nie Condor. Zadbaj o niego, żeby go nie zadusiły. Przepraszam."

W pierwszej chwili saper zamrugała, nie wierząc w to, co czyta. Przeleciała tekst jeszcze raz, czując jak w żołądku zagnieździła się jej lodowata kula. Żandarmeria robiła nalot na burdel, akurat jak cholerny Hassel był w środku. Jakby tego było mało zostawał Mahler… na zewnątrz szalała krioburza, poziom zagnidzenia na metr kwadratowy zakrytej od lodowatej wichury powierzchni przewyższał wszelkie dopuszczalne normy. Zostali uziemieni, zamknięci w piekle. Zabrano im też czas. Jak niby do kurwy nędzy Nash miała dać radę MP?! Może kiedyś, wykończyłaby ich w korytarzach po kolei materiałami wybuchowymi… niestety Obroża pacyfikowała wszelkie podobne pomysły.
Parę liter skreślonej przez młodą na holoklawiaturze wystarczyło, by Black 8 zrobiło się słabo. Przystanęła pod ścianą, opierając się o nią ciężko przedramieniem i zwiesiła rudy łeb, sycząc kanciasto w nagłym napadzie wściekłości. Nie mieli wystarczająco zmartwień i bez pogoni za pieprzonymi durniami w mundurach?!
Ich durniami…

Jedynym pozytywem w całej matni wydawało się chwilowe bezpieczeństwo Patino… taką saper żywiła nadzieję. Skoro nie dostała informacji że go złapali, musiał mieć się dobrze i wciąż hasać po wolności. Młoda by jej raczej nie oszukała, nie pod tym kątem… ani żadnym innym.
Odruchowo sięgnęła do kieszeni na udzie, wyjmując drobną, złotą monetę. Obkręciła ją w palcach, przyglądając się grawerowanej powierzchni w świetle migającej latarki. Zgłupiała, jak amen w pacierzu rzeczywiście jej odwaliło na stare lata. Rozminęła się ze zdrowym rozsądkiem, żegnając go pozdrowieniem środkowego palca, a co gorsza, pogrążała się z minuty na minutę i to na własne życzenie.

Zgrzyt zębów zlał się w jedno z trzaskiem zamykanej konsolety. Parch obróciła się na pięcie, żwawo pokonując odległość dzielącą ją od pijanego konowała. Stanęła nad nim, przyglądając mu się zmrużonymi oczami. Czas na wygłupy się skończył, potrzebowała zagęścić ruchy. Z tego też powodu trzasnęła zabraną wcześniej flaszką, stawiając ją na stół.
- Druga butla na lotnisku. Spakuj leki i narzędzia. Lecisz z nami. - przekazała szwankującym lektorem, zmieniając obiekt zainteresowania na brodacza - Roy. Lab. Resztki. Zajmij się tym. Kamień, blokada sygnału. Muszę coś sprawdzić. Wrócę. Zaraz.

Podstarzały lekarz nieco zatrząsł się gdy butelka huknęła o stół ale gdy chyba dostrzegł co spowodowało ten huk i hałas to wręcz jakby w magiczny sposób przyciągały jego wzrok i uwagę.
- Jakie narzędzia? Weźcie co wam trzeba i dajcie mi spokój. - powiedział i Black 8 wcale nie była taka pewna czy może na serio nie pamięta już co mówiła w kanciapie czy też chodzi o coś innego.

Chemik z Seres dla odmiany chyba jako jedyny z ich dwóch jacy zostali po wyjściu obydwu gliniarzy dostrzegł zmianę w zachowaniu skazańca.
- Jakieś złe wieści? - zapytał kończąc przygotowania do pobierania tych próbek i ruszył ku usyfionej tymi resztkami sali operacyjnej. Dla odmiany do migotajacego światłem pomieszczenia wszedł dr. Jenkins.

- Dobra wiadomość! - zawołał z progu. - Rozmawiałem z oficerem z MP, i przyleci tutaj zabrać artefakt! - obwieścił triumfalnie wkraczając do medlabu a jego sylwetka nomen - omen była widoczna w dziwnej poświacie emitowanej przez tajemniczy artefakt który wciąż unosił się w kanciapie po przeciwnej stronie korytarza.

- Narzędzia - obroża saper powtórzyła, dłoń w rękawicy wciąż ściskała szyjkę butelki przytwierdzając ją do blatu - Do operacji. Odłamek wbity w nerw wzrokowy. Mieszanki regenerujące na poszarpane kończyny. Leki. Które tylko możesz dać. Dasz radę to ogarnąć czy rozwalić butelkę o ścianę? - syknęła krótko i zaraz dziobała dalej klawisze, gapiąc się na brodacza, aż wreszcie wyszukała kawałek kartki i na niej nabazgrała “MP. Szukają naszych. Tych którzy tu byli. Operowanych. Nie mogą ich dostać. Ani resztek.”. Zwinęła kartkę w rulon i wyciągnęła ponaglającym gestem do chemika.

- Matko święta i po co te nerwy? Ja nie wiem, przychodzą ludzie o lekarza, nie powiedzą w ogóle o co im chodzi, co im dolega i się domyśl człowieku co ich boli. A spróbuj się pomylić, zaraz pretensje… - Kozlov wyglądał jak ucieleśnienie, urażonej, lekarskiej godności. Podniósł się z trudem z krzesła i trochę podszedł i kto wie, może by i upadł. ale na szczęście na jego drodze stanęła szafka która go zatrzymała. Nieśpiesznie podpierając się i nawigując dzięki tym szafkom otwierał je i coś wyjmował, coś przekładał, coś szukał cały czas skarżąc się i marudząc pod nosem na tą niesprawiedliwość jaka go spotkała.

Vasser zaś nie złapał kartki bo miał już dość zajęte ręce narzędziami do pobierania próbek a i stroboskopowo działające światło niezbyt sprzyjało percepcji otoczenia a zwłaszcza detali. Chemik więc schylił się, podniósł kulkę papieru i rozprostował ją opierając pakunki między piersią a ścianą sali operacyjnej. Przyświecał sobie latarką, też migającą ale mniej niż światła w sali. Zmarszczył brwi jakby nie był pewny czy dobrze czyta a potem posłał zdumione spojrzenie na jedynego skazańca w medlabie. Zaś doktor Saul Jenkins wrócił z powrotem do kanciapy i swojego artefaktu i coś tam zaczął szykować.

Ósemka w tym czasie wybiegła na korytarz, oddalając się od anomalii z nadzieją, że odpowiednia odległość od niej pozwoli nawiązać połączenie bez zakłóceń, trzasków i zrywania sygnału.
- Skończyłaś - wpierw połączyła się z Diaz, zaglądając za mijane drzwi aż znalazła niewielki, pusty pokój techniczny, pełen mioteł, mopów i innego badziewia - Dupa w troki. MP tu lecą. Kamery. Stróżówka ochrony. Bierz Amy i wyciągnijcie nagrania z operacji chłopaków. Teraz. - syknęła ponaglająco dla podkreślenia nerwowej sytuacji i nie czekając na odpowiedź, zmieniła adresata na gliniarza u góry. Przy okazji zerknęła na HUD przez co momentalnie zrobiło się jej zimno. Z zaciętym wyrazem twarzy podziwiała parametry życiowe szarych Parchów, skaczące jak oszalałe. Przebijanie się do schronu widać nie szło aż tak łatwo, jak w pierwotnym planie zakładano.
- Sven. Ten kamień. Artefakt Jenkinsa. Jakoś się. Włączył. Dlatego lewituje. Świeci. Wysyła sygnał poza księżyc. Centrala to widzi. Z Orbity. Wydała rozkaz MP. Tym z lotniska. Niedługo tu będą. Lecą po Jenkinsa. Do HH. Widzę was. HUD. Tu wszędzie kamery. Nie ściągaj gasmaski. Maski. Młoda pisała że Patino, Mahler i Hollyard. Zrobiła im maski, teraz próbuje z tobą. - zrobiła przerwę, próbując zebrać w krótkie szoty najważniejsze informacje. Wreszcie westchnęła, z rozmachem otwierając drzwi na korytarz i rzucając się biegiem pod wrota zewnętrzne - MP. Obroża. Nie ochronię cię. Trzeba was schować. Będę przy śluzie. Czekać. Na - nastąpiła krótka przerwa i lektor dokończył - Rusz się.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline