27-05-2018, 15:12
|
#45 |
Administrator | Rzomowy, rozmowy, rozmowy. Przelewanie z pustego w próżne, która to wymiana słów i poglądów nie wniosła - praktycznie biorąc - nic do wiedzy o koboldach i przyczynie konfliktu, który pojawił się znikąd.
Równie dobrze można było sobie to wszystko darować. Prawie. Bo, być może, coś z tego mogło się przydać w razie gdyby jakiś kobold wpadł w ich ręce. Byłaby jakaś zahaczka do rozmów...
Na szczęście 'tubylcy' wiedzieli, że poszukiwacze przygód, a zarazem ich aktualni obrońcy, nie tylko złotem i przygodami żyją.
Śniadanie, o kilka klas lepsze od racji podróżnych, było nie tylko smaczne, ale i sycące... a Ivor dodatkowo zabrał parę podpłomyków, jako że nie sądził, by zdążyli wrócić na obiad. * * *
Ruszamy?
Na takie pytanie można było udzielić paru odpowiedzi. Tak, nie, za chwilę... a może i kilka innych dałoby się wymyślić na poczekaniu. Ale, prawdę, mówiąc, Ivor był spakowany, po śniadaniu, a że nie uważał, iż po śniadaniu należy się położyć i odpoczywać, mógł udzielić tylko jednej odpowiedzi.
- Tak, możemy iść - powiedział, podnosząc swój plecak.
- Na tropieniu i na śladach się nie znam - dodał po chwili - dlatego też uważam, że na czele powinien iść kto inny. |
| |