Usiadł na zydelku, który podsunął pod łóżko. Pozostali przebywali w tym momencie w głównej sali lub w pozostałych pokojach. Zazwyczaj Fin nie przepuszczał okazji by dobrze zjeść, ale tego wieczoru czuł potrzebę samotności.
Wyciągnął oba swoje rapiery i wyłożył je na poduszki. Sięgnął po osełkę i zabrał się za konserwację pierwszej broni. Jednostajny ruch, w tę i z powrotem po ostrzu, pomagał mu skupić swoje myśli.
Złe przeczucie trzymało się go już od momentu, gdy owa Hena zaczęła kręcić z podaniem miana swojego mistrza. Prezenty od niej wcale nie poprawiły nastawienia dzikiego elfa. Nie rozumiał otrzymywania czegoś za darmo. Wszystko wymagało choćby odrobiny wysiłku, nawet zerwanie jabłka z drzewa.
Gdy wyjawił swoje wątpliwości Ricie, ta kazała mu się nie przejmować. Nie poprawiło mu to nastroju, ale nie podejmował już więcej tego tematu.
Podróż zaczął w głębszym niż zwykle zamyśleniu, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Zawsze był milczkiem.
Odłożył osełkę i wyciągnął lnianą szmatkę oraz flakonik z olejkiem. Wcześniej wykorzystywał zwierzęcy tłuszcz, ale ten szybko się psuł. Umoczył materiał i ostrożnie, by się nie skaleczyć, zaczął smarować ostrze.
Przypomniał mu się widok elfów z lasu Ardeep. Pokręcił tylko wtedy głową. Sam prawie stulecie spędził w dziczy i jak nikt inny doceniał zdobycze cywilizacji. Co prawda wiele zachowań czy zwyczajów było dla niego zupełnie niezrozumiałych, jednak wygody jakie niosło ze sobą życie w mieście przewyższały wszelkie minusy. Nigdy z własnej woli nie wróciłby na stałe do lasu. Żeby znowu podcierać się liśćmi?!
Dlatego z dużym zadowoleniem przystał na nocleg w mieście.
Skończył z pierwszym rapierem i schował go do pochwy. Sięgnął po osełkę i drugą broń.
Podział na pokoje przyjął wzruszeniem ramion, ale cieszył się, że Rita będzie miała oko na Henę. Może dowie się o tej tajemniczej uczennicy czegoś nowego.
Spod podłogi dobiegł go głośny śpiew. Rozpoznał głos Glaiscava. To wyrwało go z zamyślenia. Razem z odgłosami dotarł do niego zapach potraw. Przełknął ślinę, a w brzuchu mu zaburczało.
Przyspieszył swoje ruchy i po kilku minutach odłożył osełkę, szybko przetarł ostrze szmatką z olejkiem i schował je do pochwy.
Wyszedł z pokoju, pamiętając o rozkazie Rity, by zawsze zamykać za sobą drzwi na klucz i zszedł do sali głównej.