| - Nieco prostacka piosenka, choć całkiem rytmiczna, nie to co twoje poetyckie nuty, pełne uczucia…. pokażesz ją swój kunszt Glascavie? - Khalim odezwał się cicho do towarzysza patrząc na zadziorną elfkę z nutą pobłażliwości. - Ciekawe czeka szuka tu ta elfka i jej kompani, może warto by się dowiedzieć... - To spytaj starucha… pewnie im przewodzi - stwierdził druid wracając do jedzenia. Bowiem pojedynek bardów, jak i sama elfka nie bardzo go interesowały. - Jak nasz mistrz pieśni zmiażdży tę dziewkę, to ich zagadam... - odparł Khalim, sącząc dalej wino, które było znośne, choć Lordowie Waterdeep pijali lepsze.
- Pokażę, mój drogi Khalimie - bard odłożył cytrę i siegnął po flet na znak, że wyzwanie traktuje poważnie.
A był to flet nie byle jaki. Tradycyjne materiały, takie jak kość czy bambus, lutnik zastąpił metalem, a dokładnie miedzią, co nadawało muzyce niepowtarzalnie smutną i przejmująca barwę.
Zazwyczaj.
Ale nie jeśli bard chciał grać żywo i skocznie. Muzyka z Eire świetnie się do tego nadawała.
Jednym susem Glaiscav wskoczył na stół. Stojąc już na blacie ukłonił się z rewerencją rywalce po czym unosząc flet do ust wrzasnął na cały zajazd:
- Z życiem! - Po czym zaczął szaloną gigę wkładając w grę całą duszę.
Goście klaszczą do rytmu, ktoś śmieje się dziko, elfia bardka o obiecująco błyszczących oczach, włącza się do rytmu na swej lutni. Już po chwili grają razem tak jakby przez całe życie nic innego nie robili
Potem była skoczna świńska piosnka z Eire.
Potem marynarska szanta, a improwizacja na flet i lutnię dawała zupełnie nowy smak tej znanej melodii. Goście uderzali do rytmu w stoły.
Kilka melodii później elfka zakończyła występ krótką gigą, w której, w panującym hałasie, Glaiscav bardziej wyczuł niż usłyszał jej ozdobniki. Raz jeszcze skłonił się kobiecie i zaczął Dziecko na Górze, trudną i melancholijną melodię, którą goście przyjęli rytmicznym uderzaniem w blaty stołów. Im bliżej końca tym było ciszej, a ostatnie takty przyjęto uprzejmymi brawami. I wzięto się z nową energią za picie i jedzenie.
Glaiscav mimo długiego występu nie wyglądał na zmęczonego. Zeskakując ze stołu przyciągnął wzrok elfiej bardki i eleganckim gestem zaprosił ją do stołu, przy którym biesiadowała kompania.
Durin pałaszował kolację głośno mlaszcząc. Od czasu do czasu kawałek jedzenia wypadał mu z ust, ale on się nie przejmował takimi szczegółami. Dbał o swoją brodę, ale nie dało się jeść bez ubrudzenia jej. Moradinita pchał do ust spore kawałki, popijając piwem z drewnianego kubka. Napój, który w myślach nazywał szczynami wyciekał mu z ust, ale brodacz ocierał rękawem gębę i dalej żuł.
Nagle w gospodzie zabrzmiała melodia, a jedna z tutejszych zanuciła krótką przyśpiewkę na ich temat. Durin nawet nie zdążył zareagować, a ich drużynowa bardzina dołączyła swoim ujadaniem do tego żałosnego pojedynku na rymowaną improwizację. Krasnolud beknął lekko i przełknął ostatni kawałek chleba.
- Kurwa błagam... - warknął patrząc na elfkę.
- Elfia trubadurko, co tak zmysłowo się uśmiechasz
Każdy po głębszym za tobą wejrzy, to marna pociecha! - zarymował, choć w jego głosie nie dało się usłyszeć żadnej melodii.
- Ohy i ahy, pitu pitu na lutni!
Żaden pożytek z takich kompanów, bo czym niby się trudnisz?!
Krzyki wrogów w akompaniamencie kości łamanych.
To prawdziwa melodia, wojowników niepokonanych.
Wasz prześmieszny bełkot, echem we łbie teraz dudni.
Dajcie już se spokój kurwa wasza w dupę chędorzona! - Ostatnie słowa niemal wykrzyczał, po czym uśmiechnął się głupkowato - Ostatni rym mi nie wyszedł... - skomentował i zapił piwem suszę w ustach.
Bard, gwałtownie wyrwany z przyjemnego transu zabawy, drgnął zaskoczony. Chwilę później uśmiechnął się, ale nie potrafił do końca ukryć niechęci za uśmiechem.
- Obrażanie towarzyszy i gości nie świadczy o kulturze. Ani mądrości.
- Weź przestań, przecież to tylko takie rymowane żarty - odparł brodacz wzruszając ramionami, jakby nic sobie nie robił z powagi towarzysza. Durin był wręcz zdziwiony reakcją mężczyzny.
-Ach -Glaiscav uśmiechnął się jeszcze szerzej - W takim razie źle cię zrozumiałem. Prawdą jest, że odrębne kultury muszą mieć do siebie wiele zrozumienia i cierpliwości. A może jesteś zmęczony, bo nie sądzę, żebyś upił się tak słabym trunkiem? Trunkiem, który dla mnie jest ciut za mocny - bard uśmiechnął się tak szeroko, że aż rozbolały go policzki i wrócił na swe miejsce.
-Mam nadzieje, że chcesz bawić się dalej- rzekł do elfiej lutnistki -Jeśli tak to proszę usiądź z nami i daruj humor prostolinijny i żarty nie w porę - uśmiech tym razem był nie tak szeroki za to dużo bardziej szczery.
-Ej, to znaczy, że już nie będziemy rymować?- krasnolud powiódł smutnym wzrokiem za Glaiscavem i ponownie wzruszył ramionami. - Szkoda… - dodał na koniec i wrócił do upijania piwa.
- Może jeszcze do tego wrócimy, noc wciąż młoda - rzekł minstrel uprzejmie.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |