Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2018, 22:41   #204
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Kompania
Decyzje podejmowane na szybko mają swoje zady i walety. Zadą jest to, że implikują one wysoki poziom niepewności decydujących w stosunku do ciągłości ich linii życia. Waletą jest to, że są podejmowane szybko i ma się jeszcze chwilkę na zrobienie siusiu na poboczu drogi gminnej, która wygląda jak samo pobocze.

Partridge
Nigdy nie posądzałbyś siebie o to, że świadomie narazisz swój kościsty zadek na kolejny kopniak od losu, który nie nosi pluszowych ciżemek, lecz pancerne buty z odlewami kolców, które mają wzmacniać efekt sajgonu po trafieniu. Musisz przyznać, że fanatyzm Zbysia do gwałcenia i rabowania (kolejność dowolna) starszych panów w pewnym stopniu pobudził Cię do działania. Nie to, abyś gustował w geriatrycznych tkankach miękkich, ale przecież te marne kawałki wytnie się z opowieści i zostaną te smakowitsze o szturmie, wyłamaniu drzwi przy pomocy Bogdana, walce na fujerbole, walce z przyzywańcami.

Za to da się bardowi 5 dekli za pominięcie suchych kawałków o przemienieniu w kanapkę z serem pleśniowym, wszystkich spudłowanych ciosach z dystansu 20 cm, panicznym szlochu i błaganiu na kolanach o poszanowanie godności rabusia, który znalazł się tu wyłącznie przypadkiem i chciał tylko szklankę trinitrotoluenu do czyszczenia odpływu w kibelku cioci zza wielkiego jeziora.



No dooobra, wszystko pięknie ładnie, tylko zaczął działać Twój pragmatyzm. Twój umysł lubi pragmatyzm, ponieważ to on przez te wszystkie lata spowodował, że ciągle chodzisz, oddychasz i zbierasz na nikczemnie skromną emeryturę, na której zdechniesz z głodu lub rozwolnienia po zjedzeniu starej suszonej wieprzowiny leżącej w jakimś zaułku. Wracając do pragmatyzmu - w sumie, żeby kogoś zabić potrzebna jest broń i to nie taka improwizowana typu tulipan z kieliszka do szampana, tylko kawał drewna, stali, cięciwy, magii, byle czego, oby tylko można poczuć, że ma się przewagę taktyczną. Uniosłeś znowu "przyłbicę" i dostrzegłeś coś. Myślałeś początkowo, że to portyk, ale skąd w chacie portyk? Łuk. Łuk wiszący na ścianie, bajer. Próbowałeś go zdjąć, upadł Ci na ryj i wylądował na stopie. Podniosłeś go i bez dalszego obciążania swojego ciała stłuczeniami i ranami wymacałeś.

Ot, taka chujowa tam robota jakiegoś dziada borowego, który podciera się błotem, a zupę z padliny miesza wysterylizowaną w ogniu drewnianą łyżką.

Szczał nie masz, ale do momentu aż jakoś je znajdziesz w lesie wystarczy Ci umiejętność nabytą jeszcze kopalni goblinów - Strzał na sucho. Oby ten okaz pseudorusznikarskiej roboty wytrzymał samo ujęcie cięciwy. Może dać go do testów jednemu z kompanów? W sumie Wyrwicipek wydaje się słabym ogniwem ewolucyjnym, więc jego wyginięcie nie przyniesie strat wszechświatowi i światowej faunie.

Argh, złapałeś się na tym, że zaczynasz myśleć jak Twoi rodacy - wysłużyć się kimś, zwalić na kogoś odpowiedzialność, podjebać sąsiada do urzędu skarbowego. Z drugiej strony chcesz żyć, a życie jest piękną ideą, dzięki której ma się świadomość istnienia właśnie takiej idei.

Zbysiu
Elf zaczął się koncentrować na nowej zdobyczy w postaci łuku i zauważyłeś, że jego mało widzący wzrok spoczął przez chwilę w obszarze przebywania krasnoludka. Na Wyrwicipałka nie trzeba była patrzeć, aby wiedzieć, gdzie się znajduje - wystarczyło powąchać. O nie nie nie, nie oszuka Cię ta szlafmyca na łbie i rubaszny ubiór niedojebanego kierownika Wydziału Reklamacji Zbrojnej w Urzędzie Sołectwa Wyrwichuje. Gość jest dla Ciebie zagadką, chociaż nozdrza doskonale określają skład chemiczny ciała tego osobnika, jednakże od początku próbuje torpedować Twoją dominację w tym rasowym kotle skarboposzukiwawczym. Mając teraz taką moc najwyżej odpalisz jakieś mini ludobójstwo w drużynie i dyktatura autorytarno-bezautoretytowa jest Twoja i Twoich potomków na lata. Elfowi odpalisz dobre stanowisko, np. Ministra Rozwoju, Stolarstwa i Hekatomby Wojennej, żeby się cieszył, że jest szychą i będzie Twoim przybocznym włazidupem.

W końcu jest Was 3. Zamieniając jednego w węgiel aktywny dokonać pomniejszenia Waszej populacji o 33,333(3)%, a to już dużo. Potem czmych do jakiegoś tropikalnego kraju i żaden tam Trybunał Cię nie znajdzie.



Sprawdziłeś jeszcze swój rów. Uf, jest okej, to tylko włosy się sfajczyły. Z tej bezprzepastnej radości puściłeś bąka i zakrztusiłeś się, gdy pył, będący dawniej włochami w dupsku, zaatakował Twe płuca. No i git! Tylko jeszcze naprawić jaja i jesteś niezwyciężony jak Bożu Wojny.

Tylko może w sumie by coś jeszcze znaleźć do ubrania? Chociaż w sumie taka stylówa może niejednemu przemówić do rozsądku zanim zacznie do Ciebie fikać - w końcu mało jest tak odważnych jak Ty, aby dyndać komuś przed gębą worami jak u konia, któremu rolnik omyłkowo chomąto zawiesił na genitaliach zamiast na szyi.

Wirciupałek
Pieką Cię oczka. Chyba wsadzanie twarzy do wody, w której nawet zarazki na coś chorują nie było dobrym pomysłem. Oczka zaczęły nagle łzawić. Ponieważ łzawienie kojarzy Ci się tylko z płaczem, zacząłeś trzeć gały i płakać.
Ale wiesz, że przemówiłeś drużynie do rozsądku. Ważysz najwięcej, więc masz masę racji po swojej stronie i niech każdy to ma na względzie! Kwestie techniczne typu gdzie masz iść, aby dać komuś śmierć oraz wiedza o przeciwniku to nie Twoja sprawa. Robisz w Realizacji, a nie Rozpoznaniu i Analityce. Mówią - robisz, nie mówią - robisz, i tyle, życie jest proste jak droga do jeziora, gdy ktoś podmienia ci czopki na kaszel na ostre papryczki żulapienio.

Spojrzałeś na swoje piąchy. Łapska typowego rolnika bez wykształcenia, który pojęcie o świecie ma takie, jak plaster smalcesonu o technikach ałdytorskich w strukturach Ministerstwa Odfinansów Rzepypospolitej Bolzgiej. W sumie nigdy nikogo nie zabiłeś, nie licząc Pana w sklepie, który powiedział, że nie sprzeda Ci słoika czekolady, bo jesteś za gruby i masz grupę krwi AB-Rh-utwardzany olej palmowy. Ale czy pionchy starczą, aby zaciupać czarozdzisława? W sumie możesz w niego wbiec, tyle że Twoja kondycja pozwala na przebiegnięcie 10 metrów bez zadyszki na maksymalnej prędkości, jednakże wyzwalana w trakcie zderzenia z obiektem energia kinetyczna jest równa stu dwudziestu kilogramom wzbogaconego uranu i...

Ojeju. Skąd jesteś taki mondry?!

- Proszę, Wciupałku, mój malutki - znowuż odezwawszy się ten głosik brzmiący niczym ambrozja polewana na schabowego z mućki. - Walcz dzielnie. I pamiętaj, że skarpetki pierze się raz do roku przynajmniej w zimnej wodzie, a nie wycierasz je o czoło. Sól w pocie nie dezynfekuje!

Głosik nagle zniknął w Twym pustym łbie, ale za to przybyła Ci moc, którą czujesz jako nowość w swym ciele pełnym trójglicerydów, złogów w jelitach i próżni. Od teraz posiadasz umiejętność Masowiec - bierzesz rozbieg, wbijasz we w wroga czy inny martwy przedmiot i powodujesz jego śmierć. Sam możesz przy tym zostać srogo okaleczony, bo może dojść do załamania masy i implozji, ale nie wiesz co to znaczy, więc chyba jest bezpieczne.


Kompania
Zebraliście dupska i ruszyliście. Bez prowiantu, wody, planu działania. Partridge zerknął na mapę, ostatnią rzecz po lubieżnie nieobliczalnie tępej Lucynce, i zobaczył, o tyle...
Zbysiu widząc niepełnosprawność kolegi wyrwał mapę z jego dłoni i zobaczył , o tyle..., więc rzucił kawałek tego ścierwa na ziemię (w sensie mapę a nie elfa)...
a na końcu Kupałek podniósł papier z wilgotnej ziemi i zobaczy, o tyle...

Cóż, z nawigacji to jesteście raczej jaroszami, najwięcej styczności z mapą miał elf, ale w tym przypadku słabo będzie zdawać się na jego pamięć fotograficzną.

Zatem trasa na azymut, w sensie przed siebie na pałę, i liczenie, że nie staniecie się pożywką dla leśnego runa, gdy padniecie martwi z wycieńczenia.

Szliście tak sobie godzinę, gdy poczuliście zapach jedzenia. Mięsa. Słychać też trzask ognia i ten charakterystyczny zapas palonego drzewna jakiegoś tam. Szliście w kierunku wskazującym na obecność istot z przeciwstawnymi kciukami i zobaczyliście (no, Partridge akurat miał przed sobą drzewo, ale nie zmieniało to postaci rzeczy) druida! Przedstawiciel wymierającej profesji, która pomimo życia w zgodzie z przyrodą i zdrowego odżywiania się zdychała w tempie szybszym niż przedstawicielki najstarszego zawodu świata narażone wszakże codziennie na wiele chorób zawodowych!

Mowa tu o teściowych.



Druidzi byli łatwi do rozpoznania - walili czosnkiem, wyglądali gorzej niż żebracy i uważali, że szczury roznoszące czarno śmierdź to słodkie zwierzaczki, ale niedoceniane tylko dlatego, że jakieś miasto musiało zostać spalone włącznie z żywymi ich mieszkańcami, aby opanować epidemię. Ze względu na to, że odrzucali życie w nowoczesnym (o kurwa, jak to brzmi) społeczeństwie, żebracy bez nóg i rąk byli przy nich krezusami podcierającymi się doralami (to takie złote dekle, ale nigdy ich nie widzieliście i nie zobaczycie). Takie tam neandertale ekonomiczne - gdy homo zasapiens jadł homary i popijał je winem bożole, to neandertal wesoło żarł gruz podgrzany na słońcu.

Zbysiu tak się rozpromienił na widok człowieka, który ziółkami i okładami z dziwnych roślin pięciolistnych mógł pomóc mu w odzyskaniu pewności siebie oraz erekcji. Wyskoczył zatem z krzaków jak debil i ruszył po pomoc dla swych klejnotów (nie można ich zwać rodowymi, bo zostały wydziedziczone wraz z resztą Zbysia).

Druid zerwał się szybko widząc potencjalne zagrożenie. Najwidoczniej niezbyt ufał nagim facetom w lesie pędzącym w jego stronę bez słowa typu "Witam!" lub "Szykuj dupę, dzień dobry!", dzierżącym w łapie papier toaletowy obdzierający drzewa z kory, gdy o nie zahaczał. Druid kulturnie przypierdolił Zbysiowi z kijaszka w łeb, ten padł na glebę półtomny, a wtedy broniący się przed zerwaniem gwintu w dupie typowy wykładowca nauk przyrodniczych ujrzał obrażenia na godności magusa.

Spuentował to krótko.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 30-05-2018 o 07:29. Powód: Masz tu tego dekla i przestań dopytywać!!!
Bergan jest offline