- Tak, Nadanidus praktykuje tajemne sztuki, co wcale nie przeszkadza Constantusowi - Barthias mówił dalej, wciąż znajdując się pod wpływem czaru rzuconego przez Makhara. - Bractwo spotyka się w podziemiach jego pałacu w Starym Tamarze, niopodal Cytadeli. Tam też, dziesięć dni temu znalazłem łuskę... O mam ją tutaj... Wydaje mi się, że należała ona do jakiegoś wielkiego węża... - kapłan wyjął z połów habitu połyskliwą łuskę, która była niemal dwa razy tak duża jak paznokieć Areona. - Weź ją - z obrzydzeniem przekazał ją Stygijczykowi. Czarownik w momencie, w którym łuska znalazła się w jego dłoni, wiedział do jakiego stworzenia należała. Do pomniejszego syna Seta, gigantycznego węża, którego wykorzystywano jako strażnika w stygijskich świątyniach. - We mnie wzbudza obrzydzenie i lęk...