- To może coś na gorączkę? - Spytał po chwili, na co zaintrygowany otrzymaną wieścią szlachcic odpowiedział przeczącym ruchem głowy, ku widocznym zawiedzeniu na twarzy krasnoluda.
Lilou była jednak nawet rozbawiona i postanowiła dać dwa kroki w kierunku krasnoluda. Zdjęła kaptur z głowy ukazując swoje spiczaste uszy i ustawiła głowę lekko pod kątem, aby aptekarz mógł lepiej się jej przyjrzeć.
- A może coś na odstające uszy? Trochę mi się rozciągnęły - zażartowała z poważną miną. Akurat ona pomocy od niziołka nie chciała, a chętna była do zobaczenia reakcji krasnoluda na to, kim jest. Może i w ich bandzie przeważała ilość ludzi, ale nie tylko oni tutaj byli.
Krasnolud widocznie nie zrozumiał żartu, ponieważ zaczął z poważną miną, zdradzającą głębokie skupienie, zastanawiać się nad problemem szpiczastych uszu elfki.
- Hmm… - Odezwał się, spoglądając na dziewczynę jak na pacjenta z bardzo poważnymi dolegliwościami. - Myślę, że Ludo mógłby temu zaradzić. Ja mogę damie sprzedać lekarstwo uśmierzające ból, bo taka operacja na pewno będzie bolała, ale przynajmniej noże mamy czyste i ostre - aptekarz widocznie nie rozpoznał w niej elfa, a przynajmniej wydawał się nie przejmować jej pochodzeniem, co było pierwszą miłą dla elfki reakcją przedstawiciela tej gburowatej rasy.
- Tylko operacja? - Lilou udała zasmuconą, zwijając usta w podkówkę - To chyba będę musiała z tym żyć, w takim razie. Bo lepiej jest żyć z długimi uszami, niż być trupem z krótkimi - podsumowała już z uśmiechem pełnym pogody po czym ukłoniła się teatralnie i wycofała rakiem w stronę pokoju niziołka.
- Dziękuję bardzo za rady, zacny khazadzie - dopiero po tych słowach wyprostowała się i zawitała z innymi do niziołczego lokum.
To jednak nie było tym, co elfka oczekiwała. Liczyła na pomieszczenie brudne i niewygodne, z tego też powodu zaproponowała innym by udali się do karczmy. Sądziła, że w tamtym przybytku będzie bardziej sterylnie, a tu proszę...
Nie umknęło jej słuchowi podszeptywanie niziołka, który kręcił książką jakby każde zawarte w niej słowo było napisane raz do góry nogami, a raz poprawnie, co uniemożliwiało płynne czytanie. Odchrząknęła zwracając na siebie uwagę, a jej mina pozostała tym razem surowa i złośliwa, całkiem odmienna od tej uśmiechniętej, którą widział aptekarz.
- Co nie doczyta, to wypraktykuje - rzuciła kąśliwym komentarzem na pytanie Duraka, który wchodząc z buta od razu przeszedł do konkretu.
- Pytanie brzmi czy jest jakiś pacjent, który nie jest jeszcze wystarczająco sztywny, aby móc potwierdzić skuteczność metod stosowanych - elfka mimo wewnętrznego rozbawienia, pozostała w sposobie mowy oschła i poważna. Chłód słów jaki płynął z jej ust mógłby zmrozić małego człowieczka.
Hans znał to i wiedział doskonale, że Lilou się drażni na swój dziwny sposób. Lilou spojrzała na niego w tym samym momencie, co on na nią i ich spojrzenia zetknęły się na moment. Wtedy też elfka uśmiechnęła się do swojego Łowcy kącikiem ust, a potem powróciła wzrokiem do niziołka.
- Cześć, jestem Lilou - zwróciła się do cyrulika jakby dopiero co zaczynała rozmowę i wcześniej nawet słowem nie pisnęła. Dała parę kroków w jego stronę. Jej ton głosu zmienił się na przyjemniejszy, harmonijny i kobiecy - Ten mały i szeroki, co się nie przywita tylko od razu idzie w konkret to Durak - wskazała otwartą dłonią krasnoluda - Ponoć w ramach prac społecznych opatrzysz nasze rany - skłamała bez mrugnięcia okiem. Jej spojrzenie wtedy zeszło na trzymaną przez niziołka książkę. Uniosła brew chcąc wzbudzić w nim poczucie chęci wytłumaczenia się.