| Tymczasem druid ignorując już całkiem otoczenie, kończył powoli posiłek. Jeszcze tylko kufelek piwa na dobre trawienie i Shargoz zamierzał opuścić główną salę.
Parka Bardów odstawiła naprawdę niezwykły występ, który spodobał się wszystkim w karczmie, za co zarówno Glascaiv, jak i Elfka zostali nagrodzeni ogromnym aplauzem… i tak się wszystkim spodobało, że nawet rzucali im monety(!). I nie było ważne, kto przejął inicjatywę w trakcie owego muzykowania, a kto wspierał głównego artystę, całość była po prostu powalająca.
- Dziękujemy, dziękujemy... - Elfka ukłoniła się zebranym, po czym mrugnęła do Glaiscava - No to stawiamy wszystkim kolejkę! - Zawołała, wywołując kolejne okrzyki radości, a kelnereczki momentalnie zaczęły roznosić po karczmie piwo…
- Jestem Jannatra “Wschodzące słońce” - Przedstawiła się, ściskając dłoń Barda, i dosiadając się do stolika śmiałków (pod czujnym okiem swych własnych towarzyszy). - Nieźle grasz - Uśmiechnęła się do Glaiscava, po czym zerknęła na Ramasa - Dzięki za wino.
Druid zerknął to na Glaiscava to na Khalima wyraźnie zaznaczając grymasem twarzy, że jeden z nich powinien przedstawić całą drużynę w ich imieniu.
- Taki piękny głos zasługuje na uznanie. - Ramas uśmiechnął się do elfki. - Ramas. Ci dwaj, hmmm, poeci, to Glaiscav i Durin. A to jest Shargoz.
Shargoz tylko skinął białymi jak śnieg puklami w geście powitania, nie mówiąc nic.
- To co was tu sprowadza, opowiadajcie! - zawołała wesołym głosem Jannatra, przyjmując z wdzięcznością piwo od niziołczej kelnereczki, po czym napiła się go solidnie.
- A cóż może taką kompanię jak nasza wygonić z miasta na drogi i bezdroża, z dala od wszelkich wygód i przyjemności różnorakich - odparł Ramas. - Gdzieś może znajdziemy skarby i przygody - dodał. - A i ty, jak widzę, w niezłej kompanii podróżujesz. Szukasz tematu do kolejnej ballady, o mniej... erotycznej... tematyce? - Robota nas wygania - stwierdził krótko Shargoz.- Taka jest rola najemników, wypełniać kontrakty.
- Meeh... - wzdychnęła Elfka z prowokacyjnym uśmieszkiem na ustach. - To przecież nic nowego… zawsze gdzieś ktoś podróżuje, szuka skarbu i przygody. A tematy same się znajdują, wystarczy się wsłuchać w otoczenie. Erotyka z kolei się dobrze sprzedaje. - Wzruszyła ramionami, z kolejnym uśmieszkiem.
- W dobrej oprawie sprzedaje się jeszcze lepiej. - Ramas przez moment przyglądał się elfce. - Proza życia. Chyba nie spodziewałaś się, że banda taka jak nasza pędzi ratować księżniczkę z jakiegoś leża smoka, lub robi inne romantyczne bzdurki?- zdziwił się Shargoz.
Khalim bawił się dobrze, wspierając swojego barda podczas występu od czasu nuceniem melodii albo wybijaniem rytmu. A zadziorna elfia bardka podobała mu się, lubił takie pełne życia kobiety. - Miło mi cię poznać Wschodząca Gwiazdo, jestem Khalim yn Ammar el Sikhari, dziedzic starożytnej mocy władcy dżinnów Calima. Wypijmy za artystów, którzy nie boją się szukać natchnienia na zapętlonych i pełnych niebezpieczeństw ścieżkach przygody. - Wzniósł toast. - Mam nadzieję, że twoi towarzysze doceniają towarzystwo takiej uroczej artystki jak ty?
- Doceniają bez dwóch zdań. - Glaiscav zasalutował artystce kuflem. - Ty też grasz...niezgorzej - uśmiechnął się porozumiewawczo. -Twoje zdrowie!.
- Niezgorzej?? - fochnęła Elfka, po czym schowała nos w kuflu piwa…
- Nie słuchaj go... - Ramas uśmiechnął się lekko. - Byłaś wspaniała - zapewnił ją, po czym skinął na kelnerkę i zamówił kolejne wino dla elfki. - Zasługujesz na więcej, niż piwo - dodał. - Czego szukacie w tych stronach, taka zacna drużyna na pewno nie włóczy się bez celu, słyszeliście o jakimś smoczym skarbie do zdobycia? - zagadnął zaklinacz przy kolejnej kolejce. - Pół księżniczki i królestwo w nagrodę - parsknął Glaiscav.
- Pół księżniczki?? - Jannatra zaśmiała się - Co do smoka i skarbu, owszem, wybieramy się na Wysokie Wrzosowisko, tam ponoć jest sporo i gadzin, i bogactwa...
W tym momencie do stołu zbliżyła się zbrojna towarzyszka Elfki, po czym stojąc za nią, położyła obie swe dłonie na ramionach Jannatry.
- Wszystko w porządku? - Zagadnęła Elfkę z dosyć poważną miną, omiatając towarzystwo spojrzeniem.
- A tak, tak - Bardka poklepała kilka razy jedną z dłoni kobiety, jakby na uspokojenie? - Rozmawiamy sobie o wszystkim i niczym...
- Dosiądziesz się? - Ramas spojrzał na wojowniczkę, zastanawiając się, przed jakimiż to wynurzeniami chciała powstrzymać bardkę.
- Nie, dziękuję - odparła tamta, po czym odstąpiła od swojej towarzyszki. Zamiast jednak ponownie usiąść do stolika, gdzie reszta jej drużyny, skierowała swoje kroki do karczmarza za kontuarem, z którym zaczęła o czymś rozmawiać…
- Zinn jest trochę nadopiekuńcza - szepnęła Bardka z lekkim uśmiechem, przy okazji wzruszając ramionami.
- Czasami to miłe, gdy ktoś o ciebie dba - równie cicho odparł Ramas. - Ale z nami jesteś bezpieczna - dodał, do zapewnienia dorzucając uśmiech. - Trolle. Słyszałem że tam są trolle. Więc bez ognia się nie obejdzie - poradził fachowo druid ignorując zarówno gadatliwość bardki jak i podejrzliwość jej towarzyszki. Całą swoją postawą wyrażał całkowity brak większego zainteresowania planami tamtej drużyny. Zresztą, czemu miałby się niepokoić? Ich drogi wszak rozejdą się jutro.
- Poradzimy sobie. - Elfka machnęła niedbale dłonią, po czym się uśmiechnęła - Nasz Mag specjalizuje się w ogniu. To dokąd wy zmierzacie? - Na wschód. Zleceniodawczyni wybiera się na wycieczkę, a my jedziemy wraz z nią. Dla zabicia nudy i tych bandytów, którzy się ośmielą nas zaatakować.- Shargoz najwyraźniej uznał za niestosowne w pełni zdradzanie ich planów. -Trolle, tak walczyłem kiedyś z nimi, trudne do ubicia, ale durne, co można wykorzystać, wciągnąć je w pułapkę albo rozdzielić…. ogień lub kwas są na nie najlepsze, dobrze, że wasz mag się przygotował. Ja sam najbardziej cenię magię ruchu i powietrza, daje wiele możliwości i poczucia swobody… no to wypijmy jeszcze za pogromców trolli…. jakie były najgorsze potwory z jakimi dotąd się zmierzyliście? - Khalim kontynuował konwersację, by zabić czas, poza tym bardka wzbudziła w nim sympatię.
-Najgorsze potwory… -pokręcił głową Glaiscav - Pewnie poborcy podatków albo insze plugastwo!
Synarfin zszedł po schodach i szybko wypatrzył swoją ekipę, a przynajmniej jej część. Khalim z bardem zajmowali się swoją robotą, czyli zalecali się do jakiejś kobiety.
Podszedł i usiadł na ławie obok druida. Skinął tylko głową na przywitanie i zabrał się za jedzenie.
Choć (sądząc po jego minie) Shargoz z pewnością uważał za zabawny, widok trzech piesków robiących słodkie oczka przed tą samą samiczką, to micha jego była już pusta, podobnie jak kufel. A brzuch pełny. Wstał więc od stołu i przeciągnął się… a następnie ruszył w głąb karczmy, by załatwić pewne “interesy” przed snem.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |