Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2018, 20:57   #88
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- A za co trafił do lochu? - spytał Dietrich, gdy przewodnik okazał swój brak zaufania do niziołka-medyka. - Znaczy, do aresztu - poprawił się.
Krasnolud wydawał się początkowo zaskoczony, kiedy usłyszał to pytanie.
- Za partactwo - odpowiedział jakby to wszystko tłumaczyło, ale widząc nieprzekonanie na twarzy Dietricha, szybko uzupełnił swój wywód:
- Naraził się paru krasnoludom. Za marny dla nas pieniądz oferował strzyżenie bród i wąsów, co też zrobił, ale bardzo nieudolnie - powiedział wskazując swój krzywy, chaotycznie rosnący zarost, który nie pasował do pedantycznych pod tym względem krasnoludów.
- A i czuł się tu za bardzo jak u siebie w domu, co tylko przesądziło o karze społecznej dla tego łajdaka i oszusta.
- A już się bałem, że za leczenie się brał nieudolnie - powiedział Dietrich, który włosów brody ni głowy nie miał zamiaru oddawać w ręce golibrody-amatora.
- Toć mówię, że oszust to! - Odezwał się rozgniewany strażnik. - Czy się brał, czy też nie, pewnie i to spartoli. Trza było go do kopalni wrzucić, a nie robić z niego medyka. W niższych poziomach podobno coś straszy i paru kopaczy nie wróciło stamtąd. Za nim tym bardziej nie będą tęsknić, a może nawet nada się na doskonałą przynętę dla tego czegoś...
- Właściwie to wyglądacie na takich co im wszystko jedno - dodał po chwili, mierząc Dietricha ciekawskim spojrzeniem. - A than Fimbursson dobrze opłaci śmiałków, którzy rozwikłają zagadkę kopalni.
- Ciekawe... Dietrich przez moment zastanawiał się, co to znaczy "dobrze". - Ale obiecaliśmy temu tam - głową wskazał ich pracodawcę - że go do domu doprowadzimy. Nie uchodzi w połowie robotę rzucać.
- Prawda to - zgodził się wartownik. - Jeśli jednak będziecie tu wracać, a sprawa pozostanie nierozwiązana, to wiecie do kogo się z tym udać. Dużo tracimy na niefunkcjonalnej kopalni. Niższe poziomy zostały zaplombowane i jak dotąd nikt nie kwapił się, aby zbadać sprawę. Kilku śmiałków, których wysłaliśmy na zwiad, nigdy nie wróciło.
- Ciał, jak rozumiem, też nikt nie znalazł? A może zostawicie tego cyrulika w areszcie do naszego powrotu? - zaproponował Dietrich. - Jeśli ruszymy do kopalni, zabierzemy go ze sobą. przynajmniej byłby z tego zysk dla wszystkich.
- Ślady krwi, dużo śladów krwi - podkreślił krasnolud. - Wystarczająco wiele, aby odstraszyć kolejnych śmiałków. Cyrulik zaś dziś wieczorem zostanie zwolniony z aresztu… Sam nie wiem, czy to dobrze, ale przynajmniej nie będę musiał dłużej na niego patrzeć. Łajdak jeden… - mruknął pod nosem, mimowolnie łapiąc się za nierówno przystrzyżoną brodę.
- Jutro już go nie będzie. - Dietrich pocieszył tamtego. - Spadnie komuś innemu na głowę. A z tą kopalnią to pomyślimy. W końcu od czasu do czasu przyjmujemy różne zlecenia.

A o ewentualnym zleceniu miał zamiar powiedzieć kompanom. Nie sądził, by Karl miał ochotę na spacery po kopalni, ale inni... Kto by nie chciał zarobić nieco złota.

* * *

Celą to z pewnością nie można było nazwać, a areszt, jeśli takim był, to można było nazwać najwyżej domowym. Niziołek zdecydowanie nie powinien narzekać. Wszak mogli go wysłać do kopalni.

- Ciekawie to wygląda. - Trudno było ocenić, czy Dietrich ma na myśli ciasteczka, czy narzędzie, wyglądające jak podręczny zestaw kata. - A pomoc medyka mi się również przyda.
 
Kerm jest offline