Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2018, 22:32   #35
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Towarzystwo (i to wszelakie) zebrane w karczmie “Szczęśliwa Krowa”, bawiło się w najlepsze wieczorową porą. Jedzono, pito, rozmawiano o wszystkim i niczym, było gwarno, było wesoło.

Druid w końcu poszedł na stronę, do tutejszego wychodka… po drodze spotykając ową zbrojną kobietę z nowo poznanej drużyny. Próbował jakoś ją zaczepić rozmową, żadne tam wielkie dyrdymały, czy smalenie cholewek, ot zwykła rozmowa, jednak jedyną odpowiedzią jaką uzyskał było niezbyt miłe “odwal się”. No cóż...

Jannatra z kolei poprosiła na bok Ramasa. Oboje wyszli więc przed tawernę, gdzie pod zaddaszeniem Elfka zapaliła sobie fifkę. Rozmawiali przez chwilę, on robił do niej piękne oczy, ona się słodko uśmiechała, w końcu zaś nawet do mężczyzny nieco zbliżyła.

- Próbujesz mnie uwieść? - Zapytała, odkładając fifikę na bok, a obie jej dłonie wylądowały na torsie Maga Wojennego. Z twarzą blisko jego twarzy, z oczami wpatrzonymi w jego oczy, przesunęła dłonie wzdłuż ciała Ramasa, na brzuch, a po chwili objęła go w pasie. Jednocześnie zbliżyła jeszcze mocniej swoją twarz do jego twarzy.
- Może i jestem nieco pijana... - Szepnęła, gdy ich usta już się niemal dotykały.

I nagle, tak wyjątkowo gwałtownie, odskoczyła od niego w tył, jakby Ramas był wcieleniem najgorszego demona. Odskok w tył, drugi, i Elfka wpadła na drzwi karczmy, i przez owe drzwi do środka, lądując tyłkiem na podłodze karczmy.

Goście przybytku zamarli w pół ruchu.

A Janntrana przyłożyła dłoń do policzka, po czym łamiącym się głosem krzyknęła:
- On mnie uderzył!

- Co do kurwy nędzy... - Ktoś szpetnie zaklął przy jednym ze stołów.

Ale sam Ramas nie miał czasu poskładać sobie tego wszystkiego do kupy. W oka mgnieniu usłyszał za swoimi plecami krzyk bojowy, i jedynie odwrócił się w tamtym kierunku, by doświadczyć wpadającej na niego z impetem Zinn, wracającej z wychodka. Zbrojna kobieta potraktowała go szarżą z bara, zbierając po drodze mężczyznę ze sobą, efektem czego, oboje w końcu wylądowali na podłodze obok Bardki. Oj zabolało pana Sepreta to i owo…

Do sytuacji włączył się jednak już pierwszy z gości, i nim Ramas jakoś był w stanie pozbierać się z owej podłogi, wielkie łapy Półorka pochwyciły go za poły na torsie, jednym wielkim pociągnięciem poderwały z podłogi, po czym szerokim łukiem został podniesiony w powietrze i przerzucony, lądując po raz kolejny, tym razem boleśnie na jakimś stole. Zatrzeszczał nie tylko wystrój karczmy, ale i plecy mężczyzny, i Mag zaległ dla odmiany w rozbitych resztkach owego stołu.

- Co do cholery?? - Warknął Druid, stojąc już w drzwiach karczmy. Ale nikt nie raczył jemu odpowiedzieć, zamiast tego, Zinn pozbawiona celu swej pierwotnej agresji, wybrała sobie właśnie jego. Kobieta poderwała się na nogi, po czym ruszyła z kopyta właśnie prosto na Shargoza, mając go chyba zamiar potraktować podobnie, co przed chwilą Ramasa.

Pozostali goście karczmy, widząc taki rozwój sytuacji, również nie mieli zamiaru zostać biernymi. W końcu co to za podły kmieć i jego kompani, co to kobietę biją nie?

- Wy gnoje!
- Brutalne świnie!

Prosto w czoło Synarfina przygrzmocił kufel, rozbijając Elfowi łuk brwiowy.

- No co jest pokurczu? - Wrzasnął łucznik z drużyny Bardki do Durina, pędząc już w jego stronę z pięściami.

Niziołcze kelnereczki pisnęły przerażone, właściciel przybytku puścił wiązankę pod nosem. Ktoś komuś przez przypadek potrącił kufel, ktoś na kogoś krzywo spojrzał w nieodpowiednim momencie… no i się zaczęło.


Bogom ducha winny Khalim oberwał nagle ławą przez plecy, aż padł jak długi na podłogę. Jego napastnik (rosły ludzki mężczyzna), odrzucił resztki siedziska, po czym z wrednym uśmiechem i rozcapierzonymi łapskami zrobił krok w stronę leżącego Zaklinacza...

Kompletnie zaskoczony całą sytuacją Glaiscav próbował jakoś zapanować nad rozjuszoną ciżbą, jednak jego wysiłki poszły na marne. Tak jak kilka minut temu wszyscy chłonęli każde jego słowo, rym, czy grę, tak teraz nikogo to już nie interesowało. Liczyło się danie po mordzie, i wielce wyimaginowane wymierzenie sprawiedliwości.

- Bijesz się też tak dobrze, jak grasz? - Warknął do Barda jakiś mężczyzna, biorąc już zamach pięścią w twarz śpiewaka…

***

Tym razem Ritę wybudziły z transu już wyjątkowo dobrze jej znane odgłosy. Przez panującą gdzieś już nieco dalej burzę, przez lejący deszcz, do jej uszu dotarły odgłosy walki i demolowania karczmy. Te znajome, wredne odgłosy niszczonego sprzętu i jadaczek, lament właściciela, krzyki i piski panienek.

Oj tak, Elfka słyszała to już nie raz...




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline