Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2018, 08:51   #32
Jacques69
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Sulimowi zjeżył się włos na głowie, gdy usłyszał pobliskie wycie wilka. Ze wszystkich zwierząt, jakie dane mu było spotykać podczas podróży w dziczy, jedynie wilków nie potrafił sobie zjednać. Z pełnym napięciem obserwował Rathana i jego najbliższe otoczenie, równie nerwowo jego poczynaniom przyglądała się Zaza. Nagle druid spostrzegł, iż coś przeleciało obok głowy łucznika. Chwilę później Rathan zawołał w ich stronę:
- Są na moście!
Krasnoludowi serce załopotało głośniej i oblał go zimny pot. Modlił się o łatwą ucieczkę. Wszystko to zbytnio mu przypominało scenę, w której stracił rodziców lata temu i jak najprędzej chciał się znaleźć daleko stąd. Trauma sprawiła, że zareagował jako ostatni. Najpierw Zaza wyrwała z miejsca, biegnąc do Rathana. Łucznik zaś próbował strzelić w kogoś na moście, kogo Sulim nie widział. Brak jakiegokolwiek krzyku czy jęku mógł sugerować jedynie, iż chybił. A później wydarzyło się coś znacznie gorszego. Zza węgła budynku wyskoczył nagle w pełnym będzie srogi wilk, rzucając się wprost na niczego niespodziewającego się Rathana. Efekt był mrożący krew w żyłach. Bestii niemal udało się sięgnąć swymi ostrymi kłami gardła mężczyzny, jednak ten jakimś cudownym sposobem zdołał się osłonić ręką. Rathan pchnięty siłą impetu bestii uderzył o ściany budynku, jednak zdołał ustać na nogach. Dla Sulima była to chociaż niewielka ulga. Powalony mógłby zostać rozszarpany, nim zdążyliby mu pomóc. Goblińskie wilki były tak agresywne i wprawne w zabijaniu, że bez zbędnych ceregieli potrafiły zabijać jeden po drugim. Sulim wciąż w szoku, nie zdołał dalej w żaden sposób zareagować.

Rozpędzona Zaza zmieniła swój cel, skręciła lekko, aby ratować towarzysza. W ostatnim momencie jednak z mostu wystrzelono w jej kierunku bełt, który przeleciał jej tuż przed nosem, co tak wybiło półorczycę z rytmu, że w żaden sposób nie pomogła Rathanowi. Jej cios był daleki od trafienia i mężczyzna musiał próbować ratować się sam. Udało mu się wyciągnąć sztylet, którym zaczął ciąć wilka, jednak nie wyglądało na to, by w jakikolwiek sposób bestia reagowała. Wilk natomiast zrezygnował z dalszego męczenie łucznika. Jego uwagę zwróciła Zaza, mimo swojego nieskutecznego ataku. Całkiem niespodziewanie się odwrócił i zatopił swe kły w nodze półorczycy, po czym szarpnął gwałtownie, powalając ją na ziemię.

Dopiero wówczas Sulim się otrząsnął. Był jednak skupiony na moście, pewny, iż dwójka towarzyszy poradzi sobie z wilkiem. Postanowił przywołać magicznie któregoś ze swych naturalnych sojuszników. Już po chwili w kierunku kusznika na moście zapikował groźny orzeł, który co prawda nie robił jakiejś większej krzywdy hobgoblinowi, to jednak skutecznie odwracał jego uwagę.

Półorczyca tymczasem wpadła w istny szał. Nagłym zrywem pówróciła do pionu, po czym zadała wilkowi przepotężne uderzenie, który padł bezwładnie na ziemię. Zaza nie zwlekając, ruszyła biegiem w stronę mostu. Zszokowany Rathan wolał się upewnić, że bestia, która tak go urządziła już nie wstanie i dobił ją pchnięciem sztyletu w serce. Dopiero wtedy ponownie dobył łuku i próbował trafić hobgoblina, jednak ponownie bezskutecznie. Sulim za to zdążył się zbliżyć do łucznika i spróbował uleczyć go swym zaklęciem, aczkolwiek nie wydawało się to zbyt skuteczne.

Mniej więcej w tym samym czasie usłyszeli rumor i goblińskie przekleństwa wykrzykiwane z wnętrza domku. Zaza, która miała zamiar pobiec na most, skręciła nagle w przeciwnym kierunku, mając w głowie inne plany. Podbiegła do drzwi baraku, chwyciła stojące nieopodal deski i zastawiła nimi wyjście. Po chwili uwięzieni wewnątrz przeciwnicy zaczęli tłuc po drzwiach, jednak ta prowizoryczna blokada skutecznie ich powstrzymywała. Wobec tego orczyca rzucił się na swój pierwotny cel na moście. Jej przeciwnik był tym kompletnie zaskoczony. On bowiem ciągle odganiał się od orła, który wściekle atakował jego łysy czerep, jednak zwierzę nagle zniknęło. Hobgoblin gorączkowo rozglądał się za tym latającym przeciwnikiem, gdy nagle półorczyca w pełnym pędzie przywaliła mu swoim toporzyskiem, którym kompletnie rozorała klatkę piersiową oraz ramię najeźdźcy. Uratowała go bodaj jedynie jego ciężka zbroja. Choć ciężko ranny, to zdążył jeszcze dobyć swej szabli, próbował atakować jednak bezskutecznie. Wówczas półorczyca wpadła na doskonały pomysł eliminacji. Zaparła się całym swym ciężarem, po czym przerzuciła goblina poza krawędź mostu, zrzucając go do rwącego nurtu rzeki Maredith. Niestety zdążyła jeszcze lekko oberwać od przeciwnika, choć ta rana nie wydawała się tak poważna, jak tak zadana przez wilka.

Sulim tymczasem pośpieszył do baraku, słysząc coraz głośniejsze łomotanie. Deski, którymi zastawiła wyjscie Zaza, nie wytrzymywały. Krępy krasnolud zastawił się więc i siłą własnych mięśni zaczął przytrzymywać drzwi.
- Zaza! - krzyknął w kierunku mostu. - Zawołaj resztę! Niech uciekają!
Jednocześnie stwierdził, iż powinien spróbować uspokoić goblinów. Najpierw po prostu powiedział im po goblińsku, żeby się uspokoili, co oczywiście nie dawało efektu. Tak samo, jak powiedzenie rozwścieczonej po kłótni partnerce "uspokój się" nigdy nie pomagało. A wręcz przeciwnie. Gdzieś w otchłani jego szalonego umysłu zrodził się więc pomysł, aby zaśpiewać im goblińską kołysankę. Tym sposobem dolał jedynie oliwy do ognia. Przeciwnicy niemal wyrwali się z zatrzasku, jednak w odpowiedniej chwili do krasnoluda dołączył Rathan, ratując go z opałów. Wspólnie skutecznie blokowali drzwi, tak długo, aż w końcu hobgobliny zrezygnowały. Wewnątrz zapanowała cisza, niestety bardzo niepokojąca.
 
Jacques69 jest offline