Karczmarz znów pokręcił głową. Przy jednem stoliku wstał stary człek, ubrany w szaty. W rękach trzymał ozdobną laskę z dębowego drewna. Jego szata w pasie spięta była szerokim pasem z komponentami do czarów, zwisającym mieczem, a także dwoma tubami na zwoje.
-Głupi krasnoludzie! - warknął.
-Ci ludzie są pod działaniem czaru! Ja jestem pod działaniem czaru! -Złapał się za głowę. Najprawdopodobnie ledwo opierał się straszliwym konsekwencjom nieusłuchania rozkazu związanego z czarem Geas.
-Żadnego czarnozbrojnego tu nie było. Tylko oni! Nie możemy stąd wyjść! Do lodówki też nie możemy wejść! -Mówił coraz nie wyraźniej. Oparł się o stół zwalając kufel piwa na nim stojący. Oddychał głęboko.
-Nie wolno nam nic o tym mówić! Musimy... Zaczekać... -Opadł na stół. Przegrał z zaklęciem tak samo jak Evert. W tedy zorientowaliście się, że nie ma z wami ogra.
__________________ "Precz z agresją słowną!
Przejdźmy do czynów!" - Labalve |