Bernhard przysłuchiwał się zwierzeniom ducha i kiwał głową na znak, że rozumie. Nie miał pewności czy umęczona i zakatowana na śmierć kobieta miała jakąś świadomość.
"Czy wie kto ją otacza? Wie jaki mamy rok? Ale nie zaszkodzi spróbować traktować jak żywą" - uznał Zinnger.
- Zatem taka jest Twoja historia, nieszczęsna - skwitował, gdy skończyła swą spowiedź. - Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale chodźmy i ich zakopmy. Może tam w głębi rzeczywiście są jakieś nadające się do użytku łopaty. Sprawdźmy i bierzmy się do roboty. A iiii - zająknął się. - Po wszystkim, mam nadzieję, że pozwolicie... Odmówię modlitwę w ich intencji. Ku lepszemu losowi. Druid zapewne też parę słów będzie chciał powiedzieć, prawda?
Ród Wittgentstein to widać we krwi ma kanalie. Z chęcią ich odwiedzę i się wypowiem co o tym myślę. |