Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2018, 21:51   #71
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
XXX. Dzień pracy



- Alicjo!
I w jednej chwili zamek zniknął, a w jego miejscu stał dom państwa Liddell. Lekko zaniepokojona Lorina pochylała się nad córką, aż ta się nie wybudziła.
Dziewczyna zamrugała oczami i rozejrzała się zdezorientowana.
- Zasnęłam? - zapytała cicho.
- Tak - potwierdziła matka. - I mruczałaś coś przez sen. Tak cię zmogło to przedstawienie, czy… - w powietrzu zawisło niewypowiedziane “czy źle się czujesz”.
- Jednak takie wyjście do teatru to sporo emocji. - Pospieszyła z wyjaśnieniem dziewczyna. I dodała jeszcze. - Chyba miałaś rację, że powinnam częściej wychodzić w takie miejsca. Jestem nieprzyzwyczajona.
- Sprawiłaś się dziś całkiem nieźle, ale jest pole do poprawy. Z przyjemnością bym się jeszcze z tobą gdzieś wybrała.
Will zdążył podejść do drzwi powozu i czekał cierpliwie na damy. Alicja skinęła matce głową i zaczęła wysiadać, jako że była bliżej drzwiczek. Lorina udała się w ślad za nią, a kiedy były już w korytarzu domostwa, z dala od uszu stajennego, zapytała.
- Nie mogłam nie zauważyć, że czujesz się w towarzystwie pana McIvory znacznie swobodniej niż kiedyś - powiedziane było to swobodnym, konwersacyjnym tonem.
Alicja momentalnie się zarumieniła i by ukryć to spuściła twarz.
- No cóż... jest bardzo oczytanym człowiekiem. - Powiedziała ostrożnie.
- Czyli tak, jak ty - zauważyła. - Całkiem nieźle do siebie pasujecie mimo drobnej różnicy wieku.
To stwierdzenie spowodowało, że dziewczyna jakby się zjeżyła.
- Mamooo... daj spokój. - Powiedziała, ale ucałowała szybko rodzicielkę w policzek. - Dziękuję za miły wieczór. Położę się już.
Matka pokręciła głową, ale nie próbowała jej zatrzymać.
- Pamiętaj o lekarstwie - zawołała tylko.
- Tak mamooo! - Odparła Alicja szybko wspinając się po schodach na piętro.

Tej nocy sen nadszedł szybko, emocje związane z przedstawieniem, a szczególnie prywatną jego częścią, zebrały swoje żniwo. Co dziwne, choć nie brała laudanum, nie przyśniła się jej Kraina Dziwów. Zamek Czerwonej Królowej pozostawał niedostępny.
Nie znaczyło to jednak, że na Alicję nie czekały niespodzianki. Jedna, ale za to duża, czekała na dziewczynę przy porannym śniadaniu.
- Rozmawialiśmy wczoraj z Henrym - zaczęła matka, popijając herbatę. - Możliwe, że nie miałam racji nie pozwalając ci pracować w portowym biurze. Jeśli masz się bardziej oswoić z ludźmi, nabrać ogłady, to powinnaś korzystać z większej liczby sposobności.
Dziewczyna prawie zakrztusiła się kromką chleba. Szybko przełknęła to, co miała w ustach i z trudem siedząc na swoim miejscu, zaczęła mówić:
- Och, dziękuję! Dziękuję, dziękuję, mamusiu, dziękuję!
- Ależ Alicjo, nie przesadzaj - zaśmiał się ojciec. - Jeszcze mama gotowa pomyśleć, że ci tak bardzo zależy.
- Po prostu wiem, że sobie poradzę. Zobaczycie, nie przyniosę wam wstydu! - mówiła rozentuzjazmowana.
- Wiem o tym, córko. Jak na razie jestem dumny z twojego wkładu w nasz biznes - powiedział poważnie Henry. - Pojedziemy jeszcze dzisiaj, jakąś godzinę po śniadaniu.
- Dobrze papo! Dziękuję. Mamo, papo... - wydawało się, że jeszcze chce coś powiedzieć, ale sama zorientowała się, że skoro chce być traktowana jak ‘dorosła’ nie powinna okazywać tak wyraźnego entuzjazmu. Uśmiechnęła się więc ślicznie i ze zdwojonym zapałem zabrała za dalsze pałaszowanie śniadania.
- Tylko nie myśl, że to cię zwalnia z konieczności pojawiania się na wydarzeniach towarzyskich - wtrąciła Lorina. - Praca, pracą, ale musisz też być obecna w odpowiednich sferach.
- Oczywiście, matko. - Teraz Alicja była najbardziej posłuszną córką pod słońcem.
Po jedzeniu panna Liddell udała się na górę, aby przebrać się do pracy i właśnie w trakcie tej czynności, coś sobie uświadomiła. Jeżeli będzie pracować w biurze portowym, to straci przykrywkę dla listów Reginalda. Przecież sekretarki na pewno zorientują się, że to nie jest służbowa korespondencja. Z drugiej jednak strony, czas mijał, a przystojny sportowiec nie pisał. Może rozczarowało go ostatnie ich spotkanie?
Ta myśl sprawiła, że zapał panny Liddell nieco ostygł. Spokojnie dokończyła ubierania się i jak najbardziej godnym w swoim mniemaniu krokiem zeszła po schodach, by wsiąść do powozu ojca.
Henry już na nią czekał, trzymają w rękach grubą teczkę.
- Będziesz pracować w moim gabinecie - przeszedł od razu do konkretów, nie tracąc czasu na czcze pogadanki. - I pracujesz tak długo, jak ja. Będziemy wracać wspólnie. Lorina kazała przyszykować nam jedzenie, jest w wiklinowym koszu, z tyłu.
- Dobrze, papo. - Alicja była potulna jak baranek, byleby tylko jej rodzice się nie rozmyślili.
- No i czekają cię lekcje tańca - dodał nieoczekiwanie.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, nie widząc połączenia między tymi tematami.
- Co? Znaczy... dlaczego?
- Coś za coś, córko. Przekonałem matkę, by wypuściła cię z domu, ale w zamian będziesz się pojawiać na przyjęciach. Nie możesz zadeptywać partnerów.
- Przecież ja nie... - umilkła, przypominając sobie swoją drętwotę naprzeciw kunsztu tanecznego Angusa - Nie jest tak źle. - Dodała jednak z urażoną dumą.
- Ale zawsze może być lepiej - odparł ugodowo Henry. - Nie masz wielu okazji do tańca, a tak oprócz naturalnego talentu, nabierzesz jeszcze doświadczenia - postanowił uciec się do pochlebstwa.
Metody skuteczne na Lorinie nie do końca jednak odnosiły zamierzony skutek w przypadku jej córki. Alicja nic już co prawda nie powiedziała, lecz posłała ojcu ciężkie, nie pozbawione wyrzutu spojrzenie. Henry nie zaryzykował zatem dalszych komplementów i pozwolił, by przejażdżka upłynęła w ciszy. Tego dnia Londyn za oknem był po prostu Londynem. Bez wielkich grzybów, ani wyuzdanych księżnych. Tylko brudne ulice i czarny dym unoszący się znad fabrycznych kominów.
 
Zapatashura jest offline