Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2018, 00:57   #145
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Frank Moore - optymistyczny surwiwalowiec


Chaos. Krzyki, strach, ciemność, tupot nóg, jakieś łomoty. Taki detal jak deszcz i woda padające z nieba ledwo rejestrował. Później. Zajmie się tym później. Na razie musiał uciec, zwiać, zyskać na czasie, zastanowić się. ~ No jebana inwazja z kosmosu! ~ to było jedyne co mu przychodziło do głowy. Przecież na Ziemi nie było takich stworzeń! Do cholery, znał się przecież na różnorakich stworzeniach! Nawet na kurwa wiewiórkach! Jedne bo groźne i trzeba unikać, inne bo jadowite, jeszcze inne zaskakujące czy "do upolowania", do robienia tapet na kompy albo po prostu nudne. Ale do cholery nie było czegoś co wytrzymywało by ukrop wody jak z gejzeru, miało takie dziwne macki, zachowywało się tak agresywnie do stworzeń lądowych wielkości człowieka i nie majtały sobie nim na lewo i prawo jak jakąś lalką! Na Ziemi nie było takich stworzeń! Więc to głupio brzmiało ale no widocznie nie były z Ziemi. I te kolejne kamulce spadające z nieba. I samo niebo. Jakiś rój meteorów czy rozpadnięta kometa. Z czymś żywym na pokładzie.

~ Ja pierdolę, cała planeta do dyspozycji a musiało właśnie nam spaść na łeb! Albo rozjebać się na Jowiszu?! ~ Moore gorączkowo wściekał się na swojego pecha. Fart jak wygrać główną nagrodę w totka. Tylko z jakimś śmiertelnym syfem zamiast kasy. Pakował a raczej zgarniał swoje manele z pokoju tak samo jak przed chwilą Mark. W świetle latarki i z piętnem strachu na karku nie było to takie łatwe. Każdy kolejny ruch wydawał się zbędny, zwiększał ryzyko wpadki, strach namawiał do ucieczki, natychmiastowej ucieczki. Ale doświadczenie surwiwalowca mówiło mu, że w samych gaciach szanse na przeżycie to mogą być niezbyt duże. Pewnie by sobie poradził, tak jak jego idol, Bear Grylls no ale każdy zabrany przedmiot był potrzebny i zwiększał jego niezależność od losu i środowiska. Czuł pot spływający po plecach i gdy walczył z pokusą odwrócenia się czy coś właśnie nie szykuje się rozpruć mu plerów. Ale miał nadzieję, że usłyszy, że zdąży, że te cholerne macki czy co to tam było się jakoś zdradzi, przecież też umiał się bawić w podchody. Trzeba było być dobrej myśli nie?

Zgarnął swoje rzeczy i wybiegł z pokoju. Ale zrobił ze dwa kroki gdy kogoś spotkał po drodze do kuchni. Oświetlona latarką sylwetka zdradziła tego typa co się trzymał z okularnicą. I podnosił z podłogi... okulary okularnicy?! Frank zorientował się a raczej domyślił na co tamten patrzy. Tuż po sąsiedzku do samego surwiwalowca. Przesunął językiem po wargach. Instynktowne pytanie. Walczyć czy uciekać?

~ Nie! ~ zacisnął szczęki. Te cholery wykończą ich wszystkich! Jednego po drugim! Skoro była okazja trzeba było więc wykończyć kogoś od nich! A okazja była. Jak tylko spostrzegł wiszącą na ścianie gaśnicę wiedział, że jest szansa. Ale potrzebował pomocy.

- Faaitth! W kamerach jest prąd! Rwij kabel i dawaj go! Usmażymy gadzinę! - wydarł się w stronę kuchni zrywając ze ściany. Stwór którego Frank słyszał a White pewnie widział był zajęty. Sądząc po śladach, ciemnej, gęstej, rozchlapanej cieczy przy drzwiach zajęty jakimś człowiekiem. Ale pewnie jak z Tornado i Irminą nie na długo. Więc Frank pociągnął strumieniem z gaśnicy po podłodze. Chciał zrobić ścieżkę prochu do laski dynamitu, od drzwi do kuchni. Tylko z płynu i prądu a nie z prochu i ognia. Szybko! Jak Faith przytknie kabel z prądem podsmażą skurczybyka! Oby, oby tylko się udało, oby tylko zdążyć...
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline