Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2018, 22:24   #90
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

Sam na sam
- Rozmowa przed aresztem -

Hans & Lilou

Kiedy niziołek zaczął opatrywać innych, elfka wyślizgnęła się niepostrzeżenie z pokoju. Nie potrzebowała ani leczenia, ani robienia sztucznego tłumu. Właściwie, wbiła tam z innymi bo po pierwsze, była ciekawska, a po drugie strasznie ją to bawiło.

Teraz jednak mała złodziejka zaspokoiła swoją ciekawość i mogła z uśmiechem rozbawienia wyjść na zewnątrz.

- Co tam mruku? - zaczepiła Hansa, gdy tylko go zauważyła. Wcześniej była przekonana, że wszedł ze wszystkimi, ale w sumie czego się po nim spodziewała - Czerepu nie chcesz zaleczyć? Oberwałeś solidnie.
- Mruku?
- zapytał ze zdziwieniem - Przecież ja duszą towarzystwa jestem. Dwa dni bez opieki przeżyłem to i jeszcze jeden dam radę - odezwał się do elfki - Bardziej o ciebie się martwię wszak to ręka którą walczysz.
Jak nasz nowy znajomy odpocznie trochę to i ja się pewnie do niego zgloszę. Na razie mam pewien medykament, który może mi pomóc.
- zdradził się ze swym zakupem, żałując przy tym, że dwóch butelek nie kupił,może wynegocjowałby lepszą cenę.
- Wiem, że sobie dasz radę. W końcu silny jesteś, nie? - uśmiechnęła się lekko patrząc na miejsce, w którym była jego rana - Moje zadrapanie to naprawdę nic, zresztą… Wolałabym, żebyś tylko ty mi pomagał, nie chcę i nie potrzebuję nikogo więcej. - dokończyła z powagą przekonana o słuszności swojego postanowienia.
- Pewnie i bym ci pomógł ale nie znam się na wszystkim - odparł z wyraźnym smutkiem w głosie - Lepiej skorzystaj z pomocy kogoś kto zna się na leczeniu. Ja co najwyżej mogę leczyć twój nastrój, który ostatnimi czasy i tak nie jest zły zważywszy na sytuację w jakiej się znajdujemy.

- To co zrobiłeś jest wystarczające
- nie zgodziła się z nim, mając na myśli obandażowane ramię. W końcu to Hans się nim wtedy zajął, może i prowizorycznie, ale Lilou nie czuła już bólu. Może tylko lekkie szczypanie.
- Po prostu to poprawisz przed snem i będzie dobrze. - westchnęła potężnie na samo wspomnienie o sytuacji. - A niby w jakiej się znajdujemy? Wyrwaliśmy się z Marienburga, pewnie, nie znamy nic innego, ale czy to aż takie złe? Wiem, że jest ciężko i możemy przypłacić życiem takie szwendactwo, ale lepiej zginąć w ten sposób niż zgnić w lochu… Albo zawisnąć na stryczku - skrzywiła się kwaśno. Oczy elfki posmutniały w jednej chwili. Gdzieś w głębi, mimo iż wiekowo była starsza od Hansa, czuła się tylko odrzuconą przez innych dziewczyną. On dojrzał o wiele szybciej i równie szybciej zaczynał się starzeć.

Hans całkiem dobrze znał Lilou, wiedział co znaczył ten wyraz twarzy. Złapał więc ją za rękę i ścisnął dodając otuchy. Chciał ją przytulić ale na to przyjdzie jeszcze czas. - Masz racje lepsze jest życie nawet takie jak to niż gnicie w lochu lub pętla na szyi.
Smutny uśmiech pojawił się na jej nastoletniej buzi, zupełnie jakby miała się zaraz rozplakac, ale próbowała to powstrzymać. Jej wargi zadrzaly podobnie jak nabrany oddech.
- No już, nie ma się co smucić - przytulił Lilou do siebie, by poczuła w nim wsparcie. Jej zapach, jej obecność przypominały mu o szczęśliwych chwilach sprzed ucieczki. Zaklął w myślach, to co było już nigdy nie wróci. Przytulił ją jeszcze mocniej, taka bliskość też była mu potrzebna.

Dziewczyna rozumiała, że ta sytuacja jest chyba bardziej trudna dla niego, niż dla niej. Ona bowiem przywykła do tego, że nie przynależy do żadnego miejsca. Była zwykłą, brudną i zbłąkaną sierotą, która okradała nawet starszych i schorowanych ludzi. Robiła to jednak z głodu, więc tym się usprawiedliwiała. Świat nie był sprawiedliwy, mogli jedynie się starać by ich własny los był lepszy, ale zazwyczaj przypłacało się to kosztem drugiego człowieka. Wiedziała, że dla niego ten gest wynikał z troski i chęci pocieszenia młodszej siostry. Może i była tylko przybłędą, ale Hans zawsze traktował ją jak kogoś z rodziny. Czasami miała wrażenie, że nawet lepiej niż Albrechta, ale to może ze względu na różnice płci. Dla niej trwanie w jego objęciach znaczyło wiele, mogłaby tak już zostać, tylko jakby to wyglądało w jego oczach? Nie chciała go stracić tylko dlatego, że jej uczucia zboczyły na inny tor, że w jej głowie nie był bratem, a za każdym razem gdy był blisko, czuła jak mocno uderza jej serce. Z ulgą odetchnęła kiedy nie spytał o to małe zetknięcie ust przed walką. I tak by mu powiedziała, że to przecież normalna czułość i u rodzeństwa też się zdarza.
- Dzięki, już jest dobrze - odezwała się w końcu po dłuższej chwili, w której jej myśli zakłębiły się jak kulka wełny, która niespodziewanie wyślizgnęła się z drżących rąk. Delikatnie oderwała się od uścisku, do którego chciałaby jeszcze powrócić, ale nigdy nie była zbyt wylewna w uczuciach i wątpiła by się odważyła to zainicjować. Nie potrafiłaby zmienić nagle swojego zachowania i z kąśliwej, złośliwej buntowniczki stać się nagle czułą i trzepiącą panienką.
- W sumie, to może i lepiej - wzruszyła jednym ramieniem, jakby nie była pewna tego, co mówi - Mamy możliwość poznania świata, innych zakątków no i może będziemy lepsi w tym, na czym znamy się najlepiej. I pewnie zdobędziesz sławę! Będziesz “najwspanialszym Łowcą Głów w całym Starym Świecie”! - zaakcentowała teatralnie, a na jej twarzyczce pojawił się uśmiech - A jeśli to będzie za mało to może i w Nowym? - spojrzała na niego z błyskiem niebieskich, wyrazistych oczu.

- Przeżyjesz dużo więcej lat niż ja, w zasadzie całe życie przed tobą i to pewnie ja na starość będę mógł się pochwalić, że moja Lilou została wielkim podróżnikiem i największym bogaczem wśród znanych osób Starego świata. - celowo użył słowa mojej ponieważ chciał widzieć jak elfka na to zareaguje. Nigdy nie był zbyt wylewny jeśli chodzi o uczucia. Wiele nie mówił, wiele też nie czynił, ale czym bardziej oddalali się od miejsc które znał tym bardziej jego stosunek do Lilou się zmieniał. Ona sama też się zmieniała, przestała być cichą i skromną osóbką, którą pamiętał gdy przyprowadziła ją babka. Teraz była łowcą przygód, podróżniczką i czymś więcej niż tylko przyjaciółką.

- Jedynym osiągnięciem Lilou będzie to, że jest twoja i za tobą łazi - odparła żartem, w którym wiele ukryła. Nie chciała jednak zdradzać wiele więcej, ani schodzić z toru rozmów, tych przyziemnych i prostych, bo to co się rozrastało w jej głowie, nie było takie łatwe.
- Nie Sądziłem, że masz tak niską ocenę samej siebie, gdyby nie ty nie byłoby mnie tutaj. To ty wyciągnęłaś mnie z pułapki. - odrzekł łowca, po czym zamilkł na chwilę.
Lilou wzruszyła ramionami
- Staram się tylko byś ty miał wyższą - odparła z uśmiechem.

- Brak mi już argumentów- westchnął i zmienił temat.
- Zdążyłaś już poznać niziołka? - zapytał - Co o nim sądzisz, odpychający jak nasz pracodawca?
Lilou pokiwała przecząco głową.
- Raczej sympatyczny, ale nie w moim guście - odparła ze spokojem - Karłowi to nikt nie dorówna w byciu nadmuchanym pajacem - przewróciła oczami jakby z zażenowania, że w ogóle musi teraz o nim myśleć. Celowo zmieniła jego imię na coś bardziej kpiącego.

- Ten gość coś kombinuje trzeba mieć go na oku, ale widzę, że nie muszę ci o tym przypominać. - oświadczył krótko.
- Nie jestem naiwna - odpowiedziała mu równie lakonicznie - Najwyżej się urwiemy jakoś. Jest wiele metod na zyskanie monet, nie musimy tego robić.
- Ale wiesz, że nie lubię rzucać słów na wiatr i skoro podjęliśmy się tego wypadałoby to zakończyć.
- odparł.

- Zrobię co będę musiała… - rzuciła niechętnie - … w granicach rozsądku oczywiście! - szybko sprostowała, mając w głowie myśli, których powstydziłaby się niejedna, porządna dziewczyna.
- Nie wątpie, że w granicach rozsądku. - odparł Hans, nie wiedząc o czym myśli jego przyjaciółka. Ona zaś nie miała wcale zamiaru się tłumaczyć. Udawała, że wszystko jest w porządku i wcale nie przypomniało jej się jak pewnej nocy w Marienburgu, gdy czaiła się na klientów domu rozpusty, widziała o nieco za dużo, bo osoby tam przychodzące nie miały żadnych ograniczeń, a i pracującym tam kobietom widać to nie przeszkadzało. Kiedyś Lilou myślała, że może i ona będzie tak ładna jak te panie. Wtedy na pewno Hans zwróciłby na nią uwagę. I częściej by przytulał. Elfka zamyśliła się po raz kolejny, ale w końcu mężczyzna wyrwał ją z nawracających przemyśleń.

- Księstwa graniczne czekają, a my nieuchronnie się do nich zbliżamy. - powiedział Hans bez żadnych uczuć. Lilou jedynie wzruszyła ramionami. O wiele bardziej wolałaby być w Marienburgu i okradać bogate domostwa. Niby co dobrego może ją spotkać w Księstwach Granicznych? Nie wiedziała nawet, jaki rodzaj gleby tam jest i jakiego typu występuje roślinność. Co innego Hans, dla niego to pewnie było stworzone. Był człowiekiem sukcesu, silnym Łowcą, sprawnym mężczyzną w sile wieku...
- Coś nam to zmieni? - spytała w końcu, by nie pozostawić kwestii bez odpowiedzi.

- Może zdobędziemy bogactwa, które pozwolą nam zmienić swoje życie. - odparł - Słyszałem o wielkich możliwościach jakie dają te krainy pełne skarbów, ale słyszałem również o tym, że mało kto z nich powracał, czy to z dobrobytu jaki go tam spotkał czy po prostu z powodu nagłej śmierci. - dreszcz przeszedł go po plecach gdy o tym mówił. Wyciągnął następne zawiniątko wypełnione tytoniem i zapalił. Lubił wdychać dym, uspokajał go i pozwalał zebrać myśli.

Lilou dała parę kroków w bok, aby zejść z linii lecącego dymu. Nie lubiła tej woni, jednak nigdy nie pisnęła co do tego słówkiem. Po prostu starała się schodzić z drogi i nie przeszkadzać. Nie przyszło jej nawet do głowy, by marudzić lub zabronić mu tego. W sumie, to nie dziwiła się, był człowiekiem, co mu z tego życia pozostało? Na drodze, którą obrali, może dziesięć, dwadzieścia lat życia… Trzeba korzystać w pełni ze wszystkiego, co świat oferuje. A jednak mimo tych myśli, elfka czuła lęk przed spełnianiem swoich pragnień.
- Wszędzie można umrzeć - stwierdziła niezbyt odkrywczo, na co aż parsknęła krótko pod nosem - To znaczy, chciałam po prostu powiedzieć, że nie ma co się przejmować, bo to każdego spotkać może i to nawet w mieście. Mało to razy na ulicy ktoś pod żebro dostał i się przekręcił? Chyba ciekawiej jest jednak krwi upuścić goniąc strzałami za zielonymi pokurczami, niż od jakiegoś frędzla kosą oberwać. - rozwinęła swoje myśli będąc nawet zadowolona ze swojego toku rozumowania. Szkoda tylko, że sama nie do końca w to wierzyła, ale zależało jej na tym, aby wesprzeć przyjaciela. Chciała, żeby czuł pewność i odwagę - Zawsze możesz na mnie liczyć. W razie co, to ja własnoręcznie ci dół wykopie i będę ci chwasty ładne sadzić na kopcu. A może nawet z jakiegoś klasztoru świecę zwinę i ci w piach wbiję. - Lilou dumnie wypięła pierś i uśmiechnęła się pogodnie, pokazując zęby, które nawet nie były w takim złym stanie. Właściwie to z jej całej postaci biła młodość i hart ducha. Patrzyła na niego z nadzieją, że na te słowa choć trochę się zaśmieje.

- Dziękuję, że jesteś - powiedział uśmiechając się do Lilou. - Dziękuję za wszystko - rzekł i tylko dlatego że przed chwilą skończył palić tytoń, nie miał odwagi by ją pocałować.
- Sama również możesz na mnie liczyć, na mnie i na nas wszystkich, no może oprócz Karla. - uśmiechnął się. Elfka zaś parsknęła szczerym śmiechem.
- Na niego też mogę liczyć, zawsze chętnie mi posłuży jako manekin na rozładowanie moich złości - mrugnęła oczkiem nie odrywając od niego spojrzenia. W końcu jednak zaczęła się rozglądać po okolicy w zamyśleniu - Może pójdziemy na małe rozeznanie w terenie? A w ostateczności skończymy w karczmie, na pewno się domyślą że tam poszliśmy. Co? Poszwendamy się? - spytała błagalnym i jakże uroczym tonem głosu. Takim, jakiego używają kobiety, gdy czegoś bardzo chcą.

- W sumie od tego stania już nogi mnie bolą - stwierdził Hans przystając na propozycję Lilou - Chodźmy więc - rzucił chwytając ją pod rękę. - To żebyś się nie przewróciła na tym śliskim bruku. - próbował zabawnie się wytłumaczyć, co spotkało się z jej zdziwieniem i uśmiechem.
- Nie wiedziałam, że jest śliski - przyznała szczerze i chętnie przyjęła jego gest. A co tam, w końcu pochodzi sobie jak wszystkie ładne i bogate damy, z mężczyzną u boku. Teraz tylko jeszcze powinna się nauczyć ładnie chodzić, choć jej elfie kroki i tak były delikatne. Miło by było zapoznać się z okolicznymi chatami, a i właściwie skoro już zwiali z domu, to może poznają coś nowego, a co najważniejsze, w końcu będzie mogła spędzić czas tylko z nim, sam na sam.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline