Fortenhaf – dzień piąty, czas po północy, cdn.
Świątynia
Roel Frietz starał się nie dopuścić do eskalacji konfliktu. Łagodził, tłumaczył i słusznie argumentował. Miało to pozytywny wpływ na kapłana Herberta. Choć Erich zbytnio mu w tym nie pomagał. Mężczyzna odrzucił oskarżenia o herezje, zasłonił się symbolem Sigmara. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ten odebrał pierwszeństwo i wypierał kult Ulryka. Akolita Morra miał świadomość, że w przypadku przynależności Herberta Dröge do sekty Synów Ulryka, taka deklaracja tylko go rozsierdzi. Nim Ulrykanin w jakikolwiek sposób odpowiedział w dyskusję wtrącił się Lenart. Kapłan dostał w łeb i padł jak długi. Zareagowała na to akolitka Erna, która nie skorzystała z pomocy Roela i na czworakach dopadła do Herberta.
- Dlaczego? – rzuciła pusto, tym razem nie oczekując odpowiedzi.
Kapłan ku jej uldze powoli odzyskiwał świadomość. Jego wzrok trochę błądził, jakby mężczyzna próbował odnaleźć się w miejscu i czasie. Zatrzymał się dopiero na zadziwiająco szybko rozkładających się resztkach demona.
- Na Ulryka, co z Wiecznym Ogniem?! – Ulrykanin powoli podnosił się, trzymając się za tył głowy.
Garnizon
Szczurołap krył się i wyczekiwał. Na terenie garnizonu trwały pewne prace, wzmacniano bramę i warty. Nikt jednak nie zwracał szczególnej uwagi na stajnię, z której zrobiono areszt. Chwilowo nie groziło mu zatem wykrycie.
Kapitan przez chwilę się zawahał. Zgadzał się z Magistrem Magii, chłopi zapewne nie byli odpowiedzialni za zarazę. Ale zostali uwiezieni z innego powodu, na polecenie Kapłana. Dodatkowo wcale mu to chłopstwo się nie podobało. To, że w ogóle nie chorowali, prawie nie jedli, ani nie robili pod siebie było tak dziwne, że mogła za to odpowiadać tylko jakaś dziwna mutacja i skaza chaosu.
- Nie Biały Mistrzu, nie wypuszczę i nie rozdam broni ludziom tego Dziadygi. Gdyby to był jeden, czy dwóch ludzi zgodziłbym się oddać pod Wasz i Szlachcica dozór. Z Waszym i jego słowem, że do aresztu po zakończeniu sprawy go odprowadzicie, ale nie takiej grupy. Pójdę jednak z Wami do Kapłana.