Powrót w bezpieczne mury trochę poprawił parszywy humor Gareda. Wreszcie będzie mógł porządnie odpocząć, napić się i wyspać w ciepłym łóżku. Może nawet wziąć ciepłą kąpiel. I jak humor dopisze to nawet z burdelu skorzystać. Po cudownym ujściu z życiem i bez ran należało mu się.
Publiczna egzekucja i ruch jak na jarmarku znów pogorszyły nastrój mężczyzny. Tylko myśl, że zarobi trochę grosza dodawała mu otuchy. Ich informacje powinny być sporo warte. Gared liczył na dobry zarobek… i się przeliczył. Zapomniał, że będzie musiał się podzielić z nowymi znajomymi. Ze starymi też musiałby się podzielić, no ale… Pozostało mu tylko westchnąć ciężko z rezygnacją.
- Dorzuć jeszcze dziesięć koron i mogę jechać. - odpowiedział na ofertę. Chciał odbić sobie za to co właśnie stracił. - Mam zły humor, więc za mniej nie mam zamiaru ruszać tyłka poza mury.
- Ruszę sam. - zwrócił się do kompanów. - Jak zauważyłeś, będzie szybciej i bez brzęczących zbroi. Jeśli nie wrócę do jutrzejszego wieczora to pewnie wyciągnąłem kopyta gdzieś po drodze, więc będziecie mogli sami sami podjąć się zadania.
- To jak będzie? - znów zwrócił się do Oldrica, leniwie łypiąc na niego spod kaptura. - Dorzucisz, czy będziesz szukał innego durnia do tej wyprawy?