Odgłosy walki niosły się po całej okolicy i nie trzeba było przewodnika, by się zorientować, kto i gdzie znalazł się w opałach.
Raczej nie wyglądało to na próbę zmylenia mieszkańców i odwrócenie ich uwagi od innych miejsc, przez któe mogli się prześlizgnąć inni napastnicy.
Gerhart nie bardzo nadawał się do biegania, poza tym sądził, że pozostali dadzą sobie radę z jednym ogarem. Zdecydowanie wątpił, by to właśnie ogar był zapowiadanym przez kapłana osobnikiem.
Dlatego został w pewnym oddaleniu od palisady, obserwując okolicę. Wolał być gotów, na wypadek gdyby przeczucie go nie myliło. |