Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2018, 21:42   #663
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
To, co wydarzyło się na chwilę, zanim wieża powinna dotrzeć do muru i wypluć z siebie wrogi desant nie powinno się zdarzyć. Nagle powietrze nad murem zadrgało niczym w upalny dzień, by zaraz rozlać się falą piekielnego gorąca przed którym płyta co prawda broniła, ale ukrop wdzierający się pod pancerz każdą najdrobniejszą szczeliną był nie do zniesienia.

Nie takie jednak niedogodności znoszą synowie Grungniego w podziemnych chodnikach położonych głęboko w korzeniach gór. Nie jest rzadkim przypadkiem, że trzeba przeprawić się nad szczeliną, w której płynie roztopiona skała. Jeśli zabawić zbyt długo to twarz wygląda niczym u człeczyny pracującego na roli.

Dowódca obrony nie przewidział jednak tego, że piekielny i z pewnością nie mający naturalnego źródła żar spowoduje zapłon ładunków prochowych i eksplozję garłacza. Najwyraźniej bogowie mieli o coś urazę do Zhufbarczyka, skoro tak bardzo postanowili utrudnić mu ocalenie tych niewdzięcznych ludzi. Huk i dym spowił sylwetkę krasnoluda, który aż się zatoczył. Oparł się ciężko o mur, jednak udało mu się ustać na nogach. Potrząsnął głową chcąc pozbyć się uporczywego pisku w uszach. Nie musiał sprawdzać zbroi by wiedzieć, że przynajmniej w kilku miejscach fragmenty zamka garłacza przebiły płytę i weszły głęboko w ciało. Doświadczenie podpowiadało, że było źle. Wciąż jednak dychał i mógł postarać się odpłacić tym niehonorowo walczącym skurwysynom z południa.

Gdzieś obok pojawił się Galeb, na którym również tliło się ubranie. Kiwnął mu głową na propozycję rozstąpienia się na boki, by uniknąć strat spowodowanych zaklęciami wrogiego czarownika.
- Rozstąpić się! Weźmiemy kurwich synów z dwóch stron! - Zaryczał w mowie krasnoludów, ignorując potworny ból w poranionym boku. - Jak młotem w kowadło, bracia! Zmiażdzymy ich siłą naszego słusznego gniewu!- Krzyczał z przekonaniem.

Nagły spadek temperatury pozwolił określić, gdzie kończyło się oddziaływanie zaklęcia. Zatrzymał się i zwrócił w kierunku, gdzie mieli pojawić się żołnierze wroga. Dobył topór i uniósł tarczę. Jeśli ma tutaj zginąć, to z wierną bronią w dłoni i cały umazany juchą wrogów. W końcu nikt nigdy nie zarzucił członkom jego klanu, że uciekli z pola walki. I on nie będzie tym, który złamie tę chlubną tradycję.

- Czterech gotowych do walki wręcz i rusza za mną, czterech ładować kusze i ustrzelić tego czarownika, jeśli gdzieś go dojrzycie! Tylko uważać na wrogich łuczników! - polecił.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline