06-06-2018, 11:48
|
#101 |
| Niestety, nigdzie nie było miejsca, by można było schować wierzchowce przed deszczem. Ryży wrócił do towarzyszy (obchodząc chatkę dookoła) i poinformował ich o tym. Potem ściągnął większość swojego ekwipunku z kuca albo celem przygotowania posiłku, tudzież zabezpieczenia przed deszczem. W chatce znalazł suche drewno i od razu skrzesał ogień. Potem wystawił naczynia na dwór, aby nałapać deszczówki, co nie zajęło zbyt wiele czasu. Przegonił od ognia tych, którzy utrudniali mu pracę.
- Jeżeli chcecie mieć ciepły posiłek, to zróbcie mi tu miejsce i nie kładźcie wszystkich mokrych rzeczy - powiedział nosowym głosem.
Na „pierwszy ogień” poszedł imbryk, w którym przyrządził swoją ulubioną herbatę. Nawet ci, którym na codzień nie do gustu przypadała mieszanka domowej roboty (oczywiście wśród wielu składników była tam również i marchew), zmarznięci nie wybrzydzali.
- No moi mili, dorzucamy się teraz do garnka, bardzo proszę - krzyknął, gdy nastawił wodę. Ze swoich zapasów położył obok pęk drewna, własny kociołek i cały zestaw przypraw. Z zapasu prowiantu wyciągnął jedną porcję i spojrzał znacząco na towarzyszy. W międzyczasie, gdy gotowała się woda, poszedł obejrzeć Natkę i nasypać jej obroku. „Muszę kupić sobie drugi koc i jakąś płachtę do robienia przenośnego zadaszenia” pomyślał patrząc na kuca, bo martwił się, czy Natka przez noc nie złapie również jakiegoś paskudnego choróbska, westchnął i wrócił do izby.
- Dobrze by było zebrać trochę drewna, wysuszyło by się przy ogniu - zwrócił się do towarzyszy. Kto się przespaceruje, póki jeszcze i tak jesteście mokrzy?
Ostatnio edytowane przez Gladin : 06-06-2018 o 13:25.
Powód: Dach uciekł z miejsca zdarzenia...
|
| |