Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2018, 14:46   #134
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
4 czerwca 1853


Gaheris obudził się obejmowany przez kilka kobiet. Tuż przed nim leżała Charlotta, tuż za którą znajdowała się Florence, wtulona w kasztanowe pukle ghulicy. Do jego pleców przytulała się jedna z dziewczyn starszej.

Mógł się tego spodziewać. Z uwagi na dzisiejszy bal u Pani Sinett postanowili spędzić dzień w domu Torreadorki. Już po wspólnej przejażdżce wiadomo było co zaplanowała dla narzeczonych starsza. Delikatne sugestie i przypadkowe muśnięcia sprawiły, że gdy tylko przekroczyli próg Charlie była bardziej niż gotowa na zaplanowane igraszki. Łoże jeszcze pachniało po tym co miało miejsce chwilę później.

Musiał przyznać, że było to miłe podsumowanie poprzedniej nocy. Okazało się, że Maria Cecilia Agata Anna Josefa Laurenzia Donata Melchiorra Baldassara Gaspara Bandini, księżna Mondragone i 7a hrabina Newburgh pojawi się na przyjęciu Pani Sinett przychodząc ze swoją daleką kuzynką, która ma debiutować tego wieczoru. Do tego Rebecce udało się zapewnić im szlachetnie urodzone kompanki. Dwie przyjaciółki, z których jedna uczona była niegdyś przez Charlottę, z przyjemnością zgodziły się na opiekę narzeczeństwa wyrywając się spod kurateli opiekunek. Panny Diana Somerset i Klaudia de Vere, były spokrewnione z Rebeccą i już stanowiły z uwagi na swoje posagi i rodowody ciekawostkę tegorocznych balów. Charlie miała zadbać by dobrze wypadły podczas swojego debiutu, a Gaheris zadbać o to by skończyło się jedynie na debiucie i ewentualnej wymianie uprzejmości i listów.

Rebecca i Florence po wtajemniczeniu w plany Ashmorów, zadbały o to by pojawiła się plotka o szlacheckim, szkockim rodowodzie Henryego. Teraz trzeba było jedynie zbudować podstawy do tych plotek. Dodajmy, że plotki były akurat absolutnie zgodne z konkretną rzeczywistością. Lecz bywa, że prawdziwa historia bardziej przypomina bajkę, której nikt nie uwierzy. Królewicz, siostrzeniec samego króla Artura, książę Orkadów, Rycerz Okrągłego Stołu, niewątpliwie prawny dziedzic królestwa Logres oraz jego kontynuacji, czyli Wessexu, później zaś Anglii, wreszcie Wielkiej Brytanii. Trzeba przeto było stworzyć nową bajkę, zdecydowanie bardziej przemawiającą do wszelakich niedowiarków.

Ciepła dłoń Charlie wyrwała go z zamyślenia, zanurzając się we włoskach na jego piersi. To było miłe, właściwie wszystko od poprzedniego wieczora było, tyle, że niewątpliwie teraz na wszelkie igraszki nie mieli czasu, ale na buziaka oraz objęcie miłosne owszem. Pocałował mocno ukochaną dziewczynę.
- Mrr, stęskniłem się za tobą - wyznał obiecując sobie, że kolejną noc spróbują ponownie spędzić na łóżkowych sprawach, przynajmniej częściowo.
Charlie wtuliła się w niego całując go mocno. Poczuł jak jej nagie, rozpalone ciało przywiera do jego powoli ogrzewającej się skóry.
- Ja również. Kusiło mnie by cały dzień nie opuszczać łóżka. - Skubnęła ustami jego dolną wargę.
- Jednak musimy - oddał pocałunek, podniósł się z szerokiego łóżka podając kobiecie dłoń oraz pomagając poruszyć. Gdy podnosił się po jego ciele przesunęły się dłonie leżących obok kobiet, a jedna nawet próbowała zatrzymać Charlottę. W końcu jednak szczelina która powstała po ich podniesieniu się zasklepiła się, gdy dziewczęta przywarły do wciąż śpiącej wampirzycy.
- Prawda. Mam dziś nieco do zrobienia. - Charlie przeciągnęła się, eksponując swoje nagie ciało i poprowadziła wampira do pokoju kąpielowego, gdzie czekały na nich już przygotowane stroje.

***


Wynajętą dorożką, zajechali pod dom rodziny de Vere gdzie miały na nich oczekiwać dziewczęta. Narzeczeni przywitali się z rodzicami Klaudii. Panny były całe podekscytowane, jednak widząc Gaherisa nie mogły się już powstrzymać od szczebiotania.


Po krótkiej wymianie uprzejmości, podczas której wampirowi i jego ghulicy z łatwością udało się zjednać sobie przychylność państwa de Vere, powrócili do powozu i już w czteroosobowym składzie wyruszyli na przyjęcie. Niewątpliwie była to zasługa Rebecci. De Vere, nazwisko świadczyło, iż rodzina miała francuskie korzenie, choć pewnie wiele lat temu oraz Somerset, obydwie rodziny z tej wyższej klasy. Panna Somerset na przykład była córką Czcigodnego Georga Somerset, syna Lorda Arthura Somerset, który był synem księcia of Baufort. Obydwie rodziny należały więc do klasy gentlemanów, jednak ich bardzo wysokie koneksje oraz pozycja towarzyska stawiały je bardzo wysoko. Stryj panny Diany FitzRoy James Henry Somerset był obecnie marszałkiem polnym oraz zdobył swój własny tytuł jako lord Raglan. Była także spowinowacona z Wellesleyami. Wprawdzie słynny książę Wellington odszedł już, jednak jego synowie oraz reszta rodziny była nadzwyczaj silna oraz bardzo ustosunkowana. Rodzina Klaudii de Vere miała również bardzo wysokie koneksje. Pewnie obydwie panny należały do niewiast, które wnosiły zarówno bogactwo oraz pokrewieństwo, które liczyło się przy pozyskiwaniu wpływowych stanowisk.

Bal odbywał się w miejskiej rezydencji Państwa Sinett. Sala była już częściowo wypełniona. Mimo iż Charlotta założyła dosyć skromną suknię, zadbawszy o to by Gaheris miał pasującą do niej kamizelkę.


A i para cały czas była razem, przekraczając próg rezydencji trzymając się pod rękę, od samego początku oczy wszystkich skupione były na nich. Cóż, nie było się co dziwić, Charlotta wyglądała ślicznie, zaś jej tiurniura, choć skromna, jednak była elegancka prawdziwie. Rycerz zaś po prostu starał się jej dorównać. Ponadto dwie szlachetnie urodzone panny na wydaniu zawsze wzbudzały dreszczyk podniecenia u mężczyzn tyleż utytułowanych lub co najmniej przystojnych, co niezamożnych, chcących pobawić się posagiem żony. Tym bardziej, iż obydwie dziewczyny mogły się podobać oraz miały wspaniałe maniery. Musiały mieć, kwestia odpowiedniego wychowania. Henry wchodząc uśmiechał się dookoła, miło uchylał cylindra starając się nie zaniedbać nikogo. Ponadto na dzień dobry użył Zachwytu, który działał na większe grupy osób. Chyba jednak nie skupił się wystarczająco w sali pełnej ludzi oraz spojrzeń, bowiem czuł, że coś mu nie wyszło. No jednak pozostawały, jakby co, silniejsze wersje dyscypliny. Póki co jednak witał się odpowiednio oraz niezwykle kulturalnie. Rozpoczął się długi spacer, podczas którego witali się z każdym napotkanym arystokratą. Charlie okazała się znać kilka osób, więc przedstawiała im swojego narzeczonego. Tym sposobem dotarli do Pani Sinett, która spojrzała na Pannę Ashmore lekko z góry. Widać nadal nie była przekonana do obecności ghulicy na swoim przyjęciu.
- Dziękujemy pani za zaproszenie - powiedział Gaheris swobodnym tonem. - Moją narzeczoną, lady Ashmore, już pani zna, proszę pozwolić że przedstawię pani nasze podopieczne na dzisiejszy wieczór, lady … - przedstawił głośno oraz wyraźnie obydwie dziewczyny.
Klaudia i Diana dygnęły elegancko przed gospodynią.
- Miło mi was widzieć. - Przyznała odrobinę niechętnie Sinett. - Proszę bawcie się i korzystajcie ze wszelkich atrakcji.
- Jakaż pani uprzejma
- uśmiechnął się rycerz superelegancko Gaheris zdrowo wkurzony oraz przekonany, iż trzeba będzie pani Sinett pokazać to lub owo. - Chodźmy wobec tego - poprosił panie - poszukamy odpowiedniego towarzystwa.
Szybko udało im się znaleźć. Do Klaudii i Diany podeszło kilku adoratorów, a oni odsunąwszy się na bok mogli spokojnie porozmawiać z innymi opiekunami. Jeden z nich okazał się być klientem banku i tematy szybko popłynęły w kierunku spraw finansowych. Fachowa dyskusja stanowi miłe odprężenie od gadki szmatki. Przy okazji Nadwrażliwością rycerz oglądał aury, czy są tutaj jacyś niecałkiem ludzie. Nie chciał narobić komuś kłopotu. Poszukiwał przyjaciół oraz znajeme osoby, które kiedyś mógł spotkać gdzie indziej. Ponadto wypatrywał księżnej, której rycinę przedstawiała gazeta. Dojrzał ją po dłuższej chwili, przyglądającą się z dystansu jednej z dziewcząt, prawdopodobnie swojej kuzynce. Stała sama, wyraźnie omijana przez towarzystwo, jednak zdawała się tym nie przejmować.


Jej postura i gesty świadczyły o wrodzonej elegancji, a mina zdawała się nie zdradzać żadnych zbędnych emocji. Obydwa spojrzenia spotkały się, arturiański wojownik uśmiechnął się do niej.
- Milady - zwrócił się do Charlotty - panie i panowie, wybaczcie - odezwał się do kontrahenta oraz pozostałych opiekunów debiutantek lekko kłaniając oraz ruszył ku księżnej. Nie musiał używać słów, uśmiech wystarczył, oczywiście uśmiech poparty Zauroczeniem. Wspaniała moc sprawiała, iż poddana jej osoba zachowywała swoją indywidualność, ale stawała na głowie, żeby z czystej miłości, czy wyjątkowej sympatii realizować chęci danego wampira. Podszedł do niej blisko, lekko się kłaniając. Maria uśmiechnęła się do zbliżającego się w jej stronę wampira.
- Witam… - Chciała coś powiedzieć, ale Gaheris jej przerwał.
- Porozmawiajmy proszę na tarasie - wskazał miejsce, gdzie akurat nikogo nie było oraz można było spokojnie podyskutować. - Jestem wszak przyrodnim twoim bratem, widywaliśmy się już niejednokrotnie, nazywam się Henry Ashmore - dodał tak cichutko, że tylko ona mogła usłyszeć, ale te słowa zostały poparte Pamięcią opoja, która potrafiła modyfikować pamięć. Świetna dyscyplina potrafiła wprowadzić do umysłu odpowiednią wiedzę. Później należało podczas dyskusji jeszcze wtłoczyć Dominacją Fałszywą wolę oraz ugruntować przekonanie, że książę Vincenzo polecił przekazać jej hrabstwo swojemu przyrodniemu synowi. Kwestia wyłącznie wpływu na umysł oraz powtarzania odpowiednich treści. Dodajmy jeszcze, iż włoska dama powinna pałać szczerym uczuciem do napotkanego krewniaka.
- Och… - Widać było jak umysł hrabiny męczy się, starając się dostosować do nowych wspomnień. - Tak… chyba coś kojarzę. Bardzo się zmieniłeś. Co tam u… twojej matki? - Widać było, że głowa Marii ma chęć do współpracy ale potrzebuje nieco wsparcia.
- Niestety droga siostro, Wasza książęca Mość, nie żyje - wyznał smutno. - Pamiętasz - mówił dalej cicho. - Jak byłem urodzony tu przed odejściem ojca. Byłaś wtedy, jak mi powiedziano przy mnie, później zaś pomagałaś finansowo. Spotykaliśmy się za każdym razem. Poprzednim razem, kiedy byłaś, wspomniałaś, iż przekażesz mi hrabstwo Newburgh, ponieważ takie było życzenie ojca oraz takie jest twoje - spojrzał prosto na nią wsączając fałszywą wolę, zaszczepiając mocno w jej umyśle ową decyzję. - Zresztą dla ciebie wygodniej przebywać na italskiej krainie. Pamiętasz Szkocję, my razem, wrzosy wspaniale pokrywające pola - budował wspomnienia kobiety. - Jedziemy bryczką oglądając pagórki. Staraliśmy się wszystko ukrywać, jakiekolwiek pokrewieństwo, dopóki nie zdecydujemy, że wreszcie powinniśmy się ujawnić. Oraz masz rację, zmieniłem się, wydoroślałem, ale ty jesteś zawsze tak samo urocza. Opowiadałaś mi, jaka piękna jest Italia, jakie ciepłe dni są, przeciwnie do właśnie angielskich, mówiłaś że jako włoska księżna wolisz przebywać tam i właściwie cieszysz się, że będzie mogła oddać opiekę nad hrabstwem komuś innemu. Uważam także, iż nadszedł czas byśmy przedstawili szczerze pod koniec balu nasze pokrewieństwo właśnie.
- Tak… byłeś uroczym chłopcem. Ciotka Elsa bardzo cię lubiła… obecnie mieszka w majątku, bardzo się ucieszy, że postanowiłeś wrócić
. - Kobieta uśmiechnęła się do fałszywych wspomnień. - Poopowiadasz mi trochę? Co robiłeś od… od… - Widać było, że nie potrafi zidentyfikować momentu rozstania.
- Po naszym poprzednim spotkaniu w Szkocji? Wtedy przed bramą … taaaak, cóż, sama wiesz, że bywałem w młodości trochę narwany. Pamiętasz jak zabrałem konia i pogalopowałem przez pola płosząc pasące się owce? Wpadłem wtedy, no wiesz, do dołu, gdzie rolnicy wyrzucają nieczystości. Byłaś zła, ale śmiałaś się, bo byłem taki poobijany oraz wybrudzony. Jednak wracając do tego, co robiłem, kiedy postanowiłem udowodnić, co to nie ja. Muszę powiedzieć, że zawziąłem się w sobie. Wiesz, byłem uparty. Zacząłem pracować w bankowości. Obecnie jestem jednym z dyrektorów banku. Nie wiem, czy w Italii to uchodzi szlachcie, ale u nas już się nie patrzy tak krzywym okiem, jak kiedyś. Pracuję w bankowości oraz nawet się zaręczyłem z panną bardzo poważną oraz z dobrego domu, lady Ashmore. Czy pozwolisz, że przedstawię cię swojej narzeczonej oraz kilku znanym mi osobom
? - spytał. - Jeśli chcesz, mogę przedstawić także twoją podopieczną, jakby bowiem nie było, jest moją kuzynką. Nie znam jej wprawdzie osobiście, jednak jeśli nasz przedstawisz sobie, postaram się zapoznać ją z kilkoma osobami tutaj. Rodzinę trzeba szanować oraz wspomagać oczywiście.
- Oczywiście! Powinniście się poznać… to straszne ale chyba jej o tobie nie wspominałam
. - Kobieta wydała się być szczerze zmieszana. Sama nie rozumiała swego zachowania. - Amando!

Dziewczyna obróciła się i widząc ciotkę rozmawiającą z jakimś mężczyzną, ruszyła w ich kierunku.
- Nie ma problemu siostro. Umawialiśmy się, że utrzymamy rodzinne sprawy w sekrecie, choć przyznaję, iż nie przypuszczałem, że nie powiesz także rodzinie.Cóż, zawsze byłaś bardzo skrupulatną oraz zasadniczą siostrą, ale zawsze też nie wyobrażałem sobie lepszej siostry od ciebie - uśmiechnął się do Włoszki zanim dziewczyna przyszła, ażeby rozproszyć zaambarasowanie księżnej oraz dać jej pozór racjonalnego opisania sprawy.
Hrabina przytaknęła.
- Amando chciałabym ci przedstawić mojego przyszywanego brata, Henry’ego Ashmore. - Hrabina uśmiechnęła się do młodej dziewczyny. - Nasze drogi rozeszły się tak dawno temu iż myślałam, że opuścił nas na dobre. Okazuje się jednak, że ten maruder po prostu zaniedbywał relacje rodzinne.
- Przyszywanego brata
… - Amanda spojrzała na wampira z odrobiną powątpiewania.
- Cóż, Jego Wysokość poprzedni książę, był moim ojcem, usynowił mnie, droga kuzynko, ale razem z Jej Wysokością, księżną hrabiną moją siostrą ustaliliśmy, iż nie będziemy specjalnie tego rozgłaszać aż do czasu, gdy się na to zdecydujemy, zaś później, cóż, oczywiście ma rację - wskazał na dystyngowaną panią - trochę postanowiłem oprzeć się na swoich nogach. Jednak tutaj spotkaliśmy się oraz uważam to za niezwykle miłą okoliczność. Oraz cieszę się, iż mogłem poznać także ciebie - skłonił się, całując kurtuazyjnie dłoń, czarująco uśmiechając, jak to tylko przystojniaki potrafią.
 
Kelly jest offline