Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2018, 15:00   #209
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Leśny emeryt okazał się być skory do kompromisów. Nie zbiła go z pantałyku nawet ubłocona twarz Wirkucipałka. Partridge nie musiał jej widzieć, aby domyślić się, że był to widok estetycznie wątpliwy.
Musiał przyznać przed sobą że poczuł ulgę. Próbował udawać groźnego, ale w rzeczywistości był równie skonfundowany jak tego dnia, kiedy jego ulubiona książka w Braille’u okazała się wysypką na plecach bibliotekarza. Gdyby dziad zechciał im się jednk postawić, rodziło to z miejsca pewien dylemat filozoficzny. Była to sięgająca jeszcze starożytności zagwozdka, która brzmiała: czy stary pryk wyda dźwięk, jeśli skopie kogoś w lesie i nie będzie nikogo więcej w pobliżu? Dopiero kilka lat temu temu gnomi myśliciel Niskoskurcz Mózgowiec znalazł na to odpowiedź. Cztery tomy jego dzieł można było podsumować następująco: tak, będzie to coś w rodzaju głupiego chichotu. Niektórzy twierdzili, że mózgowiec miał za dużo wolnego czasu.
Elf zastanowił się czy to dobry pomysł, aby zostawiać Zbyszka pod opieką mężczyzny, dla którego hitem sezonu wiosna/lato była przepaska biodrowa i nic więcej. Z drugiej strony zapach wydobywający się od strony maga sugerował, że ten faktycznie mógł doznać jakiegoś zakażenia. Czarodzieje zazwyczaj produkowali podejrzane odory pochodzące od noszonych ingrediencji typu sprasowana ropucha, ucho nietoperza czy śledziona wujka Eryka. Ten smród był jednak znacznie gorszy i sugerował, że już wkrótce będą musieli wymyślić jakiś małolotny nekrolog, na przykład ,,tu leży ciało Zbyszka, została zeń czarna kiszka”.
Po drugie, byli chyba skazani na pomoc druida. Potrzebowali antidotum, a co właściwie pozostała dwójka wiedziała o alchemii? Krasnolud zapewne potrafił pędzić bimber o mocy paliwa kosmicznego, aczkolwiek taki trunek miał równe szanse postawienia kogoś na nogi, co wypalenia mu dziury w brzuchu. Partridge postanowił więc zaufać pół-nagiemu, pół-szalonemu mężczyźnie z lasu. To brzmiało jak bardzo sensowna i odpowiedzialna decyzja.
Niniejszym wziął brodatego towarzysza na stronę i zaczął z nim konspiracyjnie szeptać. Nie żeby było to konieczne, wszakże nie mówił nic poufnego, ale lubił udawać że się naradza. Dzięki temu przynajmniej sprawiał pozory, iż wie co robi.
- No dobra. Potrzebujemy dwóch składników. Myślę że powinniśmy się rozdzielić. Może nic nas tu nie skonsumuje. Ja poszukam szczawiu, a ty nagietka.
Ruszył przed siebie, nim krasnolud zadał mu jakieś niewygodne pytanie. Na przykład - czym był nagietek? Elf miał notabene problem z identyfikacją obydwu składników. Wielokrotnie kazano mu spadać na szczaw, lecz nie posiadał pojęcia gdzie go szukać. I mało zmieniał fakt, że jego rasa składa się głównie ze znawców przyrody. Kiedy małe elfiątka uczęszczały na zajęcia z Odróżniania Krzewów od Zboczeńców w Lesie, Silverballs wagarował z okolicznymi goblinami, pijąc wysoko sfermentowany sok z jagód. Ah, młodość!
Mgliście kojarzył, iż szczaw powinien rosnąć na polach. Partridge szedł więc przed siebie, dopóki trawa nie zaczęła łaskotać go w brodę. Wtedy dał nura między rośliny i rozwarł szeroko szczękę. Zamierzał wsuwać wszystko po drodze i potem wydobyć spomiędzy zębów zielsko, którego smak pasował do poszukiwanego. Oczywiście, wiązało się to również z rozryciem paru krecich kopców oraz mrowisk. Ale to już nie był jego problem. Członkowie fauny mogli przecież zamieszkać gdzie indziej. Wystarczyło kupić kredyt mieszkaniowy i spłacać go przez lata, jak każdy szanujący się niewolnik systemu. Powinni mieć pretensje tylko do siebie - pomyślał i rozpoczął konsumpcję.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 07-06-2018 o 07:59.
Caleb jest offline