Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2018, 12:45   #108
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Oswald
Bohater dosyć dobrze odegrał przez siebie wymyśloną rolę, wyglądało jak gdyby opryszek się na nią złapał.


Wysoki łysy typ lekko się uśmiechnął gdy bohater wydawał się na ucieszonego, że go widzi. Mężczyzna miał przy sobie dosyć widoczny miecz i proce. Mogło być tak, że miał też inne mniejsze bronie schowane, jednak nie mogło być to nic większego, bo jego skórzana zbroja była dosyć przy ciele, jak gdyby była lekko na niego za mała. Człek bacznie przyjrzał się Oswaldowi po czym jak gdyby się rozluźnił.

- Gdzie moje maniery, jestem Olo - wyciągnał dłoń witając się z Oswaldem, zaś napytanie o pomocnika zielarza zaśmiał się - nie nie, jestem pomocnikiem zielarza, jak bym mu pomagał to dawno bym mu te filoki porozwalał, jestem raczej najemnikiem. Zielarz jest w chałupie. A, a nasz medyk zna się tylko na powierzchownych ranach, ale może szybko opatrzyć twojego towarzysza. A tobie paniczu co się stało, że kuśtykacie?

- Artur czysto, ale weź no zawołaj że Konrada ten tutaj gada, że ma rannego i trza go opatrzyć.

Zza chałupy dało się słyszeć szybki odzew:
- Czekaj no chwile, już idę. - dało się słyszeć trzaśnięcie drzwiami

Oswald był w stanie usłyszeć nawoływanie wcześniej wspomnianego Konrada.

- A w wielu miejscach się bywało, głównie po górach przy ochronie karawan, a teraz na trochę zadomowiliśmy się tutaj.

Randulf z kolei spokojnie czekał na rozwój sytuacji.

Otwin
Witold spojrzał na bohatera i zaczął drapać się po głowie:


- Tych co kazałeś rozłożonych najbardziej przy lesie. Jest tam ich chyba z pięć. Nalałem do każdej po trochu wszystko w nocy przy momencie gdy księżyć był okrągły - uśmiechnął się mocno zasłaniając usta, było takie jak gdyby nie pochamowany śmiech i dodał - do ostatniej może trochę więcej, bo zostało, aż dymek poleciał. - człowiek zaczął pokazywać rękoma jak mógł rzekomy dymek wznosić się ku górze.

Bohater widział, że w tej okolicy nikt się nie kręcił, nawet okna ludzi mieszkających w pobliży były pozasłąniane. W niekóych domach nawet zabite deskami. Bohatera nozdrza powoli przyzwyczaiły się do tego zmrodu jaki panował przy chałupie.

- Jak oddać ci panie, przecież, przecież nakazałeś oddać go dla posłańca. Posłaniec był i dałem ją, nie wiedziałem, że w tą wtajemniczeni są też strażnicy. Potęga twoja jest wielka. Nikt mnie nie widział, dałem dla strażnika, było tak jak mówiłeś.

 
Inferian jest offline