Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2018, 19:21   #109
Avdima
 
Avdima's Avatar
 
Reputacja: 1 Avdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputację
Jeszcze raz, dla pewności, kapłanka sprawdziła reakcję chorego. Nie była pewna, co ma dalej zrobić. Zajrzenie do jego wnętrza byłoby najszybszym rozwiązaniem, ale niekoniecznie prostym. Jeżeli wciąż był obecny myślami, mogłoby mu się to nie spodobać. Był jeszcze konflikt miejsca, kroić biedaka w jego własnym łóżku? Z drugiej strony, cała izba mogła być już skażona i należałoby spalić całe posłanie, wyrzucić rzeczy które chory miał w rękach… Klara poprawiła chustę na twarzy i zmówiła krótką modlitwę na pokrzepienie ducha.

Kobieta zaczęła jeszcze raz dokładnie sprawdzać chorego. Czyniła to za pomocą odpowiednich środków. Jednak oglądając jedną z rąk Eryka nagle ten szarpnął, jak gdyby miał drgawki, a jeden z palców kobiety dotknął jego ciała. Było zimne. Kobieta poczuła coś przedziwnego. Coś czego jeszcze nigdy wcześniej jej się nie zdarzyło. Odczuła, jak gdyby na sobie przez chwilę osłabienie, czuła, jak gdyby była w ciele chorego. Miała wrażenie jak gdyby coś się w jego środku rozwijało. Nie było to zwyczajne zatrucie, ślina smakowała pleśnią, a w brzuchu jak gdyby coś się poruszało. Okropne pieczenie. Gdy otworzyła oczy ręka chorego opadała na łoże, a ona sama niemal się nie przewróciła. Było to coś z czym nigdy wcześniej się nie zetknęła. Kobieta miała prawo się zlęknąć, nagła modlitwa była czymś co mogło przynieść ukojenie. Prawdę mówiąc kobieta czuła się dobrze, jednak stało się coś jeszcze ręka Eryka, która leżała najbliżej jej samej zaczęła nabierać cieplejszych kolorów z tych sinych. Siła jak działa w tym momencie na chorego nie była na tyle wielka, aby przywrócić zdrowie w nim całym, ale w momencie modlitwy duża część jego ciała zaczęła się, jak gdyby leczyć. Jednak wraz z końcem modlitwy wszystko wróciło do normy jaką był stan choroby. Było to coś czego kapłanka nigdy nie widziała, jednak słyszała o kulcie Nurgle i jego zarazach.

Jeżeli modlitwa miała wyplenić to paskudztwo, które zalęgło się w tym nieszczęśniku, modlitwę gorliwą i prawdziwą dostanie. Klara odłożyła cały plan krojenia pacjenta i rozpoczęła walkę o splamioną duszę, zamiast przejmować się przegniłym ciałem. Nie mogła pozwolić, by plugawe siły zebrały żniwo, chociażby Eryk miał ostatecznie wyzionąć ducha - byle trafił do Królestwa Morra.

Klara ponownie wzrosła gorliwą modlitwę, jednak tym razem nic specjalnego się nie stało. Kobieta przez chwilę jeszcze próbowała jednak nie widziała w tym żadnego efektu, chory leżał na łożu, ledwie oddychając. Jego ciało już nie zmieniało się tak jak z pierwszym razem. Drzwi lekko się uchyliły, a przez nie wyjrzał zaciekawiony Artur:
- Panienko czy wszystko w porządku?

Kapłanka nie wiedziała co dalej robić, na szczęście z sytuacji wyrwał ją Artur. Nigdy wcześniej nie mierzyła się z taką chorobą i obawiała się, że samej nie jest w stanie zdziałać więcej, niż po prostu modlić się o spokojne odejście Eryka. Największy problem stanowiło tutaj rozprzestrzenienie się zarazy, bo jeżeli jej dotychczasowe przypuszczenia były trafne i faktycznie Pan Zarazy maczał w tym swoje brudne paluchy, epidemia mogła zagrażać całej okolicy. Dłużej zwodzić mężczyzny nie mogła i w akcie desperacji, postanowiła odseparować chorego od rodziny.

- Nie będę kłamała, wygląda to źle, Arturze. Ja zostanę z Twoim ojcem, ale Ty musisz pobiec po medyka, będziemy potrzebowali jego izby. Trzeba zanieść chorego w odosobnione miejsce. Tylko spiesz się, a jeżeli nie znajdziesz medyka, to wróć szybko, trzeba będzie zaradzić coś innego.

Artur posmutniał, ale wyglądało jak gdyby nie był nagle tym faktem zaskoczony.

- Dobrze panienko za spróbuję zawołać medyka, a ty spróbuj jeszcze mu pomóc, proszę. Abym wiedział, że nawet jak umrze to zrobiłaś wszystko co w twojej mocy. Niejednego przecie z naszych uzdrowiłaś.

Mężczyzna wyszedł zostawiając kobietę samą z umierającym ojcem. Chwilę po tym Klara zdała sobie sprawę, że może być jeszcze coś, co będzi w stanie zrobić. Jeżeli choroba pochodziła od plugawych sił, być może dało się ją zobaczyć w przeciwległym świecie? Tym, do którego Klara niezwykle rzadko zaglądała. Artur miał również bardzo słuszne spostrzeżenie, niejednego uzdrowiła… Doktryna kapłańska mówiła o tym, by nie nadużywać łaski bogini, jak nakazał sam Morr, lecz w tej sytuacji powinna walczyć każdym dostępnym środkiem.

Kapłanka skupiła się próbowała zbadać chorego jeszcze raz, tym razem jednak w strefie niematerialnej.


Deklaracje:
splatanie magii + Błogosławieństwo uzdrowienia (Poziom Mocy: 5, leczy 1 PŻ)
a następnie
splatanie magii + Błogosławieństwo ochrony (PM: 7, na minutę dodaje +10 SW i Odp przeciwko magii)



Kapłanka na początku postanowiła splatać magię, której nie było co prawda czuć tak wiele. W pomieszczeniu odczucie było tej mniej przyjemnej siły, z którą Klara wolała nie mieć do czynienia. Jednak po chwili bohaterka poczuła wystarczająco mocy aby próbować swoich sił uzdrawiania. Dało to znacznie szybszy efekt. Starzec niemal w tym samym momencie zachłysnął się powietrzem, zaczął brać głębsze wdechy, jak gdyby wyszedł z pod wody. Jego oczy co prawda dalej były zamknięte, ale jak mawiają niektórzy oddech jest darem życia.

Klara jednak na tym nie poprzestała, zdawała sobie sprawę, że z magią należy być ostrożnym, ale w tym momencie mogła uratować innego człowieka. Kolejny raz starała się zebrać wystarczającą ilość wiatrów i tym razem udało się dopiero za drugim razem, jednak miała czas, gdy miała już odpowiednią ilość rzuciła kolejne zaklęcie. Było to błogosławieństwo ochrony. Tym razem także widać było zmianę, strzec zaczął spokojniej oddychać, co prawda dalej był nieprzytomny, ale pewnym było, że te działania miały duże znaczenie. Klara poczuła lekkie zmęczenie z tego co właśnie zrobiła. Musiała chwilę usiąść i odsapnąć.

Podsunęła sobie krzesła i opadła na nie, zmęczona modlitwą. Bogini na szczęście posłuchała jej próśb i pomogła chociaż trochę uzdrowić Eryka. Teraz postanowiła poczekać chwilę, aż wróci Artur, czuwając nad stanem chorego.

Klara zdążyła dobrze odpocząć gdy do chałupy wszedł Artur wraz z medykiem. Chłop wchodząc do wnętrza od razu swój wzrok skierował na ojca, który wyglądał znacznie lepiej niż wcześniej:

- Zrobiłaś to, pomogłaś mu. Dziękuję. Czy mogę już do niego podejść ? Czy będzie z nim dobrze?

- Musicie być silni w duchu - zwróciła się do Artura, jakby mówiła ogólnie do jego rodziny - tutaj potrzeba więcej wiary niż wiedzy. Chciałam przenieść Twojego ojca do siedziby medyka, gdzie będą lepsze warunki do… - zatrzymała się, nie wiedząc samej do czego dokładnie, bo nie miała jeszcze pewności co do przypadłości - dokładnego zbadania i dalszego leczenia. Czy możecie go przenieść?

Spojrzała również pytająco na medyka, czy się w ogóle na to zgadza. Chciała mu jak najszybciej powiedzieć co się dzieje, ale na osobności. Przecież to on będzie miał na głowie miejscowych chorych, jeżeli Klara znów wyjedzie. Jeśli wyjedzie, zważywszy na nadnaturalne podwaliny choroby.

Od pierwszych minut kontaktu z Erykiem zastanawiała się, jakie dalsze kroki należy podjąć, by zdusić zarazę w zarodku. Wychodziło jej, że będzie musiała odwiedzić leśniczego u którego Eryk ostatnio częściej bywał.

Medyk spojrzał na chorego, a to na Klarę i skinął głową.
- Możemy położyć go u mnie w izdebce, gdzie zwykle leżą chorzy. To wezmę go wraz z Arturem. - spojrzał na chłopa. - Będziemy potrzebowali nosze, mam jedne w mojej izdebce. Leżą tam gdzie mnie znalazłeś. Drzwi są otwarte, jeśli je przyniesiesz, to ja zamienię kilka słów z kapłanką.

Chłop wyszedł, a Klara została wraz z medykiem przy chorym.

- A właściwe co mu jest, albo było? Atur mówił, że ojciec umiera, a na moje oko tego nie mogę powiedzieć.

Kapłanka nie owijała w bawełnę, wzięła medyka na bok i mówiła cicho, żeby pacjent nie usłyszał, jeżeli w ogóle coś do niego docierało.

- Choroba ugięła się pod moją modlitwą, ale nie jestem pewna, czy nawróci. Nie zdaje się być niczym, co do tej pory widziałam, jakby zaraził się jego duch, a w efekcie ciało. Nie chcę mówić, że to sprawki plugawych kultów, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy, żeby z dnia na dzień nagle ktoś tak silnie pochorował się… Eryk naprawdę wyglądał, jakby za chwilę miał zejść z tego padołu.

Opisała również symptomy, które wcześniej widziała. Nie omieszkała wspomnieć ponownie, że z czymś tak paskudnym do czynienia wcześniej nie miała i nie wyglądało to naturalnie. Nie sugerowała na razie, jak można dalej pomóc choremu, ale miała nadzieję, że na jakiś czas obowiązek ten przejmie medyk, a ona będzie mogła personalnie sprawdzić miejsca gdzie Eryk chadzał. Zalążek epidemii mógł być tuż pod ich nosem i trzeba było działać szybko.

Medyk był mocno zaskoczony tym co właśnie usłyszał.

- Takie rzeczy w naszej wsi. Trzeba powiedzieć o tym zielarzowi on już niejedno widział. - ja zajmę chorym, ty więc możesz zbadać tą sprawę. Możesz też dać znać zielarzowi. Im szybciej się o tym dowie, tym lepiej. Ostatnio go nie widział nigdzie pewnie w domu siedzi na lewki robi, ino zima niedługo przyjdzie.

Po chwili do mieszkania wszedł Artur z noszami. Położył je tuż obok łoża ojca i jeszcze raz podszedł do Klary.

- Dziękuję jeszcze raz. - powiedział, pochylając się na dłonią kapłanki i całując ją. - Gdy mój ojciec się tylko obudzi, powiem mu co dla niego zrobiłaś. Jesteśmy ci wdzięczni.

- No już musimy go położyć na tych noszach. Tylko spokojnie, złap go za nogi, a ja postaram się za ramiona. Na trzy. - medyk instruował co chłop ma robić

Sytuacja wyglądała na załatwioną, Klara mogła iść dalej.





W pierwszej kolejności, Klara postanowiła udać się do zielarza. Medyk miał rację, trzeba było go ostrzec, a może przy okazji okaże się, że też widział coś podejrzanego w okolicy. Po drodze wstąpiła na chwilę do ojczyma, powiedzieć, że musi zrobić coś pilnego i może jej nie być do wieczora. Wyglądała na zaniepokojoną, ale nie chciała rozmawiać, nie miała na to czasu.
 
Avdima jest offline