Duch kobiety zupełnie ignorował otoczenie, nie odpowiadając na pytania i obserwując to, co dzieje się z jego doczesnymi szczątkami. Corrobreth w milczeniu obserwował zjawę, aby po chwili wyjąc z worka jaki miał przy pasie jakieś wysuszone liście. Zmiął je i roztarł, w jaskini rozszedł się kojący aromat.
- Niech Twoje kości połączą się z Matką Ziemią i spoczną na jej łonie... - zaintonował modlitwę. M miarę jak mówił, duch rozmywał się coraz bardziej i opadał ku ziemi, w której spoczywały kości. W końcu wtopił się zupełnie w grunt, a w pomieszczeniu można było poczuć pojedynczy, zimny podmuch wiatru. - Dziękuję...
Bohaterowie stanęli naprzeciw zawału. Po drugiej stronie Wolfgang wyczuwał cztery silne skupiska magii, ale nic nie przedostawało się przez stertę kamieni blokującą przejście. Aby się tam dostać i móc pochować towarzyszy ducha, trzeba było przekopać przejście. Awanturnicy wzięli się do roboty...
Praca została jednak gwałtownie przerwana. Najpierw Lothar poczuł jak włosy na karku stanęły mu dęba, a przez ciało przebiegł dreszcz. Niezawodne znaki, że niebezpieczeństwo było tuż-tuż. Potem od strony wlotu jaskini rozległy się jakieś piski i skrzeczenie, tak jakby grupa szczurów prowadziła rozmowę, a sądząc z natężenia dźwięków musiały to być spore szczury. Do wnętrza jaskini wdarł się smród futra i szczurzych odchodów, a wraz z nim pojawiło się trzech zwierzoludzi... Nie byli jednak mieszaniną ludzi i kozłów jak to zazwyczaj bywało, a bardziej wysublimowaną rasą - człekokształtnymi, obdarzonymi rozumem i złą wolą szczuroludźmi, legendarnymi skavenami!
- Stopistop! - zapiszczał jeden z nich, a mówił ludzką mową tak szybko i z tak obcym akcentem, że ledwo można go było zrozumieć. - Nieporuszaćsięwy! Bezkroku. Mniebardzozły imożeugryźćjak ludzkanieposłuchać!