WÄ…tek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2018, 00:23   #92
Loucipher
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
John z ulgą opuścił głośne i duszne wnętrze pasażerskiego Fokkera. Poprawił na sobie tweedową marynarkę, w którą ubrał się na czas podróży, i upewnił się, że obsługa lotniska zajęła się bagażami trójki agentów. Po dotarciu do terminalu wraz z dwójką towarzyszy wsiadł do czekającego przy terminalu samochodu, przy którym czekał już kierowca przysłany przez hotel.

Podróż do hotelu upłynęła przyjemnie. Maniery, dyskrecja i uczynność kierowcy wzbudziły uznanie Johna. Gdyby nie szczebiocząca obok niego Gabrielle, do pełni szczęścia niczego by Brytyjczykowi nie brakowało. Cóż, będzie chyba musiał porozmawiać z "panną Hepburn" na osobności... ale na to przyjdzie czas później.

Dopiero po dotarciu do hotelu humor Johna znacząco się pogorszył. Tego tylko brakowało, aby Edvarda rozpoznała jakaś Niemka! Na dodatek nazwała go profesorem przy wszystkich obecnych w recepcji! Miał przecież udawać pracownika amerykańskiej ambasady w Oslo! Takie papiery przedstawił przy zameldowaniu! Niech to wszyscy diabli!

Starając się, aby wściekłość i poirytowanie nie były zbyt widoczne na jego twarzy, John zostawił Norwega sam na sam z jego nową "znajomością", udając się do pokoju. Poprosił boya hotelowego o przygotowanie mu stroju wieczorowego, który wyjął ze swojego bagażu, sam zaś wziął porządną kąpiel, zmywając z siebie kurz i zapach lotniczej benzyny, którymi przesiąknął na lotniskach. Na kolację zszedł odświeżony i w nienagannym wieczorowym stroju, co znów podniosło mu nastrój na tyle, że na chwilę zapomniał o wyraźnym ryzyku wpadki, jakie wynikło z niespodziewanego spotkania byłej studentki profesora Gulbrandsena.

Gabrielle, ubrana w dopasowaną garsonkę z gładkiego materiału z dość wyraźnym wycięciem, spotkała się z Johnem w holu hotelowej restauracji. John przez chwilę miał ochotę skomplementować jej robiący wrażenie strój, ale ugryzł się w język. Przecież mieli udawać dyrektora i sekretarkę, zatem nie wypadało dyrektorowi prawić komplementów asystentce, choćby i w wieczorowych okolicznościach.
John postanowił rozegrać sytuację na chłodno, co ewidentnie niezbyt podobało się żywiołowej Francuzce. Jej kolejne zalotne zabiegi spotykały się z uprzejmymi, acz stonowanymi odpowiedziami Johna, który ewidentnie starał się skierować konwersację na bezpieczne wody. Wywołało to w końcu łatwy do zauważenia grymas znudzenia na twarzy Gabrielle.

Wtedy właśnie do ich stolika podszedł młody mężczyzna w błękitnej marynarce. Poruszał się dziarskim krokiem, tak, jakby chciał zrobić na Gabrielle jak najlepsze wrażenie. Zdaniem Johna, wyglądało to wręcz karykaturalnie, najwyraźniej jednak efekt został osiągnięty, bo Francuzka wyraźnie się ożywiła.
- Och, panowie wybaczą ale nie mogę patrzeć jak tak piękna kobieta marnuje taki wieczór na siedząco. Czy skusiła by się pani na jeden taniec na parkiecie? - odezwał się nieznajomy. Mówił po francusku, acz z silnym akcentem, którego John jednak nie był w stanie na tą chwilę rozpoznać. Pozostawało mieć nadzieję, że Gabrielle, jako urodzona frankofonka, będzie miała więcej szczęścia.
Gabrielle uśmiechnęła się zachęcająco, ale zaraz rzuciła w stronę Johna pytające spojrzenie. Anglik uchwycił jej wzrok, uprzejmie się uśmiechnął i gestem ręki dał znak, że nie ma nic przeciwko temu, by nieznajomy wyciągnął jego towarzyszkę na parkiet.
Gabrielle nie trzeba było powtarzać dwa razy. Z radosnym uśmiechem wstała od stolika i podała nieznajomemu rękę.
- Z przyjemnością zatańczę - odezwała się płynną francuszczyzną, podając mężczyźnie dłoń do ucałowania. - Christine Hepburn. Z kim mam przyjemność?
John nie dosłyszał odpowiedzi nieznajomego, który szybkim, zdecydowanym krokiem wyprowadził Francuzkę na środek sali. Chwilę później oboje wirowali już na parkiecie, obserwowani czujnie przez siedzącego przy stoliku angielskiego agenta. Pozostawało mieć nadzieję, że Gabrielle wybada, cóż to za nowy wielbiciel i jakie ma zamiary. John ponad wszystko obawiał się nadmiernego zainteresowania ich osobami... a te dwa, niby przypadkowe, spotkania napawały go wyraźnym niepokojem. Na razie jednak mógł tylko czekać... i obserwować.
 

Ostatnio edytowane przez Loucipher : 08-06-2018 o 09:47. Powód: Zmiana opisu stroju Gabrielle i przemyśleń Johna.
Loucipher jest offline