Jak na gust Axela duch był zdecydowanie zbyt mało rozmowny - oczywiście w stosunku do wymagań, jakie miał do tych, którzy mieli pochować resztki tego, co kiedyś było jego ciałem. No ale na to nic nie można bylo poradzić i pytania Axela pozostały bez odpowiedzi.
Z drugiej strony - najważniejsze wiedzieli.
Po zapewnieniu duchowi spokoju Axel najchętniej opuściłby już to miejce, ale za zawałem znajdowało się coś, co przyciągało Wolfganga.
Ciekawość, powiadano, jest pierwszym stopniem do piekła. W tym przypadku okazała się pierwszym stopniem do spotkania ze stworami znanymi z opowieści, w które do tej pory Axel nigdy nie wierzył.
I wolałby, żeby tak pozostało.
- Jacyś twoi znajomi? - rzucił w stronę Corrobretha. - Czego chcecie? - Z tym pytaniem zwrócił się do przerośniętego szczura, który zdawał się rozumieć normalny język.
Nie miał zamiaru słuchać poleceń i w razie czego gotów był strzelać, ale ciekaw był, po co tamte stwory przylazły. Na zabijanie był czas...